W stanie wojennym wystarczyło rozdawać ulotki, że Solidarność żyje, choć została zdelegalizowana, by trafić do więzienia na trzy lata. Szacuje się, że na Śląsku i w Zagłębiu takich procesów politycznych z lat 80. było kilkaset. Mecenas Kurcyusz występował w co najmniej 90.
"Porozumienie między władzą i narodem, wbrew oporom ludzi złych lub głupich, wbrew drakońskim karom (...) kiedyś nastąpić musi" - powtórzył Kurcyusz . Mówił głośno to, co inni bali się wypowiadać szeptem. Ile osób w 1982 r. myślało o porozumieniu się z władzą, która właśnie wyprowadziła czołgi na ulice?
- Należał do pokolenia, które żyło w wolnej Polsce - wyjaśnia jego córka Teresa Kurcyusz-Furmanik, dziś sędzia WSA w Gliwicach. - Gdy powstał ruch Solidarności wiedział, że ten płomień trzeba podsycać. Dlatego był wśród doradców, gdy podpisywano Porozumienia Jastrzębskie.
Przed wojną Jerzy Kurcyusz należał do czołowych działaczy Obozu Narodowo-Radykalnego. W 1940 roku wyjechał do Francji, gdzie gen. Władysław Sikorski skierował go do prowadzenia łączności cywilnej między rządem na emigracji a okupowanym krajem. Ten okres zamknął w książce "Na przedpolu Jałty. Wspomnienia z tajnej służby w dyplomacji".
Pierwsza sprawa, jaka trafiła do jego kancelarii w dobie pierwszej Solidarności, dotyczyła Wojciecha Figla z kopalni Sosnowiec, przed którą ktoś wyrzucił fiolki z mocno gryzącym gazem. Była to esbecka prowokacja, mająca obciążyć Solidarność. Figiel stanął przed sądem m.in. za usunięcie z szybu pięcioramiennej czerwonej gwiazdy.
W stanie wojennym mec. Kurcyusz bronił Józefa Błauta, oskarżonego za strajk w kopalni Manifest Lipcowy. Został uniewinniony. Bronił Wandę Dragon z Bytomia, oskarżoną o kolportaż książek i podziemnej prasy - 1,5 roku w zawieszeniu na dwa lata. Był obrońcą Jana Rumfa z kopalni Rozbark, którego sąd skazał na 4 lata za prowadzenie działalności związkowej, druk i kolportaż ulotek wzywających do strajku.
Zbigniew Bogacz odpowiadał za strajk w kopalni Piast z sześcioma innymi kolegami. Wprowadzał ich na salę sądową w kajdanach wojskowy konwój z karabinami i nasadzonymi bagnetami. Sędziowie też byli w mundurach, a nie w togach, podobnie jak prokurator, który domagał się kar za ten strajk od 15 do 8 lat więzienia. Wszystko to stwarzało atmosferę przerażenia i o ten strach pewnie też władzy chodziło.
Mecenas Kurcyusz w mowie obrończej mówił: - Oto dobiega końca, daj Boże, ostatni proces politycznego przełomu lat 1981 i 1982, po procesie robotników Ursusa w Warszawie, stoczni w Szczecinie, po kopalniach Wujek, Manifest Lipcowy, Staszic, Halemba, Brzeszcze, Jankowice, Borynia, Jastrzębie, Wieczorek, po procesach hutników huty Katowice i Baildon. Procesy te kiedyś przejdą do historii. I do historii przejdą nazwiska oskarżonych, ale też nazwiska sędziów.
Był maj 1982 roku. Dziś wiemy, że proces przeszedł do historii, bo sprawa została umorzona. Z atencją wspominamy sędziego Józefa Medyka, który uwolnił górników od oskarżeń. Wszyscy oni są już na kartach historii Solidarności. - Tata bardzo przeżywał każdą z tych spraw - dodaje Teresa Kurcyusz-Furmanik. Gdy w 1982 roku przeszedł rozległy zawał, ona przejęła jego sprawy.
Po 1989 r. sięgnęła do teczek bezpieki. J. Kurcyusz wrócił do Polski 1947 r. i odtąd nie spuszczano go z oka. Próbował pracować jako radca prawny, ale co zdobył etat, to go wyrzucano. Ministerstwo Bezpieczeństwo Publicznego pisze do Katowic w 1951 r.: "Sprawdzić, gdzie pracuje Kurcyusz Jerzy. (...) Należy go zwolnić dyscyplinarnie, za podstawę wziąć to, że nie podaje on w aktach o przynależności do ONR OP. Żona jego, Maria również była członkiem ONR. Trzeba ją zwolnić i dopilnować, by nie otrzymała innej pracy. Należy u prokuratora załatwić nakaz meldowania się co najmniej dwa razy w tygodniu na MO. Przeprowadzić szczegółową rewizję w całym mieszkaniu, najlepiej w porach nocnych i kiedy urządza przyjęcie. Sprawdzić, jakie są możliwości wyrzucenia go z mieszkania".
W 1952 r. próbowano go zwerbować. Kurcyusz mówi do ubeka: - Odejdź ode mnie, ja nie będę donosicielem. Odejdź ode mnie.
Pojawia się sugestia, by go aresztować, bo "sędziowie są nasi i można dać wysoki wymiar kary". - Nigdy nie dano mu odczuć, że to było niesprawiedliwe. Nie usłyszał: przepraszam. I to jest takie przykre - mówi córka. Znalazła w teczkach SB gryps, który przekazał żonie, gdy został aresztowany za rzekome malwersacje. - Tata zakładał, że to może źle się skończyć. Wtedy za przestępstwa gospodarcze obowiązywała kara śmierci. Nakazywał mamie: "Pamiętaj, że dzieci trzeba uczyć od zaraz języków obcych".
W 1968 r. obronił pracę doktorską. I wciąż nie zaznawał spokoju. Donosili na niego też adwokaci. Mecenas Kurcyusz przywoływał przed sądem zeznania świadków bitych i przestraszonych, którzy mimo to nie zatracili ludzkiej przyzwoitości. Mówili prawdę nie licząc się z tym, czy zeznaniami zaskarbią łaski u władzy, czy ściągną niezadowolenie i skończy się to dla nich pozbawieniem pensji, wyrzuceniem z pracy.
Wielu prokuratorów wojskowych schowało się po stanie wojennym w adwokaturze. Nikt ich z przeszłości nie rozliczył.
Dr Jerzy Kurcyusz zmarł w 1988 roku. Nie doczekał się wolności.
*Niesamowity Dreamliner w Pyrzowicach ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*HC GKS Katowice od szatni ZOBACZ ZDJĘCIA TYLKO W DZ
*Ślązacy zazdroszczą Katalończykom autonomii: prawda czy fałsz? [CZYTAJ I SKOMENTUJ]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?