Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwie pory roku, dyshistoria, ptasia grypa: oto dzień świra

Marcin Zasada
Słynna scena z "Dnia świra": "To be or, ku..., not to be! Tego też nie znasz!" - wścieka się belfer Miauczyński na nieuctwo swojego syna
Słynna scena z "Dnia świra": "To be or, ku..., not to be! Tego też nie znasz!" - wścieka się belfer Miauczyński na nieuctwo swojego syna mat. prasowe
"8 lat podstawówki, 4 liceum. Potem 5, bite, studiów, dyplom z wyróżnieniem, 20 lat praktyki. Przez 5 lat stron tysiące, młodość w bibliotekach. A potem bida i rozczarowanie! A potem beznadzieja i starość pariasa". Dlaczego żywot nauczyciela coraz bardziej przypomina ten powyżej, opisany w filmie "Dzień świra", pisze na początek roku szkolnego Marcin Zasada

Lekcja angielskiego w gimnazjum. "Four seasons, czyli 4 pory roku" - zaczyna nauczyciel. "Spring, summer, autumn, winter - wiosna, lato, jesień, zima". Wstaje uczeń: "Przecież w Polsce są dwie pory roku". "Dwie pory…?". "No, lato i ciulato!". W poniedziałek znów się zacznie, jak co roku późnym latem. Rok szkolny, a właściwie ta druga pora roku.

"Wieczory i weekendy spędzam w książkach i papierach. Sprawdzam żenujące wypracowania, zwykle zerżnięte z internetu (…). Jeżdżę na wycieczki i nie przesypiam nocy, pilnując tzw. młodzieży, żeby się nie zaćpała czy nie ochlała, bo przecież za nich odpowiadam. Znoszę chamstwo uczniów i ich rodziców, którzy mają pretensję, bo ich córeczka ma dwóję z polskiego, a przecież całe wieczory uczy się przed komputerem. Usiłuję z debili zrobić chociaż półinteligentów. Po gimnazjum zjawiają się w mojej klasie osoby nieznające ortografii, mające problemy z płynnym czytaniem, niewiedzące, co to jest epitet. I ja z nimi muszę omawiać "Dziady"…

To fragment listu zamieszczonego na naszej stronie dziennikzachodni.pl autorstwa jednego ze śląskich nauczycieli. I dowód, że pedagogowie są jak bohaterowie "Dnia świra", tylko naprawdę. W cieniu awantur o kartę nauczyciela, zarobki, godziny pracy, pensum i przydział kredy ktoś czasem wspomni, że jednym z fundamentalnych problemów współczesnej szkoły jest autorytet uczącego. A właściwie jego brak. Podkopują go wszyscy: politycy, rodzice uczniów, uczniowie, władze szkół, oni sami. No i wszechobecne absurdy oświaty, które dziś sięgnęły poziomu, na który wznoszą się tylko bezzałogowe samoloty szpiegowskie. Biurokracja, zaburzenie relacji z uczniami, przepisy rodem z pythonowskiego "Ministerstwa Głupich Kroków"…

Uśmiech: matura nieważna

- Szczytem i kwintesencją szkolnego nonsensu jest matura i towarzyszące jej zalecenia - mówi Iwona, 40-letnia anglistka z 15-letnim stażem. - Nauczycielowi zasiadającemu w komisji nic już nie wolno. Musi przez 3 godz. nieruchomo siedzieć na krześle, nie może wstać, przejść się, jeść, ani napić się herbaty. Jeszcze głupsze są wytyczne na maturę ustną: egzaminator powinien zachowywać kamienną twarz w trakcie słuchania odpowiedzi ucznia. Żartujemy, że za uśmiech albo chrząknięcie niedługo będzie można odwołać się od wyniku egzaminu.

