Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy będzie „Lepsze jutro” dla neurotycznego reżysera? Recenzja filmu

Adam Pazera
Światowa premiera filmu „Lepsze jutro” odbyła się w kwietniu 2023 roku. Do polskich kin film trafi 8 marca tego roku, choć są już pokazy przedpremierowe.
Światowa premiera filmu „Lepsze jutro” odbyła się w kwietniu 2023 roku. Do polskich kin film trafi 8 marca tego roku, choć są już pokazy przedpremierowe. materiały prasowe
Tytuł najnowszego filmu Nanni Morettiego, „Lepsze jutro” potraktować można jako życzenie na kolejne dni Nowego Roku. Tymczasem słynny włoski reżyser od czasu nagrodzonego w 2001 roku Złotą Palmą, rozdzierającego dramatu rodzinnego - „Pokój syna”, kręci coraz bardziej autoironiczne i osobliwe filmy, w których najczęściej sam występuje.

Ten ostatni film Morettiego uczestniczył w konkursie głównym ubiegłorocznego Festiwalu Filmowego w Cannes, ale został tam dość obojętnie przyjęty przez branżową prasę. Ja natomiast pamiętam ekipę filmu kroczącą po czerwonym dywanie, kiedy w pewnym momencie wszyscy zrobili tzw. „wiatrak” (a może „bączka”?): wyciągnęli ręce na wysokości ramion i kręcili się wokół własnej osi. O co tu chodziło?

Po obejrzeniu filmu okazało się, iż była to jedna ze scen w filmie, służących odreagowaniu bohatera, jak też nucone przez niego w samochodzie piosenki (to sceny niemal musicalowe), aby - jak mówił - „naładować się” przed codziennymi zajęciami. Ale bohater relaksuje się też między scenami przy pięknej piosence Joe Dassina „Et si tu n’existais pas”, samotnie kopiąc piłkę w powietrze.
A o czym jest sam film? Można rzec, że jest to głęboko autorskie, osobiste kino o neurotycznym reżyserze Giovannim (w tej roli oczywiście sam reżyser), realizującym swoje ambicje i kręcącym w Rzymie dzieło o aktywistach Włoskiej Partii Komunistycznej (Moretti sam jest komunistą z przekonania) w przededniu krwawej rewolucji na Węgrzech.

Jest październik 1956 roku, sekretarz partii, Ennio Mastrogiovanni wraz z zaangażowaną towarzyszką Verą, na robotniczym rzymskim osiedlu wśród zgromadzonego tłumu uroczyście inaugurują pojawienie się elektryczności w nowych blokach: „Towarzysze, mamy oświetlenie!”.

Wkrótce na zaproszenie lokalnego oddziału partii pojawia się tam trupa węgierskich artystów z cyrkiem Budavari, wzbudzając powszechną radość mieszkańców. Ale za chwilę na Węgrzech dojdzie do zbrojnego wystąpienia przeciw sowieckiemu reżimowi, które zostanie krwawo stłumione przez Rosjan. Wstrząśnięta trupa cyrkowa ogląda w telewizji dramatyczne wydarzenia na ulicach Budapesztu i sąsiednich miast węgierskich. Występy zostają przerwane, na cyrkowym namiocie zawiśnie transparent: „Wolność dla Węgier!” Jak wobec radzieckiego terroru zachowa się komunistyczna włoska partia? Aktywistka Vera jest w szoku: „Najeźdźcy to komuniści, jak my! Nie mogę uwierzyć!” i z zapałem informuje cyrkowców: „Pomożemy wam, Włoska Partia Komunistyczna nie zostawi was samych!”. Ale co na to surowy sekretarz Ennio? Wszak... „nie możesz być komunistką, jeśli jesteś przeciw Związkowi Radzieckiemu!”.

Film o robieniu filmu ma w kinematografii dużą tradycję, w „Lepszym jutrze” jest to z pozoru główny motyw, ale tych wątków jest znacznie więcej.

Reżyser boryka się bowiem z problemami rodzinnymi i kryzysem małżeńskim: żona Paola, z którą współpracował przez 40 lat w branży filmowej, czuje się stłamszona przez despotycznego męża, który narzuca jej swoją wolę (przyznaje mu, że z tego powodu chodzi do psychoanalityka, bo: „Życie z tobą jest męczące, boję się twoich uwag”) i chce go opuścić. Córka Emma także nie zamierza podporządkowywać się woli ojca.

