Ano w stolicy wróble ćwierkają, że prezydent Duda ogłosi amnestię z racji rocznicy 100-lecia niepodległości. Żeby przed wyborami zwolnić cele dla opozycji. Na całym świecie tak się robi. Wszak swego czasu II Najjaśniejsza uruchomiła dla opozycji sanatorium w Berezie Kartuskiej, gdzie relaksowali się także Ślązacy, z Korfantym na czele. No, ale dziś Bereza to zły przykład - no i na razie odległy - o całe 100 km od granicy. Amnestia musi wystarczyć.
Żona upiera się, że peerel też zamykał opozycję, nie czekając na pretekst wyborów. - No nie, kochanie, z tym się nie mogę zgodzić! Według najnowszych badań IPN-u, takiego tworu jak PRL nie było! A logika podpowiada, że niebyt nie może tworzyć bytów. Nawet więziennych. Żona nazwała mnie sofistą od siedmiu boleści i fuknęła, że Kaczyński czy Piotrowicz nie wyleźli z niebytu, tylko z realnej czarnej dziury, jaką był peerel - bez dwóch zdań. Dla dobra narracyjnej aury postanowiłem uznać, że w PRL-u też opozycję zamykano. Ale nie posłów! - rzuciłem, żeby wyjść na swoje.
W Warszawie mówi się, że areszt opozycyjnego posła Gawłowskiego realnie obniżył ceny na rynku nieruchomości. Kto może pozbywa się za bezcen mieszkań trzymanych pod wynajem, aby ukryć kwitnące w nich burdele, meliny ruskich szpiegów, meliny sensu stricto czy meliny ukrytej opcji niemieckiej…
Jest okazja na Żoliborzu - szepcze stołeczny kolega. Ale spiesz się, bo na mieście się mówi, że zmienią prawo… Urzędowe „trójki” - policjant, polityk partii rządzącej i ksiądz - zlustrują wszystkie wynajmowane mieszkania… Na pierwszy ogień pójdą te, których właściciele chodzą na spacery - czyli na nieliczne tzw. marsze wolnościowe. Sprawdzą, czy w wynajmowanych lokalach nie występuje uprawa seksu pozamałżeńskiego. Lub wszelkiego innego - nieproduktywnego. Żoliborz - myślałem w drodze do Katowic - czy to dziś dobry adres?
Wysiadam. Dworcowe strzałki wiodą na plac pary prezydenckiej - a tu wychodzę na pl. Wilhelma Szewczyka. Dacie wiarę?
Idę na Mariacką… Że co? Że wypadek prezydenta Krupy to nie zrządzenie losu, lecz chytry zamysł? Żeby włożyć nogę w gips? - Po cholerę? - pytam kumpli. Bo mówi się, że miasto nawiedzi Prezes, który sam namaścił Krupę a priori na prezydenta. A że Krupy przy tym nie było, to Prezes - choć chromy - pofatyguje się osobiście, żeby potwierdzić akt uściskiem ręki. I jak by to wyglądało, że jeden kuśtyka, a drugi zdrowy jak koń?! I stąd, mówią na mieście, ten wypadek na motorze. Jeszcze ktoś bąknął, że każdego 10. ma być dzień wolny, ale może to zwykła plotka…
Jan Dziadul, felietonista
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
PROGRAM TyDZień 18.05.2018
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?