Już dziś, przynajmniej teoretycznie, o zakwestionowaniu wyników matur może decydować skrzypiąca podłoga, stukające obcasy nauczycielki, szeleszczenie przekładanych papierów albo częściowo zasłonięte godło na ścianie. Nauczyciele narzekają: "To kolejny dowód świadczący o tym, że uczniowie stali się klientami szkoły". Klientami, czyli jej panami.
Uczeń może się załamać

- Regularnie przychodzą do mnie uczniowie z rodzicami, którzy są najbardziej niezadowoleni z ocen swoich dzieci, bardziej od samych dzieci - opowiada Bogdan, nauczyciel matematyki w liceum. - Argumenty bywają kuriozalne: "To niemożliwe, żeby mój Maciuś dostał trójkę z matematyki na koniec roku. Przecież dwa razy w tygodniu chodzi na korepetycje". Potem rodzice udowadniają też zdolności ucznia przed dyrektorem szkoły, którego stać tylko na to, by pokornie kiwać głową. W większości szkół brakuje asertywności w takich relacjach. Kiedyś na spotkaniu usłyszeliśmy od dyrektora, żeby rozważnie wystawiać złe oceny, bo "uczeń może się załamać". Szczytem była sugestia, by ulgowo traktować młodzież, gdy… szalała ptasia grypa. "Uczniowie żyją w stresie, to wyjątkowa sytuacja" - tłumaczył nasz dyrektor. A ja się zastanawiam, czy pracuję w handlu obwoźnym, cyrku czy w szkole.

Scena z gimnazjum: uczennica za karę została oddelegowana, żeby na przerwach rozdawać kurtki w szatni. Parę dni później w szkole zjawili się jej rodzice, argumentując, że córka ma bardzo drogie tipsy i nie życzą sobie delegowania jej do prac, w których może je sobie uszkodzić.

Nauczyciele chętnie wskazują na barwne unaocznienie swoich problemów, dylematów i napięć. Pamiętacie Państwo "Dzień świra", gorzką komedię w reżyserii Marka Koterskiego z Markiem Kondratem w roli głównej? "8 lat podstawówki, 4 liceum. Potem 5, bite, studiów, dyplom z wyróżnieniem, 20 lat praktyki. Przez pięć lat stron tysiące, młodość w bibliotekach. A potem bida i rozczarowanie! Potem beznadzieja i starość pariasa i wszech-porażająca nas wszystkich pogarda, władzy od dyktatury, aż po demokrację" - cedził Adaś Miauczyński, kompulsywny polonista z problemami, w jednym ze swoich monologów.
Teraz przypomnijmy sobie jego lekcję na temat "Sonetów krymskich". "Żegluga, burza morska i cisza na morzu. Cisza jest coraz cichsza - recytował teatralnie Kondrat. - Zda się niemożliwa do usłyszenia uchem, aż po ciszy serca". W klasie ktoś puszcza bąka. Na głos. "Szukam choćby tych jednych słuchających oczu" - zrezygnowany mówi do siebie w myślach.

"Proszę się nie gapić!"

- Problemy dyscyplinarne z uczniami brzmią jak anegdoty, ale one śmieszą wszystkich oprócz nauczycieli - rozkłada ręce Marek, wuefista w gimnazjum. - Przypadek mojej koleżanki ze szkoły: uczeń na lekcji zakłada słuchawki i puszcza sobie muzykę. Na pytanie: "Co robisz?", odpowiada: "Jak to, co? Nic". "Dlaczego słuchasz muzyki na lekcji?". "Nie słucham". "To zdejmij słuchawki, to niegrzeczne". "Jakie słuchawki? Proszę mi udowodnić, że to słuchawki, według mnie to nie słuchawki". Cała sala w śmiech. Założę się, że mało który nauczyciel byłby w stanie właściwie zareagować w takiej sytuacji.

