Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna - Podbeskidzie 5:1. Górale spadają z hukiem

Jacek Sroka
Jacek Sroka
Podbeskidzie przegrało z Górnikiem Łęczna 1:5
Podbeskidzie przegrało z Górnikiem Łęczna 1:5 brak
Piłkarze Podbeskidzia przegrali w Łęcznej z Górnikiem mecz ostatniej szansy i na kolejkę przed zakończeniem rozgrywek zostali zdegradowani do I ligi. Górale po pięciu sezonach gry w Ekstraklasie opuszczają szeregi najlepszych. Bielszczanie w elicie z reguły bronili się przed spadkiem. Najwyższe miejsce w historii zajęli w 2014 roku kończąc sezon na 10. pozycji. Drużyna z Łęcznej mimo wysokiego zwycięstwa nadal nie jest pewna utrzymania się w lidze.

Bielszczanie do rundy finałowej Ekstraklasy przystępowali jako najlepsza drużyna grupy spadkowej, ale w ostatnich sześciu meczach nie potrafili wygrać ani razu. Jeden punkt szczęśliwie wywalczony w poprzednim spotkaniu z Koroną wlał w serce Górali odrobinę nadziei, ale zgasła ona już po pierwszej połowie pojedynku z Łęczną.

Piłkarze Podbeskidzia do decydującego o utrzymaniu się w lidze spotkania przystąpili z wracającymi do składu po odcierpieniu kary za kartki Markiem Sokołowskim i Damianem Chmielem, ale bez Mateusza Szczepaniaka. Najlepszy snajper Górali zamiast do Łęcznej pojechał na badania do Łodzi i okazało się, że nie będzie zdolny do gry. Brak skutecznego napastnika był bardzo widoczny.

Podopieczni trenera Roberta Podolińskiego mieli w tym meczu przewagę optyczną, ale to gospodarze strzelali bramki. Pierwsza padła już po kwadransie gry. Grzegorz Bonin z łatwością ograł na prawej stronie boiska Chmiela i dośrodkował do Przemysława Pitrego. Były napastnik GKS Katowice stał trzy metry od bramki Górali, a jednak ani Jozef Piacek ani Oleg Veretilo nie kwapili się, by go przypilnować i Pitry głową skierował piłkę do siatki.

- Gdy drużyny walczą o utrzymanie to doświadczenie bardzo pomaga w takich meczach – stwierdził Pitry, który w tym roku skończy 35 lat.

Po stracie gola Podbeskidzie ruszyło do ataku. Mocno, ale niecelnie z dystansu strzelał Mateusz Możdżeń, a później dosłownie centymetrów zabrakło temu piłkarzowi, by sięgnąć do uderzonej przez Jakuba Kowalskiego wzdłuż bramki piłki.

Górnik przetrzymał ten atak i wyprowadził zabójczą kontrę. Tomasz Nowak wypuścił w bój Leandro, a Brazylijczyk wbiegł w pole karne i wyłożył piłkę Grzegorzowi Piesio. Pomocnik drużyny z Łęcznej strzelił z 14 m i trafił w głowę Pawła Baranowskiego. Obrońca bielszczan zmylił Emiljusa Zubasa i skierował futbolówkę do własnej bramki, ale gola oficjalnie zapisano na konto Piesio.

- Byliśmy w pierwszej połowie drużyną dominującą, ale po kontrach Łęcznej i naszych głupich błędach straciliśmy dwie bramki. Mamy jednak jeszcze 45 minut, a historia zna nie takie przypadki - powiedział Jakub Kowalski z Podbeskidzia przed kamerami Canal+ w przerwie meczu.

Jeśli kibice Górali oczekiwali po zmianie stron szturmu swoich ulubieńców, to srogo się rozczarowali. Goście co prawda częściej byli przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Możdżeń znów strzelał z dystansu i znów chybił celu. Trener Podoliński dokonywał kolejnych zmian, lecz nie zmieniał się kiepski obraz gry jego drużyny.

Górnik z Łęcznej mądrze się bronił i groźnie kontrował, a najlepszym zawodnikiem na boisku był Bonin. Za pierwszym razem były skrzydłowy Górnika Zabrze w pięknym stylu ograł dwóch obrońców Podbeskidzia, ale trafił w poprzeczkę. Kolejna próba Bonina zakończyła się już powodzeniem. Obsłużony dokładnym podaniem przez Nowaka minął wybiegającego daleko za pole karne Zubasa i skierował piłkę do pustej bramki.

Napędzani dopingiem kibiców gospodarze dalej grali swoje. Zaraz po wejściu na boisku groźnie, ale niecelnie strzelał Bartosz Śpiączka. Chwilę później były gracz bielszczan wpisał się na listę strzelców zmieniając lot piłki po strzale świetnie dyrygującego grą drużyny z Łęcznej Nowaka. Górale odpowiedzieli tylko honorowym trafieniem rezerwowego Adama Deji w końcówce spotkania oraz zmarnowaną sytuacją sam na sam Roberta Demjana. Ostatnie słowo w tym meczu należało do gospodarzy, a ich wygraną w doliczonym czasie przypieczętował niezawodny Bonin.

Górnik Łęczna – Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:1 (2:0)

Bramki 1:0 Przemysław Pitry (16 głową), 2:0 Grzegorz Piesio (37), 3:0 Grzegorz Bonin (67), 4:0 Bartosz Śpiączka (74), 4:1 Adam Deja (80), 5:1 Grzegorz Bonin (90+1)

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów 4.056
Żółte kartki Śpiączka (Łęczna) Sokołowski , Baranowski(Podbeskidzie)

Łęczna Prusak – Sasin (81. Mierzejewski), Pruchnik, Bożić, Leandro – Bonin, Szmatiuk, Nowak, Bednarek (78. Bogusławski), Piesio – Pitry (68. Śpiączka)

Podbeskidzie Zubas – Veretilo (88. Jaroch), Baranowski, Piacek, Mójta – Kowalski (55. Stefanik), Kato (66. Deja), Możdżeń, Sokołowski Chmiel - Demjan

*WNIOSKI I DOKUMENTY na 500 zł na dziecko w ramach Programu Rodzina 500 PLUS
*Matura 2016: Jak pisać, żeby zdać ARKUSZE + ODPOWIEDZI + TESTY
*Nowy abonament RTV, czyli opłata audiowizualna z rachunkiem za prąd ZASADY, KWOTY, ZWOLNIENIA!
* Kara za gwałt zbiorowy w Pietrzykowicach za niska! Jest apelacja
*Pomnik powstań śląskich zapłonął na czerwono ZDJĘCIA + WIDEO
*Najlepsze prezenty na Komunię 2016: Dziecko będzie zachwycone

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!