Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarne punkty znikną z dróg. Już nie straszą

Jolanta Pierończyk
Charakterystyczne tablice w naszym województwie stoją np. przy DK 88 w Gliwicach (na zdj.), DK 1 i DK 46. Mają być usunięte
Charakterystyczne tablice w naszym województwie stoją np. przy DK 88 w Gliwicach (na zdj.), DK 1 i DK 46. Mają być usunięte Arkadiusz Gola
Kilka lat temu GDDKiA wycofała się z programu "Czarny punkt". Ale tablice przypominające o niebezpiecznych miejscach dalej stoją.

Fotoradary, atrapy policjantów stojących przy drogach i "czarne punkty" - to tylko niektóre "straszaki" na kierowców. Czy są skuteczne? O ile na atrapę policjanta kierowcy się nabierają, o tyle "czarne punkty" (miejsca szczególnie niebezpieczne na drogach) całkowicie im spowszedniały. I to nie tylko kierowcom. GDDKiA, która stworzyła drogowy program "czarnych punktów", uważa je już za przeszłość.

- Stawialiśmy takie znaki w czasach, kiedy trzeba było zareagować, zwrócić uwagę kierowców na najbardziej niebezpieczne odcinki, a nie mieliśmy środków, by zadziałać inaczej - mówi Marek Prusak, rzecznik katowickiego oddziału GDDKiA.
Ten sposób stosowany był w latach 1999-2005. - Formuła każdej akcji społecznej ma jednak to do siebie, że w końcu się wyczerpuje. I tak było także z tą akcją. Nie ma już potrzeby jej kontynuowania, ponieważ niemal wszystkie miejsca oznaczone "czarnymi punktami" zostały przebudowane bądź inaczej zostało tam poprawione bezpieczeństwo - dodaje Marek Prusak. - Docelowo wszystkie "czarne punkty" mają zniknąć, ponieważ zniknie zagrożenie dla kierowców w tych miejscach.
Wszyscy są zgodni co do tego, że "czarne punkty" sprawdzały się jako nowość. Wtedy działały. Potem kierowcy się przyzwyczaili i takie znaki nie robiły już na nich wrażenia. Czy wpłynęły na zmniejszenie liczby wypadków w tych miejscach?
- Trudno powiedzieć. Nie robiliśmy takich analiz - wyznaje aspirant Marzena Szwed z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Generalnie jest lepiej. W ciągu minionych 10 lat na polskich drogach liczba śmiertelnych wypadków spadła o 28 proc. Ciągle jednak jesteśmy w ogonie Europy.

Ryszard Fonżychowski, prezes Stowarzyszenia na rzecz Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, nie rozumie, dlaczego Polska nie może po prostu przeszczepić na swój grunt europejskich metod, które tam działają i - jak widać po statystykach - odnoszą skutek.

- Od 15 lat organizujemy konferencje, podczas których przedstawiamy gotowe wzorce z zagranicy do skopiowania gratis. Deklaracje gabinetowe są idealne, w praktyce ciągle coś nie wychodzi - mówi Fonżychowski. Jego zdaniem, do poprawy jest przede wszystkim system szkolenia kierowców.

- Kursy na prawo jazdy nie powinny sprowadzać się do klimatyzowanej sali i nauki czystej teorii. Trzeba popracować na symulatorach, żeby przećwiczyć skutki różnych zachowań i zdarzeń na drodze - ocenia Ryszard Fonży-chowski. - Nie wystarczy usłyszeć, że poduszka powietrzna służy bezpieczeństwu tylko wtedy, gdy człowiek jest zapięty pasami, bo inaczej może zabić. To trzeba by zobaczyć. Sukces nie polega na tym, że uczymy, ale że nauczymy. A do tego jeszcze nam trochę brakuje - dodaje Fonżychowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!