Ten, co wezwał, to krojcog - matka spod Radomska, ojciec prawdziwy śląski Niemiec. Drugi kumpel to gorol - jak ja, tyle że spod Myślenic. Hanysa nie było. Zarzekłem się, że w żadne awantury polityczne nie wchodzę. Ale do garażu, owszem, zajrzę, pod warunkiem, że na rozgrzewkę znajdzie się gorzałka. - Mówisz, masz - rzucił drugi sąsiad do słuchawki. Ruszyłem.
Po gorzałce, rzecz jasna, wdałem się w dyskurs ochoczo. - Najprościej można byłoby rzec - stwierdziłem po ogórku - że ciul to ciul. - Idem per idem! - zakpił kumpel krojcog z dumą znawcy rzeczy.
- O, nie! To nie jest proste „to samo przez to samo”! - zaprotestował kumpel gorol. „Fiu, fiu” - pomyślałem z respektem o sąsiadach. Cóż - podsunąłem pusty stakańczyk - z ciulem to nie jest prosta sprawa… Sąsiedzi przytaknęli, kiwając ze zrozumieniem głowami, ale nie dawali za wygraną.
- To jak w końcu: ciul to już obelga czy nie? Kumpel krojcog przypomniał sobie, że w jego domu powiedzenie „ty pieronie” to już była potwarz ciężkiego kalibru.
Gdybyście mieszkali w centralnej Polsce, to wiedzielibyście, że nasz ciul to tam - głuptas, idiota, kiep, debil, cep, tępak, szuja, palant, przydupas…
- No tak, ale języki i żywe gwary mają ciągotki do ewoluowania, zapożyczania, tworzenia synonimów… Dajmy na to czasownik „ukraść” - wziąłem przykład pierwszy z brzegu. - Ma setki ukrytych pojęć: od buchnąć i podprowadzić, przez choćby capnąć, ciulnąć… - Podpierdolić! - dorzucił trzeci kumpel zza płota, który z uwagą przysłuchiwał się dyspucie. Zaprosiliśmy go do siebie. - Albo „podiwanić” - uzupełnił wykaz nowo przybyły. - My tu, na Śląsku, po 1945 roku zaczęliśmy mówić „podiwanić”. Wzniosłem toast za wpływ Ślązaków na bogactwo języka polskiego. Wszyscy się zgodnie ucieszyli.
- Ale do rzeczy - przywołał do porządku sąsiad z lewej. - Jak w końcu z tym ciulem? Ma się Kałuża czego czepiać, czy nie?
Niestety, oczy wszystkich spoczęły na mnie. - Bo widzicie, wszystko zależy, gdzie się to mówi…
- No właśnie! Jak powiesz warszawiance „odpierdol się”, to się obrazi. A Ślązaczka się wystroi! „Przygotował się” - pomyślałem z uznaniem. Układałem sobie w głowie przejrzysty wykład. Przypomniał mi się wściekły poseł Szłapka, który „ociulił” Kałużę na wizji bez pardonu. Kilka razy.
- Gdybyście mieszkali w centralnej Polsce, to wiedzielibyście, że nasz ciul to tam głuptas, idiota, kiep, debil, cep, tępak, szuja, palant, przydupas… - wsparłem się schowaną w kieszeni karteczką, na której wypisałem przed wyjściem wszystkie synonimy (wszak uprzedzono mnie o temacie spotkania). Skończyłem na półgłówku i pajacu. Wystarczy? Zapadło milczenie przerwane retorycznym pytaniem: Aż tak obrażają nasze władze?
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
TYDZIEŃ Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego
COP24 w Katowicach: To musicie wiedzieć o szczycie klimatycznym ONZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?