Kto zawinił, że rozwiązanie sprawy śmierci chłopca ze stawu w Cieszynie trwało tak długo?
Należy przede wszystkim zbadać stosunki międzyludzkie. Być może to pomogłoby nam odpowiedzieć na pytanie, jak usprawnić działanie instytucji, które tego typu sprawami się zajmują. Ale w tym konkretnym przypadku to nie instytucje zawiodły. Matka pokazała podstawione dziecko pracownikom opieki społecznej, pielęgniarce, policji. Jedynym sposobem, aby potwierdzić lub wykluczyć jego tożsamość byłoby wszczepienie chipa. No a przecież nie o inwigilację nam chodzi.
Czyli zawiedli ci, którzy znali to dziecko, powinni o nie dbać? Rodzina, znajomi, sąsiedzi?
W nas pokutuje ciągle takie przekonanie rodem z PRL-u, że przekazywanie instytucjom informacji - nawet tych niebezpiecznej sytuacji - to donosicielstwo. A przecież to zwykła informacja obywatelska.
W ośrodku pomocy społecznej, który zajmował się rodziną trwa kontrola. Czy w innych krajach system opieki działa inaczej, lepiej?
Takie dobre przykłady to USA i Szwecja. Tam pracownik społeczny wchodzi głęboko w środowisko. Jego obowiązkiem jest zaglądanie do rodziny. U nas taką osobą mogłaby być pielęgniarka środowiskowa. To ona już teraz zagląda do dziecka niedługo po tym, jak po porodzie wraca ono z matką do domu i później - co kilka tygodni. I to ona może sprawdzić, czy wszystko jest tam w porządku. Jakie panują warunki, ale też relacje wśród domowników. Być może warto rozszerzyć rolę takiej osoby.
Mama Szymka już wcześniej pokazała się jako osoba nieodpowiedzialna, nie radząca sobie z wychowaniem. Piątkę dzieci z pierwszego związku oddała do bidula. Czy takie osoby jak ona nie powinny być poddawane specjalnemu nadzorowi?
Tutaj pewnie rozpęta się dyskusja na temat humanitaryzmu, tego, że każdy ma prawo o sobie decydować. Ale proszę się zastanowić, czy osobom, które nie wywiązują się z obowiązku opieki nad dziećmi nie powinno się odebrać możliwości ich posiadania? Przecież nie robiąc tego sprawiamy, że kobiety w nieskończoność będą rodzić dzieci tułające się po placówkach opiekuńczych. System rodzin zastępczych rozwija się. One są coraz bardziej profesjonalne. Jednak i w nich zdarzają się nadużycia. Nic nie zastąpi prawdziwej rodziny.
Dlaczego u nas MOPS-y pracują do 15., a np. w Szwecji opieka sprawowana jest w zupełnie inny sposób. Może powinniśmy się od Szwedów uczyć?
W styczniu zaczęły obowiązywać przepisy, które umożliwiają zatrudnianie asystentów rodziny. Taki pracownik miałby pod opieką góra 20 rodzin. Mógłby z nimi pracować, pomagać wyjść z kłopotów, rozwiązywać je, ale też kontrolować wywiązywanie się z obowiązków. Niestety dochodzą do mnie sygnały, że samorządy nie mają pieniędzy na zatrudnianie asystentów. Niepokoi mnie także to, że aby zostać asystentem trzeba tylko skończyć 18 lat i mieć zdaną maturę. Co taka osoba może wiedzieć o wychowaniu dzieci, a nawet prawdziwym życiu? A przecież mamy rzesze specjalistów, po studiach. Mamy dobre prawo, ale jeszcze musimy się nauczyć je realizować.
*Euro 2012 w DZ: eksperci typują wyniki meczów, wywiady z gwiazdami, strefa kibica
*Nowy podział Śląska: koniec woj. opolskiego i śląskiego, wspólne górnośląskie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?