18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym handluje się pod Jasną Górą? ZDJĘCIA

Redakcja
Klasztor paulinów na Jasnej Górze i Matka Boska Częstochowska  to dla Polaków najważniejsze miejsce kultu maryjnego
Klasztor paulinów na Jasnej Górze i Matka Boska Częstochowska to dla Polaków najważniejsze miejsce kultu maryjnego Fot. Arkadiusz Gola
Amerykańskiego samolotu i polskiego spekulanta nic nie pokona - od zawsze twierdzili częstochowscy handlarze dewocjonaliami. Sierpień to czas ich żniw pod Jasną Górą. O duchowych i nie tylko przeżyciach z pielgrzymowania - pisze Maria Zawała

Matka Boska na pielgrzymki na Jasną Górę chodzi z Adamem Błasiem i jego żoną Zuzanną od 1995 roku. Na spłowiałym już nieco proporcu trzyma w ręce Ducha Świętego. - Namalował to mój kolega - mówi pan Adam z Wrocławia, który po raz 28. dotarł przed oblicze Cudownego Obrazu. W swoją duchową podróż do Częstochowy wyrusza w sierpniu niezmiennie z tego samego powodu. - Podziękować Najświętszej Panience za ocalenie mi dziecka - tłumaczy.

Pod Jasną Górą handlowano od wieków. Bo pamiątka z pielgrzymki to rzecz święta

W 1974 roku, gdy urodził się im syn, lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie. - To wtedy zacząłem się tak żarliwie modlić - przyznaje pan Adam, a jego żona Zuzanna dodaje: - A dziś, nie dość, że zdrowy, to jeszcze swoje dzieci ma. Modlę się też za moich sąsiadów i jedną panią chorą na raka. Jak stąd wracamy, czujemy się bezpieczni.

Plakietka ze św. Jadwigą, patronką tegorocznej pielgrzymki z Dolnego Śląska, przypięta do koszulek, i słynny proporzec - to jedyne pątnicze insygnia Błasiów. - Kiedyś mieliśmy także orła w koronie z pękniętymi kajdanami. Ale to za komuny. W domu jest wiele pamiątek. Mam brelok ze św. Krzysztofem, obrazek z Jasną Górą i różaniec. Uzbierało się tego przez lata - przyznaje pan Adam.

"Bądźcie świadkami miłości" - napis tej treści na murach klasztornych tak naprawdę jest dla wiernych w tym roku kluczem do jasnogórskich peregrynacji. Pielgrzymkowy szczyt - Wniebowzięcie Maryi Panny 15 sierpnia - przyciąga do Częstochowy tłumy. Pielgrzymki wchodzą i wychodzą. Modlitwy odwołują się do obchodzonego w Kościele Roku Jakubowego.

Na błoniach zaczyna się msza. Ludzie przyklękają w skupieniu. Na ich twarzach nie widać zmęczenia drogą, tylko nabożne skupienie. Głos kapłana przerywa ciszę: "Módlmy się" - paulini z Jasnej Góry, sprowadzeni tu w 1382 roku z Węgier przez księcia Władysława Opolczyka, jak co roku zaczynają tradycyjne pielgrzymkowe nabożeństwo. Na sierpniowe rekolekcje w drodze wielu ludzi bierze urlop, by właśnie tak zapewnić sobie naładowanie akumulatorów duchowych na cały rok.

Pogoda dopisuje. Gdy jedni się modlą, inni zwiedzają klasztor, albo robią zakupy. Pamiątka z pielgrzymki to ważna rzecz. Wokół jasnogórskich błoni pełno sklepów i straganów. - Jak się gdzieś jedzie, to trzeba coś przywieźć - przyznaje pani Alicja z Małogoszcza. Dla córki do auta ma św. Krzysztofa. Dla męża do skutera Matkę Boską. - Sobie rok temu kupiłam obrazek z Jasną Górą. Gdy na nią spojrzę, to mi o pielgrzymowaniu przypomina - tłumaczy w prostych słowach, po co ludzie kupują pamiątki.

Odpust zupełny
"Claromontana" to oficjalne sklepy paulinów. Można w nich kupić to, co w podobnych punktach z pamiątkami na całym świecie. Suweniry na każdą kieszeń i w dobrym guście, choć to oczywiste, że o nim się nie dyskutuje.

Handlowanie pod Jasną Górą ma wieloletnie tradycje. Starsi pamiętają przedwojenne kramarskie miasteczko, gdzie już wtedy można było dostać wszystko. Panoramiczne obrazki, watę cukrową i kolorowane lusterka z Madonną.

