Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyżurny do końca sądził, że nie ma problemu

MIW
rail-pictures.com
Rozmowa z wieloletnim maszynistą PKP Intercity

Znał pan załogę lokomotywy, która brała udział w sobotniej katastrofie? 
Sam nie wiem. Nie wykluczam, bo my się wszyscy znamy, ale nie mogę też tego potwierdzić, bo nie wiem, kto konkretnie jechał tą lokomotywą. Przyznam, że w mediach nie chcę tej informacji szukać. Staram się w ogóle nie słuchać doniesień o tej katastrofie, bo nie jest to zbyt miłe, zwłaszcza kiedy rano trzeba wyjść do pracy i wsiąść do lokomotywy.

KATASTROFA KOLEJOWA W SZCZEKOCINACH - RAPORT SPECJALNY DZIENNIKA ZACHODNIEGO

Co się mówi wśród maszynistów? Macie jakieś hipotezy na temat najbardziej prawdopodobnej przyczyny tej tragedii?
Krążą różne opinie. Mówi się, że albo zawiodły urządzenia, albo zawinił człowiek. Podobno było tak, że kiedy rozdzwoniły się telefony alarmowe, to z Warszawy zatelefonowano do dyżurnego i ten zapewniał, że u niego wszystko jest w porządku. 

Pociągi już stały rozbite w polu, a on nadal nie wiedział, co się stało? 
Podobno tak to właśnie miało wyglądać. Był absolutnie przekonany, że zrobił wszystko jak należy.Usłyszeć można wersję jakoby dyżurny miał puścić pociąg na niewłaściwy tor na podstawie tzw. sygnału zastępczego. Co to za procedura?Chodzi o to, że jeśli z jakichś przyczyn urządzenia na posterunku dyżurnego nie działają jak należy, to powinien on wyjść i osobiście sprawdzić rozjazdy. Jeśli wszystko jest w porządku, może wówczas puścić pociąg. Na sygnał zastępczy maszynista przejeżdża rozjazdy z minimalną prędkością, tak aby w każdym momencie mógł się zatrzymać. Po przejechaniu rozjazdów może już ruszyć na "pełny gaz".

Ludziom trudno zrozumieć, jak to możliwe, że obaj maszyniści niemal do samego końca nie wiedzieli, że prowadzone przez nich pociągi jadą wprost na siebie. Eksperci są mniej zaskoczeni, a co na to sami maszyniści?
W miejscu wypadku jest łuk i w nocy naprawdę trudno się zorientować, czy pociąg z naprzeciwka jedzie na sąsiednim, czy na tym samym torze. Sam w przeszłości miałem takie momenty, że zastanawiałem się, czy aby nie jadę na "czołówkę" z drugim pociągiem. Bywały chwile wahania i strachu, ale na szczęście zawsze okazywało się, że to tylko złudzenie. Takie myśli nie pomagają w tej pracy - trzeba przecież mieć do siebie nawzajem zaufanie, być przekonanym, że dyżurny wie, co robi. Bez tego nie można by pracować.
Rozmawiał: Michał Wroński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!