- Takiej rewolucji w mieście jeszcze nie było - stwierdziła jedna z osób znających kulisy operacji. Póki co z rewolucyjnymi planami zostali zapoznani dyrektorzy szkół, których ma ona dotyczyć, i radni z Komisji Edukacji i Kultury bielskiej Rady Miejskiej.
- Temat jest delikatny. To nie są żarty. To może być szokowa sprawa - powiedział nam wczoraj Jan Dzida, przewodniczący Komisji Edukacji i Kultury. Dodał, że chodzi przecież o "pracę wielu ludzi, wielu pokoleń". Ale szczegółów nie chciał zdradzić. - To wstępna sprawa, dlatego nie mogę ujawnić żadnych danych - dodał Dzida, zastrzegając, że projekt ma jeszcze być dopracowywany i konsultowany.
Jak ustaliliśmy, w grę wchodzą takie rzeczy jak łączenie, likwidacje i przenoszenie szkół do innych budynków. Czarne chmury zbierają się m.in. nad Zespołem Szkół Elektronicznych, popularnie zwanym "Induktą", który ma zostać przeniesiony z ul. Lompy do Zespołu Szkół Elektronicznych Elektrycznych i Mechanicznych przy ul. Słowackiego, połączony ma zostać "gastronom" z Zespołem Szkół im. Juliana Tuwima, Liceum Ogólnokształcące nr. 4 im. KEN ma trafić w rejon ul. Michałowicza.
- Nie będziemy komentować tych informacji, bo to dla nas świeża wiadomość. Musimy się z nią oswoić, zobaczymy, co będzie dalej - powiedział Władysław Stachura, przewodniczący Rady Szkoły w "Indukcie".
Radny Grzegorz Puda przyznał , że dawka informacji na temat reorganizacji, jaką zaserwowali radnym przedstawiciele MZO na komisji, była olbrzymia.
- Z częścią rozwiązań można się zgodzić, ale nie ze wszystkimi - stwierdził Puda. Nie przekonuje go m.in. pomysł przeniesienia "Indukty", która ma klasy integracyjne, a po przeprowadzce na Słowackiego powstanie moloch, w którym uczyć się będzie około 1400 osób. Dodał, że próbował też się dowiedzieć m.in., co stanie się z budynkiem po "Indukcie", ale nie otrzymał odpowiedzi. - Oszczędności z reorganizacji wcale nie będą aż tak oszałamiające, wyniosą około 3,5 miliona złotych - dodał Puda.
Bo właśnie o pieniądze w tym wszystkim chodzi.
- Od dłuższego czasu trwają prace nad reorganizacją sieci szkół. Z roku na rok dopłacamy do oświaty coraz więcej, mimo że uczniów ubywa - wyjaśnił Tomasz Ficoń, rzecznik ratusza.
Nie chcemy wywoływać emocji tam, gdzie nie ma powodu
Rozmowa z Januszem Kapsem, zastępcą dyrektora Miejskiego Zarządu Oświaty w Bielsku-Białej
Czy uczniowie i nauczyciele mają się bać - cięć, przeprowadzek, likwidacji szkół?
Zależy, jaki kształt przybierze projekt reorganizacji.
A jaki ma przybrać?
Materiał upublicznimy po konsultacjach. To na razie materiał wewnętrzny, służbowy. W pierwszej kolejności zostali o nim powiadomieni dyrektorzy szkół. Następnie radni. Generalnie mówiąc projekt dotyczy reorganizacji polegającej na zmianie miejsc funkcjonowania szkół lub zmianie ich struktury. Przygotowywaliśmy go z punktu widzenia organu nadzorującego, więc nasze spojrzenie jest uogólnione i nie do końca wszystkie szczegóły mogliśmy przeanalizować. Po uwagach zgłoszonych przez zainteresowanych chcemy zacząć mówić o konkretach. Do końca przyszłego tygodnia projekt zostanie upubliczniony i wtedy rozpocznie się dyskusja. Po niej będzie wiadomo, w jakim kształcie zostanie wprowadzony w ciągu najbliższego roku.
A można chociaż powiedzieć, ilu szkół dotyczy?
Nie, bo uwagi różnych środowisk mogą sprawić, że projekt będzie weryfikowany. Trzeba wykazać się odrobiną cierpliwości.
Bardzo pan tajemniczy, ale cóż - temat jest delikatny...
Dlatego nie chcemy wywoływać emocji tam, gdzie nie ma powodu, a wiadomo, że to, co wiąże się z oświatą wywołuje emocje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