- Dawne precjoza były bardzo dobrze wykonane przez świetnych rzemieślników - wyjaśnia Zbigniew Biernacki, częstochowski kolekcjoner, który ma w swoich zbiorach m.in. 25 tys. zdjęć przedwojennego miasta oraz ok. 500 tys. medalików, obrazków, ryngrafów. Wydał już trzy albumy, w tym jeden z wizerunkami klasztoru. - W przygotowaniu kolejny - widokówki z Matką Boską. Mam nadzieję, że tak jak poprzednie i ten spodoba się ojcom paulinom, bo z władzami miasta nie da się rozmawiać. Tyle pamiątek, a wszystkie w pudłach pochowane. Nikt się tym nie interesuje, a to nasza historia - mówi rozgoryczony.
Teraz większość kramów przeniesiono na ulicę św. Barbary. Jest ich ponad 50. Święte obrazki, kolorowe Matki Boskie, anioły, różańce i medaliki, plastikowe karabiny i włochate pająki. Pomieszanie z poplątaniem. Odpust.
- A jakie to ma znaczenie, czy ktoś sobie o pielgrzymce przypomni, patrząc na drogą ikonę, czy na Madonnę z plastiku? - pyta pani Ela. Handluje tu dopiero rok, ale jak twierdzi, każdy towar ma nabywcę.

Gabriel może być
Przed wojną paulini byli gorącymi zwolennikami usunięcia kramiarstwa spod klasztoru. Nieoficjalnie mówi się, że tak jest i teraz. Ars Christiana, bar i parking na błoniach już dostali wypowiedzenia. Mówi się, że wkrótce pozamykają wszystko, co stoi na klasztornych gruntach, po to, by zostały tylko sklepy "Claromontana" - słyszymy od tutejszych handlowców. Paulini nie zgadzają się na rozmowę nawet o tym, jak powinny wyglądać pamiątki spod Jasnej Góry. Tymczasem pod klasztorem kolorowe peruki i zielone żaby na sznurkach mieszają się różańcami. Sacrum i profanum. Kram przy kramie. Wolny rynek.

Kalendarze z widokiem klasztoru idą po cztery złote. Ryby - znak chrześcijaństwa - do naklejenia na auta od 1 do 6 zł. Plastikowe karteczki ze świętymi po 4 zł.
- Świętego od dziennikarzy nie znam, ale Gabriel mógłby pasować, bo on jest od korespondentów - wyjaśnia pan Tadeusz, sprzedający na straganach. Handluje od 10 lat.

- To moje dodatkowe zajęcie. Z kramu bym się teraz nie utrzymał. Ciężkie czasy, mało pielgrzymów, nie to, co dawniej - przyznaje. Ale nie dziwi się ludziom, że zostają w domach. Tyle tych tragedii - powodzie, susze, każdy swego pilnuje, a i pieniędzy coraz mniej. Kryzys.

Do jego kramu co chwilę ktoś podchodzi. - U mnie towar pierwsza klasa. Ja "chininą" nie handluję. Ludzie głupi nie są i widzą, że co porządna pamiątka, to porządna - przyznaje.

Anioły made in China
Nieopodal od 5 lat sprzedaje pani Maria. To jej rodzinna firma. Skończyła się msza, więc sklep zapełnił się klientami. - Jasna Góra pływająca w szklanej kapsule, to ludzie biorą najczęściej - tłumaczy, ale tacy np. Niemcy to tylko obrazki z Janem Pawłem II. - O Benedykta XVI nikt nie pyta, nawet go w hurtowniach nie ma - przyznają zgodnie jej koleżanki. Mają jednego, na wszelki wypadek, portret ołówkiem za 70 złotych. Leży od 2006 roku, gdy papież odwiedził klasztor.

W sklepach takich jak ten, towar wybierany jest przez handlowców starannie. Małe obrazeczki już za 10 groszy, wielkie obrazy olejne nawet za 5 tysięcy, przeważnie dzieła włoskich rzemieślników. - Tylko anioły są chińskie. Mają na nie światowy monopol - przyznaje pani Maria. W tym roku nie są już takim hitem jak cztery lata temu, ale nadal są lubiane zwłaszcza przez dzieci i zakonnice - twierdzą zgodnie jasnogórscy sprzedawcy.

Nie jest problemem, że ktoś kupi plastikową figurkę. Problemem jest, gdy tylko z nią wróci się do domu - tłumaczą księża. Przy wyjściu z klasztoru wierni żegnają się. Jedni jeszcze trochę tu zostaną. Inni spieszą do pociągów i autobusów. - Prosimy o błogosławieństwo - parafianie księdza Stanisława Orzechowskiego, popularnego wrocławskiego duszpasterza "Orzecha", co chwilę do niego podchodzą, żegnając się po zakończonej pielgrzymce. - To moja czterdziesta na Jasną Górę - wyjaśnia ksiądz Orzechowski. Idzie, podpierając się drewnianym kosturem. - Kiedyś byłem ze studentami na Turbaczu. Dali mi kijaszek, żeby się łatwiej szło. Zobaczył to jeden gazda, przyszedł i wręczył mi swoją lagę. "Nie może tak być, żeby taki baca jak ksiądz, takim marnym kijkiem się podpierał" - stwierdził. Tak samo jest z wiarą. Proszę spojrzeć na tych ludzi, szli tu, do Częstochowy ze spuszczonymi głowami, smutni, a teraz mają takie radosne oczy. To jest wielka pamiątka po spotkaniu z jasnogórską Madonną - wyjaśnia.
Medalikarze
"Signore e signori, andiamo a vedere il Monastero" - słychać z oddali głos przewodniczki, nawołującej grupę włoskich turystów. Pod Jasną Górą cały rok słychać wiele języków. Paola Dall'Aqua i Aldo Bonato przyjechali z grupą z Treviso. - Byliśmy już w prawie wszystkich europejskich sanktuariach - Asyż, Loreto, Lourdes, Fatima. Teraz Clara Montana, jak po włosku brzmi nazwa Jasnej Góry - opowiadają. Za sześciodniowy pobyt w Polsce (Kraków, Wieliczka, Auschwitz, Częstochowa) zapłacili po 700 euro. Pobyt na Jasnej Górze to dla nich ważne duchowe przeżycie, ale zaraz po obejrzeniu Serrenissimej zamierzają odwiedzić miejscowe sklepy. - Pamiątka z podróży to rzecz święta - wyjaśnia Aldo.

- Zapewne kupią dużo tanich obrazków z Matką Boską na drewnie. Włosi i Hiszpanie to uwielbiają. Biorą po 10-20 sztuk, żeby potem mieć na prezenty dla całej rodziny - wyjaśnia pani Anna. Ma elegancki sklep przy ulicy Siedmiu Kamienic. Handluje tu już 10 lat. Rodzinny biznes od pokoleń. Sklep przejęła po mamie. - To o takich jak my mówi się medalikarze. Mnie to też wciągnęło, ale najlepsze lata handlu już za nami - twierdzi. - Proszę, po mszy, a sklep pusty. Tak jak inni o wszystko obwinia tegoroczne klęski i światowy kryzys. - Dawniej turystów ze Stanów było mnóstwo. W tym roku jeszcze żadnego nie widziałam - żałuje pani Anna. A jest czego, bo amerykański pielgrzym miał portfel pełen dolarów. - Teraz tylko ci z Korei Południowej nie liczą się z groszem. Kupują najdroższe ikony po tysiąc złotych za sztukę.

Niemcy lubią porcelanowe dzwoneczki z Jasną Górą, naparstki z Madonną i korale z bursztynu. W tym roku w jej sklepie najczęściej kupowaną pamiątką jest Matka Boska na agacie, rodzaj płaskorzeźby na półszlachetnym kamieniu. - 20-30 złotych, dla jednych tanio, dla innych drogo, ale podoba się wszystkim - przyznaje pani Anna.

Nieoficjalnie mówi się, że przedmiotem niechęci paulinów do sklepikarzy jest ich wielokrotnie w historii manifestowany antyklerykalizm. Ale było też odwrotnie. Po powstaniu styczniowym 1863 roku, gdy władze carskie skonfiskowały jasnogórską drukarnię, należącą do klasztoru, kupił ją Berek Kohn z Wiednia, który przez pół wieku produkował większość wydawnictw i książeczek dla pielgrzymów. Żydzi robili też medaliki, różańce i szkaplerze. Po II wojnie światowej, gdy władzę w kraju przejęli komuniści, obrotem dewocjonaliami mogli zajmować się tylko koncesjonowani wytwórcy - Inco Veritas (znana jako Veritas) i Ars Christiana. Reszta musiała radzić sobie innymi sposobami. Prawdziwy rozwój tej branży zaczął się po 1989 r., gdy można już było bez problemu zająć się produkcją, a Jan Paweł II napędzał koniunkturę. Niestety, państwowym firmom, produkującym dewocjonalia, na nic to się zdało, nie przetrwały konkurencji . Bywały też czasy, że za produkcję medalików szło się do więzienia.

- Mój ojciec, który robił to nawet za Niemca, za komuny średnio 10 razy w roku był ciągany przez SB, ale zawsze mówił, że amerykańskiego samolotu i polskiego spekulanta nikt nie pokona. On też się nie dał - mówi Krzysztof Jeż, właściciel firmy Kristarex, która na międzynarodowym rynku dewocjonaliów ma znaczącą pozycję. Produkują wszelkiego rodzaju różańce: szklane, posrebrzane i pozłacane, plastikowe, krzyże stojące i wiszące (drewniane i metalowe) czy dodatki do komunii i chrztu.
- Choć trudno w to uwierzyć, kto postawił na chińską tandetę, przegrał - przyznaje.

Sacrum i profanum
Plastikowy potworek w kształcie Madonny - butelka na wodę święconą z korkiem w kształcie korony - jest do kupienia na prawie każdym straganie. Wielokrotnie pokazywana przez media jako przykład profanacji jasnogórskich świętości, istotnie wzbudza mieszane uczucia. - A jeśli za figurką kryje się samotna matka wychowująca czwórkę dzieci? Tłoczą razem te maryjki na starej matrycy i sprzedają po złoty pięćdziesiąt, żeby mieć na chleb, to może warto by im okazać trochę miłosierdzia - mówi jeden z jasnogórskich handlowców na potwierdzenie tego, że sacrum i profanum wpisane są w nasze życie. - Powierzchowna prawda jest łatwa. Ale może warto sięgać głębiej - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!