Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Chomski. Przedwojenny oszust matrymonialny na Śląsku. Narzeczony stu panien był fałszywym lekarzem, miał życiorys nadający się na film

Grażyna Kuźnik-Majka
Grażyna Kuźnik-Majka
Katowice w latach 1929-1939
Katowice w latach 1929-1939 NAC
Przystojny Jan Chomski w typie południowego amanta pojawił się w Polsce znikąd w latach 20. XX wieku. Rzekomo leczył choroby kobiece i odmładzał je specyfikiem, który naprawdę był mączką ryżową. Wiadomo, że w Europie zdążył oszukać dziesiątki osób, był sześciokrotnie karany za bigamię, stale uciekał przed policją, aż trafił na Górny Śląsk. Tutaj ten permanentny narzeczony wpadł. 90 lat temu powinęła mu się noga i Sąd Okręgowy w Katowicach skazał go na trzy lata więzienia, które przykładnie odsiedział.

Przystojny Chomski w typie południowego amanta pojawił się w Polsce znikąd w latach 20. XX wieku. Rzekomo leczył choroby kobiece i odmładzał specyfikiem, który naprawdę był mączką ryżową. Wiadomo, że w Europie zdążył oszukać dziesiątki osób, był sześciokrotnie karany za bigamię, stale uciekał przed policją, aż trafił na Górny Śląsk. Tutaj 90 lat temu powinęła mu się noga. Sąd Okręgowy w Katowicach skazał go na trzy lata więzienia, które przykładnie odsiedział.

Przedstawiał się różnie, jako Jan Chomski, Grodzicki, Choiński, Opolski, albo też dr Juan Habig vel Chakalii Sylwia. Katowiccy śledczy ustalili, że urodził się prawdopodobnie w Rio de Janeiro, w Polsce nie miał stałego miejsca zamieszkania. Nie zdobył żadnego zawodu. Już raz wydalono go poza granice kraju, ale wrócił nielegalnie przez Gdańsk. Na Śląsku działał jako oszust matrymonialny oraz wzięty lekarz. Pacjentki nazywał ,,najmilszymi laluchnami”.

Latem Chomski wyjeżdżał do uzdrowisk, gdzie dochodziło do skandali z udziałem kuracjuszek, jak w Krynicy-Zdroju. Miejscowe gazety pisały, że uwodzicielski doktor przyjechał tutaj na początku sezonu i przedstawiał się jako prof. Janusz Chomski vel Sylvia, naukowiec o włoskich korzeniach, docent Uniwersytetu w Cambridge i ordynator szpitala Czerwonego Krzyża, specjalista damski. Panie bardzo się do niego garnęły, zdaniem ,,Kurjera Podhalańskiego” dlatego, że ,,jedne leczył z chorób ciała, drugie z chorób duszy. I nieźle działo się doktorowi, a i jego pacjentkom, zdaje się, nie gorzej.” Wielu paniom i pannom proponował małżeństwo, bo jak ,,Kurjer” zauważał, do Krynicy licznie przyjeżdżały panie szukające kandydata na męża, gdyż oczywiście ,,w zdrojowisku można zrobić dobrą partię”. Chomski jednak nie szastał pieniędzmi, przeciwnie, prosił ,,laluchny” o wydanie mu zaliczki na posag jeszcze przed ślubem.

Arystokrata i spadek

Kiedy sprawą zajęła się policja i wyszło na jaw, kim jest Chomski, wiele kobiet wycofało się z oskarżeń. Wstyd był ogromny, panie wolały zamilczeć, bojąc się kompromitacji”. Chomski uciekł z posagami, a Krynica miała plotkę sezonu.

Gdy Chomski trafił w końcu do aresztu, udało mu się nawet oszukać prezesa Sądu Okręgowego w Katowicach. Chomski napisał do niego z celi list, że zna szczegóły zabójstwa ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego. Zamachem żył wtedy cały kraj; do ministra strzelano w biały dzień na ulicy, a zabójca ulotnił się bez śladu. Władze za wszelką cenę chciały schwytać sprawców, liczył się każdy trop. Prezes zdecydował się ściągnąć w tak ważnej sprawie odpowiednich ludzi ze stolicy.

Ale przesłuchanie autora listu nic nie dało. Chociaż Chomski sprawiał dobre wrażenie; był grzeczny, wymuskany, wyglądał jak ktoś z towarzystwa. Niestety, wygadywał niestworzone rzeczy, tyle że w pięciu językach. Najlepsi śledczy, którzy zajmowali się zamachem na Pierackiego, wrócili do Warszawy z niczym, prezesa katowickiego sądu pożegnali natomiast chłodno. A on wkrótce dostał kolejne pismo od Chomskiego; rzekomą nagrodę za wskazanie zabójcy autor przeznaczał na biednych i prosił prezesa, by mu nie dziękował. List podarty na kawałeczki wylądował w koszu.

W Katowicach Chomski wpadł, bo wydał go zamożny znachor Ziółkowski, gdy jako Juan Choiński uwiódł jego asystentkę. Oszust jak zwykle wziął kawał posagu i próbował wymigać się od ślubu. Dziewczyna tak płakała, że nie było z niej pożytku w pracy. Wściekły znachor poszedł na policję, gdzie spotkał się z dużym zrozumieniem. Chomski trafił do aresztu, jednak nawet wtedy nie udało się ustalić, kim rzeczywiście jest. Twierdził, że synem polskiego arystokraty, zesłańca na Syberię, który uciekł do Brazylii, gdzie urodził mu się syn Jan. Po śmierci ojca ów Jan, czyli właśnie on, przyjechał do Polski, żeby odzyskać ogromny spadek. Bajał, że jako człowiek światowy oddaje przysługi tajnym służbom, nie może więc nikomu się tłumaczyć.

Grzechy księcia Dadiani

Sąd skazał Chomskiego w 1934 roku za kilkanaście oszustw finansowych i matrymonialnych na trzy lata więzienia. Prokurator opisał oskarżonego jako osobnika pozbawionego wszelkich zasad moralnych i etycznych, domagając się surowego wymiaru kary. Obrońca dowodził z kolei, że Chomski, zgodnie z opinią jednego z psychiatrów jest w pewien sposób upośledzony na umyśle i nie może odpowiadać za swoje czyny. Chomski zemdlał po tych wywodach, bardzo urażony na godności. Wyrok był takim ciosem dla skazanego, że co chwilę tracił przytomność. Świetnie udawał chorobę, przekazano go więc do szpitala, skąd nocą uciekł przez okno. Wymagało to doskonałej sprawności. Chomski pobiegł przed siebie w piżamie, potem ukrywał się w lesie, natknął się tam na tabory cygańskie. Spotkanych zauroczył jakąś niesłychaną opowieścią i zabrali go ze sobą, a w taborze nikt go nie szukał. I może by mu się udało, ale spotkał byłą narzeczoną, która nie miała dla niego litości. Chomski na Śląsku odsiedział swoje.

Bardzo by się jednak zdziwił prezes katowickiego sądu, gdyby zobaczył go za kilka lat. Chomski stał się księciem rumuńskim Dadianim, miał za żonę prawdziwą arystokratkę Arlindę i pałac we Włoszech. Oboje obracali się w najlepszym towarzystwie. Książę zaprzyjaźnił się z młodym przemysłowcem Peronim, opowiedział mu o wielkim spadku w Polsce i poprosił o pożyczkę na prawników. Peroni wybrał się z przyjacielem statkiem w podróż do Brazylii po dokumenty spadkowe. Pewnej nocy jednak zniknął z pokładu, a Dadiani w następnym porcie ulotnił się z jego pieniędzmi.

To była już bardzo poważna sprawa. Wkrótce brazylijscy śledczy zwrócili się do Polski z prośbą o materiały na temat niejakiego Chomskiego, bo zatrzymany opowiadał im o tajnej służbie dla polskiego rządu. Papiery dotarły, ale od tego czasu ślad po Chomskim zaginął. Nie wyjaśniło się nigdy, jaki był finał jego historii.

Może to o nim powstała piosenka dla Kabaretu Starszych Panów o Vincento Osculatim, który był jak ,,nóż bezlitosny” i ,,naciął dziewcząt jak róż w kraju sosny.” W każdym razie pasuje jak ulał.

Nie przeocz

Zobacz także

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera