"Zagórowski na Madagaskar", "Precz od naszych kopalń ", "Precz z pachołkiem Ślęzakiem" m.in. takie transparenty nieśli związkowcy, którzy wczoraj pikietowali siedzibę zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Było gorąco: w ruch poszły petardy, górnicy podpalili pięć kukieł z podobiznami szefów spółki, a gdy nie zastali ich w gabinetach, zabili drzwi prowadzące do biur deskami.
Pod siedzibą związkowcy przygotowali prawdziwy happening. Palono kukły z podobiznami członków zarządu, dla wszystkich przygotowano też taczki z numerami rejestracyjnymi służbowych aut.
Górników rozwścieczył fakt, że na miejscu nie zastali ani jednego ze swoich szefów.
- Apelujemy do mediów, pomóżcie odnaleźć naszych szefów. Bardzo się o nich troszczymy i martwimy - podpiwał Andrzej Ciok, wiceszef "Solidarności" w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, który był jednym z reżyserów wczorajszego "widowiska".
Związkowcy postanowili więc zabić deskami i płótnem wejścia do gabinetów prezesów, niektóre oblali dodatkowo smarem. Ochroniarze nie bronili wejścia do budynku. Jednemu z nich związkowcy wręczyli pismo dotyczące odwołania wiceprezesa Mariana Ślęzaka, który od trzech kadencji reprezentuje załogę w zarządzie.
- Zebraliśmy 10 tysięcy podpisów, to trzy razy więcej niż potrzeba - mówi Ciok. Wniosek trafić ma do rady nadzorczej, a następnie ma się odbyć referendum na kopalniach w tej sprawie.
O tym, by szefowie spółki i inni pracownicy nie pojawiali się w gabinetach, zdecydował prezes JSW, Jarosław Zagórowski. - Nie mogłem narażać pracowników na obrzucanie inwektywami, niepotrzebny stres. W takich warunkach nie mogło być mowy o żadnych rozmowach - wyjaśnia Jarosław Zagórowski.
Sam załatwiał wczoraj sprawy służbowe w kopalni "Krupiński". Związkowcy urządzili sobie na niego "polowanie". Udało im się go namierzyć na parkingu w Żorach, gdzie przed jedną z restauracji miał spotkać się z dziennikarzami.
- Zobaczyłem samochód z ludźmi krótko ostrzyżonymi w środku, więc wsiadłem w swój i odjechałem - relacjonuje. Żegnały go wyzwiska.
Protest skończył się kilka minut po 9. rano. W poniedziałek - jak zapowiedzieli związkowcy - zostanie zawiązany sztab protestacyjno-strajkowy, podpisze się po nim 13 central związkowych, reprezentujących prawie 90 procent 23-tysięcznej załogi JSW. - Jednocześnie wręczymy decyzję o sporze zbiorowym zarządowi - dodaje Ciok.
Protesty to efekt wypowiedzenia kopalnianych układów zbiorowych pracy, by w ich miejsce stworzyć jednolity układ dla całej spółki.
- JSW jest jedną spółką, więc nie może być różnych układów zbiorowych na różnych kopalniach. Od 11 maja będziemy mieli rok na wypracowanie nowych zasad - wyjaśnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik spółki. - Obecnie na różnych kopalniach pracownicy na tych samych stanowiskach zarabiają różne pieniądze. Musimy z tym skończyć, by było sprawiedliwie dla załogi - wyjaśnia Jarosław Zagórowski.
Sęk w tym, że przy okazji to potężne uderzenie w liderów związkowych, bo jeden pracodawca oznacza ukrócenie liczby etatów związkowych z 60 do 41 w przyszłości. W spółce szacują, że to pozwoli na zaoszczędzenie rocznie 6 milionów złotych.
- Dla mnie to sprawa wtórna. Jeśli mam do wyboru dobro załogi, albo dobro działaczy, wybieram to pierwsze - mówi Zagórowski. I przypomina, że w spółkę z olbrzymią siłą uderzył kryzys. - Mamy potężne problemy ze sprzedażą węgla, a jeszcze w zeszłym roku mogliśmy sprzedawać jego każde ilości za każdą cenę. Ale niektórzy liderzy związkowi w ogóle nie zauważają otaczającej ich rzeczywistości - dodaje.
Andrzej Ciok zapewnia, że wcale nie chodzi o stołki związkowe. - Obetną etaty? Nie w tym rzecz, bo jakbyśmy byli złośliwi, to następnego dnia się "rozpączkujemy", w każdej chwili mogę założyć kilka innych central, na przykład "Związek Uśmiechniętych w kopalni Jas-Mos i etaty by musieli dać. Więc nie o to chodzi. Oni poza naszymi plecami chcą pozabierać przywileje. I chcą skłócić załogę z nami,, chcą zdyskredytować. Ale to im się nie uda - uważa Ciok.
W jego opinii, gdy zarząd nie usiądzie do rozmów, może dojść do strajku. - Czekamy na konkrety. Zasłaniają się kryzysem, a Kompania Węglowa zarobiła w zeszłym roku parę milionów i się z ludźmi dogadała. A myśmy zarobili 670 milionów i nie ma rozmów - dodaje Ciok.
Strefa Biznesu: Wypalenie zawodowe coraz większym wyzwaniem dla firm
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?