Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzelik: Specjaliści od Śląska z Bydgoszczy

Jerzy Gorzelik
Jerzy Gorzelik
Jerzy Gorzelik
Przez moment poczułem się jak posażna i urodziwa panna na wydaniu. I pewnie trwałbym tak w samozadowoleniu, gdyby nie nieocenione stowarzyszenie Unum Principium. Jaka była jego rola w przywróceniu mnie szarej rzeczywistości opowiem za chwilę.

Zachowując chronologię zdarzeń rozpocznę jednak od wyłuszczenia powodów mego utraconego błogostanu.

Oto przed niecałym tygodniem w Katowicach odbył się kongres Ruchu Poparcia Palikota. Zebrane na sali tłumy wiwatowały na cześć charyzmatycznego lidera, który przy okazji swego pobytu na Górnym
Śląsku złożył ważną deklarację.

Oświadczył, że w jego mniemaniu nasz region powinien uzyskać autonomię, a on - Janusz Palikot - chętnie spotka się z mą skromną osobą i podyskutuje o poparciu Ruchu Autonomii Śląska dla jego ugrupowania w tegorocznych wyborach parlamentarnych.

Nie pierwsze to polityczne oświadczyny w ostatnim czasie. Za pośrednictwem mediów dowiedziałem się, że na swych listach do sejmu autonomistów chętnie widziałaby Platforma Obywatelska. Ile w tym prawdy wiedzą tylko dobry Bóg i Tomasz Tomczykiewicz. Jako przewodniczący RAŚ poczułem się jednak mile połechtany w swej próżności.

I gdy tak delektowałem się wyrazami uznania i sympatii, perspektywą przyszłych splendorów i zawojowania warszawskich salonów, przypomniała o sobie skrzecząca rzeczywistość. Oto stowarzyszenie Unum Principium z Bydgoszczy, zdecydowało się złożyć wniosek o delegalizację RAŚ. I nagle jakby ktoś gwałtownie wyrwał mnie z barwnego snu, wbijając szpilkę pod paznokieć. Ledwo zdążyłem posmakować wyborczego sukcesu, a już ktoś chce zepchnąć mnie wraz z całym RAŚ w polityczny niebyt.

Bośmy zagrożeniem dla Najjaśniejszej Rzeczpospolitej i publicznego porządku niczym Madonna. Nie, nie ta ze świętego obrazka. Ta z estrady. To jej koncert w Warszawie w dniu 15 sierpnia 2009 wzburzył członków bydgoskiego stowarzyszenia, którzy domagali się odwołania imprezy. A w międzyczasie zażądali umieszczenia w koronie polskiego orła krzyża - oczywiście łacińskiego.

Jak widać, organizację wyróżnia nie tylko wzniosła nazwa, ale i nietuzinkowe inicjatywy. Kiedy będziecie Państwo czytali te słowa, znana będzie już lista zarzutów wobec autonomistów. Członkowie Unum Principium zapowiedzieli, że przedstawią je na konferencji prasowej zwołanej do Wielunia. Pewno nie przez przypadek.
Dnia 1 września 1939 miasto to padło ofiarą nalotu niemieckich bombowców. A każdy patriota wie, że dla Polski i Polaków RAŚ to zagrożenie nieporównywalnie większe niż Luftwaffe. Gdy prawda ta ogłoszona zostanie urbi et orbi, a sądy, wstrząśnięte perfidią autonomicznych knowań, potępią nas na wieki wieków, ze spotkań z Januszem Palikotem i miejsc na listach PO wyjdą nici. A słodki sen RAŚ o potędze przerodzi się w koszmar.

Taki scenariusz pewnie wymarzyli sobie działacze bydgoskiego stowarzyszenia. Może jestem człowiekiem małej wiary, ale intuicja podpowiada mi , że jest on mało prawdopodobny. Mimo to, członków RAŚ zapewne trudno będzie znaleźć pod jakimkolwiek partyjnym szyldem w wyborach parlamentarnych. Wprawdzie teoretycznie nie można wykluczyć nawet najbardziej egzotycznych koalicji i sojuszy dopóki statutowe władze Ruchu nie postanowią inaczej.

Trudno jednak wyobrazić sobie gorący polityczny romans między dystansującymi się od światopoglądowych sporów autonomistami a ugrupowaniem, które na sztandarach wypisało walkę o prawo do aborcji i parytety.Choć pewnie wśród popierających RAŚ nie brak i zwolenników takich rozwiązań, co najmniej równie wielu jest zdecydowanych przeciwników.

Zdrowy rozsądek podpowiada zatem wstrzemięźliwość. Dyskutować warto jednak z każdym, dla kogo autonomia nie stanowi tabu. I choć z lewicą mam tyle wspólnego, co złotówka ze złotem, a nad produkowane przez Janusza Palikota wina musujące i Gorzką Żołądkową zdecydowanie przedkładam piwo, rozmowy nie odmówię. Tak jak nie odmówiłbym i Ludwikowi Dornowi, który trunków nie produkuje, a na słowo autonomia reaguje niczym diabeł na święconą wodę.

Do działaczy Unum Principium mam jedną prośbę. Z rozesłanego do mediów komunikatu wynika, że zamierzają przygotować dla mnie imieninowy prezent. Jestem tą inicjatywą wzruszony, jednak pragnę nieśmiało zauważyć, że jako Górnoślązak obchodzę gyburstag. Paniom i panom z "Unum Principium", a także wszystkim innym, którzy w przyszłości zechcą pouczać nas, co nam wolno, a co nie, radzę ze szczerego serca uprzednio zapoznać się z górnośląskim obyczajem.

Pozwoli to z większym wdziękiem i wiarygodnością odgrywać rolę eksperta od spraw śląskich.

Autor jest szefem Ruchu Autonomii Śląska i członkiem zarządu województwa śląskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!