Inny przykład: klasówka w liceum. Uczeń do nauczycielki: "Proszę się tak na mnie nie gapić, ja się na panią nie gapię". Rozprawka w gimnazjum na języku polskim, teza "Bohaterowie lektur pomagają człowiekowi w podejmowaniu osobistych wyborów". Uczeń pisze: "Wszystkie książki są do bani, a w Polsce trzeba kraść, by coś osiągnąć. Nie sztuka skończyć studia i iść do szkoły, żeby uczyć polskiego, nie dorobić się niczego w życiu, sztuką jest stworzyć coś z niczego. To jest człowiek sukcesu, a nie jakiś szary kujon, który z braku laku skończył jako nauczyciel". Lekcja historii w liceum w Bytomiu: "Proszę pani, jakie powstanie listopadowe? Ja nie pamiętam żadnych dat. Pani nie wie, że ja się leczę na dyshistorię?". Nauczyciel wobec chamstwa w szkole jest bezradny. Jego ostra reakcja nigdy nie będzie w smak dyrektorowi, bo może (znów) spowodować interwencję rodziców, co, nie daj Boże, zakończy się skargą do kuratorium. Autorytet nauczyciela? Rzadko sam potrafi o niego zadbać, ale i nikt mu w tym nie pomaga. Nie każdy jest jak prof. Keating ze "Stowarzyszenia Umarłych Poetów".

- Dziś nauczyciel jest rzemieślnikiem, do którego wysuwane są tylko roszczenia. Ma dzieci uczyć, wychowywać, przygotować do dorosłego życia, a gdy z dzieckiem są problemy, to pewnie jego wina - mówi Ewa Niedbała, wiceprezes śląskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Od lat uczniowie obdarzani są kolejnymi przywilejami, za to nauczyciele są zdani tylko na siebie. A co może dyrektor szkoły? Nawet nie decyduje o pensji swojego pracownika. On też ma swojego pracodawcę, ma kuratorium i masę przepisów, do których trzeba się stosować.

Papierologia zamiast tablicy

- Gorsza od chamstwa jest chyba tylko biurokracja - potwierdza Iza, anglistka z liceum. - Na naszych głowach są sterty dokumentów, które trzeba uzupełniać, wypisywać i tworzyć, choćby po to, by udowadniać, że pracujemy zgodnie z podstawą programową. Codziennie muszę przeznaczyć na to 1,5 godz. Ten czas mogłabym poświęcić na przygotowanie ciekawej lekcji.
Polscy pedagodzy coraz mniej uczą, coraz więcej zgłębiają tajniki papierologii. Według niedawnego raportu agendy KE Eurydice, nasi nauczyciele, w porównaniu z kolegami po fachu z innych krajów europejskich spędzają najmniej czasu, pracując z uczniem. Przy tablicy spędzają 14 godz. zegarowych tygodniowo, podczas gdy np. Turcy - 30 godz., Niemcy - 24-26 godz., Czesi - 17 godz. Resztę czasu zajmuje im administracja i biurokracja. Do tego dochodzą dodatkowe obowiązki wynikające z zadań statutowych szkoły (wywiadówki, narady, konferencje, wycieczki). To wszystko może zajmować więcej czasu niż przewiduje umowa o pracę.

Jeszcze raz "Dzień świra": "20 lat praktyki i oto mi płacą, jakby ktoś dał mi w mordę. Ja pier…! O, bracia poloniści, siostry polonistki, sto trzydzieścioro było nas na pierwszym roku. Myśleliśmy, że nogi Boga złapaliśmy, że oto nas przyjęto do szkoły poetów. Szkoła poetów, Dżizus, k…".

Nauczycielka: "Jako nauczyciel kontraktowy, pracując 7 lat, zarabiam dziś 2 tys. zł. Na książki, pomoce naukowe, tusz, papier do drukarki, ksero, lekarstwa na gardło wydaję ok. 400 zł".

Iza, anglistka: "Po raz pierwszy zastanawiam się, czy nie rzucić tej roboty. Warunki są coraz gorsze".

"Dzień świra": "Czemu nie jestem chamem ze sztachetą w ręku? Ktoś by się ze mną liczył, gdybym rzucił cegłą! A przecież stanowimy sól ziemi! Mimo że nie jesteśmy prymitywną siłą, dyktaturami zawsze wstrząsają poeci! Wtedy nas potrzebują, zrozpaczone masy, które nie widzą dalej niż kawał kiełbasy!".

Może i nie lato, ale witaj szkoło.


*Tauron Nowa Muzyka ZNAJDŹ SIĘ NA ZDJĘCIACH
*Beerfest 2012 zakończony ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS FOTOLATO 2012: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!