Ikarus 280. Jak symbol komunikacji autobusowej w Polsce trafił do naszego kraju?

Początki fabryki, z taśm której wyjeżdżały ikarusy, sięgają jeszcze końcówki XIX wieku. Autobusy produkowano tutaj już w okresie międzywojennym. Ale dopiero te produkowane po II wojnie światowej zyskały sławę w Polsce. WPK Katowice użytkowały między innymi ikarusy 556, których trafiło do nas ponad dwieście. Jego następcą był ikarus 260, czyli krótki - z trzema drzwiami. W ciągu trzydziestu lat produkcji powstało ich ponad 70 tysięcy, a sporo z nich trafiło do Polski. Ale synonimem ikarusa został ikarus 280, czyli autobus przegubowy, którym chociaż raz w życiu jechał chyba każdy.

Cztery drzwi, rzędy dwóch siedzeń po stronie drzwi i jednego po drugiej, a także guma i specjalna konstrukcja z rur na przegubie - tak właśnie jeździło się ikarusami. Wielu pamięta też okna, które zimą może nie do końca zapewniały w autobusie dobrą temperaturę, ale za to latem dawały taką klimatyzację, jakiej nie ma dzisiaj żaden niskopodłogowiec.

Oczywiście, nie było w ikarusach żadnych elektronicznych wyświetlaczy informujących o trasie autobusu czy najbliższym przystanku. Były za to dykty z wypisaną na nich trasą. Czasem wkładane do specjalnych pojemników na takie tablice, a czasem po prostu między okna. Ech, wspomnienia...

Pierwszych piętnaście ikarusów 280 zostało sprowadzonych do WPK Katowice w 1974 roku. Wkrótce stały się to najpopularniejsze autobusy wykorzystywane w Polsce w komunikacji miejskiej i to na wiele lat. Dopiero kilka lat temu regionalni przewoźnicy wymienili tabor i pozbyli się ikarusów mających na liczniku czasem ponad milion kilometrów przebiegu.

Na szczęście, niektórzy, tak jak PKM Sosnowiec, zdecydowali się na pozostawienie ikarusa jako autobusu zabytkowego. I bardzo dobrze, że nadal jest na chodzie, bo ikarus 280 to niewątpliwie część historii polskiej komunikacji miejskiej.