MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chybie, czyli Mały Pekin. Tu wszyscy pedałują

Jacek Drost
Zuzia Krzempek i Karolina Pieknik też lubią popedałować
Zuzia Krzempek i Karolina Pieknik też lubią popedałować Jacek Drost
O rowerach chce pan pisać? To przyjedź pan do Chybia zimą. Wtedy dopiero są jaja. Jak taka babinka zasuwa na rowerze w śniegu, to jest na co popatrzeć - mówi uśmiechając się Michał Janota, właściciel sklepu rowerowego Zico w Chybiu na Śląsku Cieszyńskim.

Ta licząca blisko 4 tysiące mieszkańców wieś od lat zwana jest Małym Pekinem. Powód? W stolicy Żabiego Kraju praktycznie wszyscy pedałują: dzieciaki, nastolatki, dostojne matrony i szacowni gospodarze. Pedałuje kto żyw, kto tylko potrafi utrzymać równowagę na dwóch kółkach.

Wystarczy choć przez chwilę postać w centrum stolicy Żabiego Kraju - na przykład przy aptece lub przed urzędem gminy - by przekonać się, że tutaj liczba rowerów w stosunku do liczby mieszkańców jest zdecydowanie wyższa niż gdziekolwiek indziej w Polsce, a i sam bicykl otaczany jest przez chybian specjalną estymą.

- Chybianin bez roweru to tragedia - mówi Bogusław Loska, wyliczając, że sam ma pięć jednośladów różnej maści, w tym górala i szosówkę. - Do sklepu podjechać rowerem czy gdzieś super sprawa. Sama przyjemność panie... Wiater, nie śmierdzą spaliny, hałasu nie ma. Nie trzeba się martwić gdzie go zaparkować, że się lakier odrapie, no i rower jest tani - nie trzeba lać benzyny do baku. W samochodzie, tej śmierdzącej puszce, to ja się męczę - opowiada pan Bogusław raz po raz zerkając z czułością na swój wysłużony rower, którym jeździ przez osiem miesięcy w roku, a odstawia go tylko jak jest ostra zima. Wyliczył, że w ubiegłym roku przejechał na rowerze, głównie do pracy w Pruchnej i z powrotem (choć nie tylko) aż 7 tysięcy kilometrów.

- Dużo jeździmy na rowerach i nie jest ważne jaki masz model, ważne żeby był sprawny. Zimą też jeździmy, ale wtedy to jest już ekstremalnie. Bo tutaj bez roweru się nie da - opowiadają nastolatki Karolina Pieknik i Zuzia Krzempek,zaznaczając, że liczba rowerów w Chybiu cały czas rośnie i nawet przed szkołą musieli kupić nowe stojaki, bo brakowało miejsca na zaparkowanie dwóch kółek.

Chybianin Adam Rolnik na rowerze jeździ od małego. Obecnie dojeżdża na dwóch kółkach do pracy. Mówi, że zdrowo i tanio. - Nie trzeba pieniędzy wydawać na paliwo - uśmiecha się pan Adam na odjezdnym.

Rafał Cymorek, dyrektor miejscowego Gminnego Ośrodka Kultury mówi, że mimo iż rower nadal jest nieodłącznym elementem chybiańskiego krajobrazu, to na przestrzeni ostatnich lat zauważalne są pewne zmiany cywilizacyjne. Według niego, rowerów ubywa, nieznacznie, ale zawsze.

- Na archiwalnych filmach i zdjęciach widać czym rower był kiedyś w życiu Chybia. Jeszcze w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego stulecia były dwie słynne wiaty przed rampą kolejową w Chybiu, gdzie ludzie przyjeżdżający do pracy czy szkoły wieszali rowery na stojaku za przednie koło. Były momenty w ciągu dnia wisiało tam ich około dwa tysiące. Warto dodać, że kiedyś to był podstawowy środek lokomocji, a teraz coraz częściej pełni rolę rekreacyjną - ocenia Cymorek.

Michał Janota nie ukrywa, że kiedyś w Chybiu były trzy sklepy z rowerami, ale ostał się tylko jego. Mimo to nie uważa, żeby dwa kółka były w defensywie. Interes się kręci. Ludzie nadal przychodzą do niego kupować hamulce i przerzutki, bo te elementy najczęściej się psują, oraz oczywiście rowery. Jakie najczęściej wybierają? Nie turystyczne, nie górskie, lecz zwykłe, miejskie. Janota uśmiecha się: - Fajnie: na wsi miejskie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!