Izba wytrzeźwień ściga dłużników przez 10 lat

Nocleg w sosnowieckiej izbie kosztuje teraz 200 zł. Za miesiąc cena wzrośnie do 240 zł. Za noc w bielskiej izbie już teraz zapłacić trzeba 250 zł. Tyle samo kosztuje noc w jaworznickim Ośrodku Profilaktyki Uzależnienia od Alkoholu. Szefowie placówek przyznają, że klientów przybywa z każdym rokiem, a więc prowadzenie izby wydaje się doskonałym interesem, na którym miasto może zbijać kokosy. Tymczasem gminy bronią się jak mogą, żeby na swoim terenie takich placówek nie otwierać, bo tylko niewielu z własnej woli reguluje rachunki za pobyt w tym miejscu.

W Zagłębiu izba wytrzeźwień jest tylko jedna, w Sosnowcu. Przywozi się tu mieszkańców z tak odległych miejscowości jak Ogrodzieniec, Poręba, Sławków czy Wojkowice. Z tymi gminami izba podpisała umowy, na mocy których to miasta będą płaciły za swoich pensjonariuszy, którzy nie uiścili opłaty za pobyt w izbie. Rekordzistą jest Będzin, który rocznie wpłaca do kasy sosnowieckiej izby blisko 100 tys. zł. Czeladź płaci 80 tys. zł, a Dąbrowa Górnicza 78 tys. zł rocznie. Wpłaty od miast stanowią jednak tylko 29 procent dochodów placówki.

Rocznie na utrzymanie izby potrzeba ponad 1 mln 300 tys. zł. Tylko wynagrodzenia dla pracowników pochłonęły w ub. roku 630 tys. zł. Koszty utrzymania jeszcze wzrosną, bo miasto chce zatrudnić tam dodatkowe osoby. To konieczne po wypadku, do którego doszło w grudniu. Młoda kobieta popełniła samobójstwo. Nikt jej w tym nie przeszkodził, bo brakowało osoby, która cały czas obserwowałaby obraz z kamer monitorujących izbę.

Do izby w Bielsku-Białej trafiają pijani z 52 gmin.

- Za ubiegły rok ściągalność opłat za pobyt wyniosła 49 proc. Około 13 proc. osób, które do nas trafiają to bezdomni. To dla izby strata - przyznaje Iwona Kufel, dyrektorka bielskiej izby.

Należność za pobyt w izbie można ściągać przez 10 lat. Takie przypadki wcale nie są rzadkie.

- Nigdy nie wiadomo, czy osoba, która spędziła u nas noc nie zapłaci za to na przykład za siedem lat - tłumaczy Aleksander Tura, szef jaworznickiego Ośrodku Profilaktyki Uzależnienia od Alkoholu.
Przypadki płacenia po kilku latach się jednak zdarzają.

- Wystarczy, że ktoś nie pracuje w czasie, kiedy spędził u nas noc, a po kilku latach pracę znajduje. Wtedy komornik z pensji ściąga należność i przekazuje nam. Zdarza się też, że nasz pacjent trafia na kilka lat do więzienia. Po wyjściu zaczyna pracę i komornik ma z czego ściągnąć dług - mówi Aleksander Tura.

Bezdomni w ogóle nie płacą

W ubiegłym roku do sosnowieckiej Izby Wytrzeźwień przywieziono 8 910 osób.

W tej liczbie 1813 to osoby bezdomne, które za swój pobyt same na pewno nie zapłacą. Pracownicy placówki szacują, że ściągalność należności od pacjentów to około 62 procent, czyli na stu przyjętych, za nocleg płaci tylko 62. Gorzej jest w Bielsku, gdzie ta ściągalność sięga jedynie 49 procent. W Jaworznie do placówki rocznie trafia około 5 tysięcy pacjentów, nie ma kłopotów ze ściągnięciem należności od 20 procent pensjonariuszy Ośrodka Profilaktyki Uzależnienia od Alkoholu. Brakujące kwoty dołożyć muszą gminy.