Kiedy siedzą wspólnie przed telewizorem, to on musi postawić na swoim: ona chce oglądać „Obławę” z Marlonem Brando, on woli „Lolę” z jego ulubioną Anouk Aimée, więc córka opuszcza pokój. Na pytanie, czy ojciec jest męczący, odpowiada: „Przy nim mam wrażenie chodzenia po linie”. Emma zaskakuje także ojca wyborem partnera: wiąże się z dużo starszym od niej mężczyzną, polskim ambasadorem (w tej roli ulubiony aktor Morettiego Jerzy Stuhr).

Na planie filmu kręconego przez Giovanniego także wszystko idzie nie tak: w kadrze kamery co chwila pojawiają się współczesne przedmioty (słuchawki na uszy, ładowarka, papieros elektryczny), więc nawet udane ujęcie musi zostać powtórzone. Z kolei jedna z bohaterek, sama od siebie ingeruje w scenariusz (motywując: „sam o tym nie wiesz, ale robisz film miłosny, a nie polityczny”) i przychodzi na plan w... drewniakach, których on nienawidzi („chodaki są światopoglądem, nie butami!”). Przy tym wszystkim Giovanni wyżywa się słownie na Bogu ducha winnej ekipie! A także musi tłumaczyć młodym współpracownikom zawiłości historyczne: że w latach 50. Włoska Partia Komunistyczna liczyła 2 mln członków. „To tylu Rosjan przyjechało wtedy do Włoch?” - pyta zaskoczony młodzieniec, który sądził, że komuniści byli tylko w Związku Sowieckim.

Ma też Giovanni problem z zakończeniem zdjęć, bo bankrutuje producent. Mimo atrakcyjnej propozycji odrzuca też podaną w nowych realiach rynku filmowego „rękę” (możliwość dokończenia filmu) przez przedstawicieli nowoczesnych platform streamingowych, choć jak oni twierdzą: „nasze produkty są oglądane w 190 krajach”!

Żona Paola produkująca po raz pierwszy własny film jest osaczona przez Giovanniego, kiedy ten wkracza na jej plan, przerywa reżyserowi scenę - a ma to być ostatnie ujęcie - przedstawiając mu swoją artystyczną wizję.

Tymczasem młody twórca zrywa z włoskim neorealizmem, chce kręcić mocne kino gatunkowe. A sprzeciwia się temu „intruz” Giovanni, powstrzymuje zdjęcia i mentorskim tonem poucza reżysera, że przemoc jest nieuzasadniona: „Krzywdzisz kino, tej sceny nie może być!”. Jako przykład podaje (bliskie sercu Polaka) dzieło Krzysztofa Kieślowskiego - „Krótki film o zabijaniu”, w którym scena mordowania taksówkarza (Giovanni opowiada ze szczegółami) trwa 7 minut. Objaśnia swoim wszechwiedzącym tonem, że po obejrzeniu takiej sceny odechciewa się przemocy, a „tu scena to rozrywka, nie niesie z sobą żadnej wizji”. Mało tego! Z poczuciem wyższości dzwoni do... Martina Scorsese, aby ten opowiedział, jak zmieniła się przemoc w filmie od czasu kręcenia „Taksówkarza”. Na szczęście Martin nie odbiera telefonu... a urażona Paola informuje go: „niszczysz pracę innych, to nie twój film!” .

Samotny Giovanni zrezygnowany, opuszczony przez żonę staje się bezradny: „Wróć! Jesteś mi potrzebna”, na co Paola odpowiada: „Nie! jestem ci przydatna! Rozmawiamy o wszystkim, ale nie o sobie, o tym, jak się czujemy”. Ale on sam będąc w stałej depresji, od lat zażywa depresanty o czym nie wiedziała nawet rodzina.

Miałem mieszane uczucia wobec obejrzanego na ubiegłorocznym, canneńskim festiwalu „Lepszego jutra” .
W tej miejscami zabawnej farsie, podstarzały reżyser Giovanni jest wyjątkowo nieznośny, narcystyczny, obsesyjnie pedantyczny i drażniący i... nie da się go lubić! Ale może o to właśnie chodzi, taki ma być bohater, być może alter ego Morettiego? Skoro Woody Allen gra niemal stale neurotycznego nowojorczyka, dlaczego więc poprzez taką satyrę Moretti nie może naigrywać się z samego siebie? I - mimo wszystko - jak w końcowych kadrach, podczas „parady zwycięstwa” na ulicach Rzymu z aktorami z poprzednich swoich filmów, wierzyć w... lepsze jutro?

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera