Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzięki odwadze dziewczynek z Piekar, złapano dwóch pedofilów. To ich dziadkowie

Grażyna Kuźnik
Co roku w Polsce dochodzi do 2 tys. gwałtów na dzieciach
Co roku w Polsce dochodzi do 2 tys. gwałtów na dzieciach 123RF
Policji udaje się ujawnić zaledwie część przestępstw seksualnych wobec dzieci. Reszta to ciemna liczba. Dzięki odwadze kilku dziewczynek z Piekar Śląskich, złapano dwóch pedofilów. To byli ich dziadkowie - pisze Grażyna Kuźnik

Rodzice wiedzą, że latem dziecko łatwiej może wpaść w ręce pedofila. Pilnują je na placu zabaw albo na spacerze. Nie pozwalają oddalać się z nikim obcym. Ale co robić, gdy krzywdzi je ktoś, kto zawsze jest blisko i nikt nie podejrzewa go o złe zamiary? Jest rodziną. To najtrudniejsza sytuacja dla napastowanego dziecka.

W Piekarach Śląskich rozeszła się plotka, że w ciągu kilku dni złapano dwóch pedofilów i to w jednej dzielnicy, Szarleju.

Policja potwierdza tę informację. To starsi mężczyźni. Jeden z zatrzymanych jest podejrzany o obcowanie płciowe z siedmiolatką, drugi o molestowanie, czyli rozbieranie i pokazywanie pornografii dziewczynkom w wieku 8 i 13 lat.

Rodzice są w panice. Nie wypuszczają dzieci z domu bez opieki, wychodzą z nimi, a jeśli to niemożliwe, co chwilę dzwonią na komórkę do córki czy syna. Ale przecież są wakacje, dzieciaki chcą mieć trochę swobody.

- Nie pozwalam mojej 12-lat-ce wychodzić samej, tylko ze starszym bratem albo ze mną. Płacze, że z ostatnich dni wakacji robię jej więzienie. Ale ja się boję - przyznaje jedna z matek.

Piekarzanka Justyna Kowalczyk potwierdza te obawy: - Moja córka ma 11 lat i często wychodzi z koleżankami na plac zabaw. Wychodzi, a ja i tak dzwonię co godzinę i pytam, czy wszystko jest w porządku.

Ale to, co tym razem stało się w Piekarach, najtrafniej określa mieszkanka Szarleja, Katarzyna Malaka. Mówi: - Strach zostawić dziecko z kimkolwiek w tych czasach.

Bo dwaj pedofile to dziadkowie dziewczynek. Wyznanie tego było dla dzieci tak trudne, że zdobyły się na to dopiero po kilku miesiącach.

Dziadek do rozbierania

54-letni Ryszard F. to dziadek, chociaż przyszywany. Jego syn związał się z matką dwóch dziewczynek. Nowy dziadzio chętnie szukał ich towarzystwa, co nikogo nie dziwiło. Młodsza, siedmioletnia "wnuczka", specjalnie wpadła mu w oko; była grzeczna i posłuszna. Robił wszystko, żeby zostać z nią sam na sam. Ale co z tego, że ją lubił? Przecież byli teraz jak rodzina. Pewnego dnia w maju dziadek przestał być miły. Dopuścił się wobec niej aktu seksualnego.
Dziecko było w szoku. Nie chciało już zostawać ze złym panem, ale też nie umiało o wszystkim opowiedzieć matce. Pomogła jej starsza siostra. Zauważyła, że mała bardzo się zmieniła. I to ona pierwsza usłyszała od niej o tym, co siedmiolatce zrobił ktoś, kto mówił, że jest jej dziadkiem i musi go słuchać.

Obie siostry wyznały prawdę matce. A matka, co - jak podkreśla policja - nie zawsze się zdarza, gdy sprawcą przestępstwa seksualnego jest ktoś z rodziny, od razu zawiadomiła policję. Tego Ryszard F. się nie spodziewał. Broni się, że dziecko kłamie, wszystko sobie zmyśliło.

- Psycholog policyjny, który rozmawiał z dziewczynką, jest innego zdania. Uważa, że dziecko mówi prawdę - informuje Dagmara Wawrzyniak, rzecznik piekarskiej policji.

Ryszard F., podejrzany o pedofilię, został na razie aresztowany na trzy miesiące. Jest znany policji, był już karany za jazdę po pijanemu.

Drugi zatrzymany w Szarleju pedofil ma podobną historię. On też napastował dziewczynki, które były jego przyszywanymi wnuczkami. 56-letni mężczyzna nie ma opinii dobrego ojca ani dziadka, znęcał się nad własną rodziną. Był już za to karany.

Dwie siostry w wieku 8 i 13 lat, przez związek jego syna z ich matką, same wpadły mu w ręce. Rozbierał je i pokazywał im treści pornograficzne. One także przez jakiś czas milczały. A jeśli rodzina się rozpadnie? Jednak bardziej niż tego bały się nowego dziadka. Poskarżyły się matce. Zboczeniec trafił na policję.

Brudna, gorsza, patologia

Dlaczego krzywdzone seksualnie przez bliskich dzieci nie szukają od razu pomocy? Dlaczego tak długo się nie skarżą?
Jedna z podobnych ofiar, dziesięciolatka od lat wykorzystywana przez ojczyma, opisywana w DZ, wyznała: - Byłam zbyt mała, żeby na początku rozumieć, co on mi robi. Nie miałam własnego ojca i nie wiedziałam, co to znaczy. Może tak robią tatusiowie? On tak mówił. Tłumaczył, że ojca trzeba zawsze słuchać, nawet gdy czegoś nie chcę, albo gdy mnie boli.

Mężczyzna ostrzegł też dziecko, że nie może o tym nikomu opowiadać. Kochają się i mają swoją tajemnicę, inni mogą im dokuczać z zazdrości.

- A kiedy podrosłam i zrozumiałam, że tak ojcowie nie robią, strasznie się wstydziłam. Byłam brudna, gorsza, czułam się patologią. Nie mogłam o tym nikomu wspomnieć. Starałam się udawać, że to się nie dzieje.

Dzieci bywają seksualnymi ofiarami osób, które nie zawsze można nazwać pedofilami w sensie medycznym. Takich czynów dokonują też ci, którzy są zdolni do współżycia z dorosłymi. Ale dziecko jest łatwiej dostępne. 99 proc. tego rodzaju przestępstw dokonują mężczyźni.
Zdaniem specjalistów, pedofilia jest bardzo rzadkim problemem klinicznym. Większość przypadków molestowania dzieci to sprawka ludzi, którzy nie mają żadnych zaburzeń. Ale wybierają dziecko, bo nie potrafi się bronić ani oceniać.

Tym bardziej jeśli sprawca jest autorytetem, opiekunem. Dlatego sprawcy molestowania dość często szukają różnych kontaktów z dziećmi. Wybierają zawód pedagoga, wychowawcy na koloniach, także trenera. Polują na najsłabszą ofiarę w stadzie, bez wsparcia bliskich, niepewną siebie, niedarzoną wystarczającą uwagą. A oni tę uwagę dają. Potrafią wyczuć, jakich emocji dziecku brakuje i dać mu te uczucia. A potem bezwzględnie wykorzystać.

Ale to nieprawda, że dziecko nie daje niepokojących sygnałów. Staje się zamknięte w sobie, zmęczone, jakby dźwigało wielką tajemnicę.

Do ilu przestępstw seksualnych wobec dzieci dochodzi w ciągu roku? To tzw. ciemna liczba. Ale coraz bardziej znana. Dzięki kampaniom społecznym, artykułom i programom, pedofilia i pornografia dzieci i przemoc wobec nich nie są już tematami tabu. Wiedza sprzyja ich ujawnianiu.

Właśnie w Piekarach Śląskich dwie mieszkanki tego miasta wyrwały z łap zboczeńca małą dziewczynkę. Zrobiły to wspólnie, wcześniej się nie znały. Ale obie zauważyły coś, co odbiegało od normy. 40-letni mężczyzna szedł z przestraszoną dziewczynką w stronę działek. Wyglądali jak strażnik i więzień. Przechodzącą Ewę, matkę córki w tym wieku, zaniepokoił ten dziwny widok. Chociaż nie wiedziała, że dziecko prowadzi poszukiwany przez policję pedofil, Marek G. Przyzna się potem, że wcześniej wykorzystał 12-letnią dziewczynkę, też z Piekar Śląskich. Wtedy jednak nikt mu nie przeszkodził.

Ale tym razem Ewa idzie za nim. Nie jest sama. Dobiega do niej nieznajoma kobieta. Mirella też zauważyła dziwną parę i nie chce być obojętna. Obie widzą, jak mężczyzna na siłę całuje dziecko i ciągnie je na działki. Nie odpuszczą, sprawdzą, o co chodzi.

Na działkach pusto i ciemno. Ale dostrzegają, jak mężczyzna w zakamarku przyciska dziecko do siebie. Krzyczą: - Czy to jest twój tatuś? Zboczeniec rzuca wiązanką, każe im się wynosić. Ale dziewczynka płacze, że pan kazał jej iść ze sobą w ważnej sprawie, a teraz grozi, że ją zgwałci. Kobiety ruszają gotowe do walki o dziecko. Napastnik klnąc znika w mroku.

To nie wszystko. Mirella goni zboczeńca, chociaż nie wie, na co go stać. Nie udaje się go jej zatrzymać, ale dobrze zapamiętała, jak wyglądał. Policja szybko trafia na jego ślad.

Niech się sam zgłosi

Od pewnego czasu w kraju działa telefon zaufania dla ofiar, ale i sprawców przemocy seksualnej. Pod numerem 22 828 11 12 dyżurują lekarze i psycholodzy.

- Badania wskazują, że w ciągu swojego życia 8,6 proc. dziewcząt, 2,8 proc. chłopców i 13,3 proc. wszystkich kobiet padnie ofiarą wykorzystania seksualnego - mówi Iwona Nowowiejska, dyrektor Fundacji Promocji Zdrowia Seksualnego w Warszawie, która prowadzi telefon zaufania.

Ale polityka zwalczania przestępstw seksualnych skupia się na karaniu sprawców już wykrytych, twierdzą w fundacji. Istnieje jednak "ciemna liczba" czynów nieujawnionych. Jeden nieleczony sprawca może skrzywdzić wiele kobiet i dzieci, zanim zostanie schwytany i osądzony.

Fundacja ma nadzieję, że zgłaszać się do niej będą także sprawcy niewykrytych przestępstw seksualnych. Po to, żeby uzyskać pomoc.

Iwona Nowowiejska tłumaczy: - W Polsce zgłasza się rocznie około 2 tys. zgwałceń oraz 2 tys. czynów wykorzystania seksualnego dzieci. Jedynie w około 10 proc. sprawcami są osoby dotknięte naprawdę dewiacją seksualną. Inni popełniają te czyny jako zachowania zastępcze. Tej wielkiej grupie przestępców, którzy gwałcą, gdy nadarzy się okazja, nie obejmuje rządowy program leczenia sprawców z zabu-rzeniami preferencji seksualnych.

Nadal też w Polsce nie działa system Child Alert, który ma pomagać w błyskawicznym odnajdywaniu zaginionych dzieci. Były obietnice, że pojawi się przed wakacjami tego roku. Teraz mówi się o listopadzie. Dlatego wciąż pozostaje liczyć na dzielność takich pań jak Ewa i Mirella z Piekar Śląskich.
Grażyna Kuźnik, AS

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera