Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest wyrok w sprawie kobiety oskarżonej o głodzenie psów w Myszkowie

Janusz Strzelczyk
Janusz Strzelczyk
Sędzia Marek Zachariasz
Sędzia Marek Zachariasz Janusz Strzelczyk
W poniedziałek, 28 marca, w Sądzie Rejonowym w Myszkowie zapadł wyrok w sprawie kobiety o głodzenie psów.

Oskarżona została skazana na 10 miesięcy pozbawienia wolności, w zawieszeniu na dwa lata. Co sześć miesięcy ma informować, pisemnie sąd o swoim zachowaniu. Ma też wpłacić 2 tysiące złotych na konto Fundacji fundacji "Do serca przytul psa", pokryć koszty oskarżyciela posiłkowego w wysokości 5040 zł, zapłacić grzywnę – 100 stawek po 15 zł. Ma też 10-letni zakaz posiadania psów.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Marek Zachariasz stwierdził, że wina oskarżonej jest bezsporna. Ale do doprowadzenia psów do skrajnego wygłodzenia doszło w sytuacji zawirowań w życiu oskarżonej. Wcześniej psy były zadbane. Problem psów był jednym z wielu w jej sytuacji. Ma ona dwoje nieletnich dzieci, które sama wychowuje i m.in. dlatego sąd nie orzekł kary izolacyjnej. Kara finansowa, jak na możliwości oskarżonej, jest bardzo poważna. Sąd zwrócił uwagę, że znęcanie się nad zwierzętami nie jest jednakowe. Przywołał w tym kontekście wyrok 2 lat i 4 miesięcy więzienia dla mężczyznę, który z premedytacją rozjężdżał psa. Oskarżona zrzekła się psów.

Prokuratura wnosiła o ukaranie oskarżonej karą 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata i obowiązek informowania sądu, raz na kwartał, na piśmie, przez okres zwieszenia o warunkach przestrzegania zasad warunkowego zawieszenia kary. Ponadto prokurator wnioskował o 10-letni zakaz dla kobiety hodowania psów, wpłacenie 10 tys. zł na fundacje zajmujące się ochroną zwierząt.

Oskarżyciel posiłkowy wnioskował o ostrzejszy wyrok: 1 rok bezwzględnej kary więzienia, 10 lat zakazu wszelkiej działalności związanej ze zwierzętami, nie tylko hodowli psów, wpłacenia 10 tys. zł na rzecz fundacji "Do serca przytul psa".

Obrona podkreślała, że oskarżona znalazła się w sytuacji wyjątkowej, w złym stanie emocjonalnym. Nigdy nie było jej zamiarem doprowadzenie do takiego stanu psów. Oskarżona wyraziła skruchę. Obrona wniosła o wymiar kary odpowiedni do szkodliwości czynu. Oskarżona powiedziała, że jest jej przykro, przeprasza za wszystko. Była w tragicznej sytuacji życiowej. Poprosiła o łagodny wymiar kary.

Nie przeocz

W sierpniu 2020 roku działacze Fundacji „Do serca przytul psa” i pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt w Zawierciu, dzięki sygnałowi sąsiadów hodowli, uratowali cztery prawie zagłodzone na śmierć psy - trzy dogi kanaryjskie i suczkę rasy bulterier. Pieski były w wieku do 4 do 8 lat.

Na jednej z rozpraw zeznawały dwie działaczki fundacji, które interweniowały, zabierając głodujące psy. Na pytania sędziego Marka Zachariasza, w jakim stanie były zwierzęta i jak długo jeszcze byłyby w stanie jeszcze żyć, stwierdziły, że mogłyby już nie przeżyć następnej doby. Jedna ze świadków powiedziała, że miała w życiu wiele interwencji w sprawie źle traktowanych zwierząt, ale ta była najbardziej dramatyczna.

Wg świadków, powód zaniedbań w hodowli mógł wynikać z problemów rodzinnych oskarżonej, problemów alkoholowych. Do hodowli bowiem przez kilka lat, kiedy była prowadzona, nie było zastrzeżeń. Przez około pięć miesięcy trwało doprowadzenie zagłodzonych psów do dobrego stanu zdrowia.

Wg świadków, cena jednego szczeniaka ras, jakie były tam hodowane, to 5-7 tys. zł.
Dziś cztery uratowane psiaki są już bezpieczne, wszystkie mają domy, opiekunów.

Kiedy interweniowała fundacja, dog kanaryjski ważył 28 kg (te psy ważą 75 kg). Psy były zagłodzone: Katie - bulterierka zamknięta w klatce kenelowej bez jedzenia i picia wazyła 6 kg, Monte - samiec doga kanaryjskiego (28 kg), Briana - suczka doga kanaryjskiego (32 kg) oraz Shery suczka koga Kanaryjskiego (31 kg).

Na innej rozprawie świadek ze sklepu mówiła m.in., że oskarżona regularnie kupowała żywność dla psów, które hodowała. Tygodniowo kupowała ok. 60 kilogramów porcji rosołowej i - jeśli brakowało - 3-4 paczki suchej karmy, po 3 kg w paczce. Tygodniowo wydawała na zakup żywności dla swoich psów w tym sklepie ok. 90 zł. Tak było mniej więcej przez rok. Zdaniem świadek, oskarżona bardzo dbała o psy. Nigdy nie widziała oskarżonej w stanie nietrzeźwym.

Druga świadek, pracująca w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, prowadziła niebieską kartę dla partnera oskarżonej, gdy mieszkała już w centrum w Myszkowa, po wyprowadzeniu się z Będusza. Jak mówiła, stwierdzono, że była w sytuacji przemocowej już wcześniej, ze strony męża. Oskarżona znalazła się, jak stwierdzono, gdy MOPS się nią zajął, gdy już mieszkała w centrum, po opuszczeniu domu w Będuszu, w skrajnym stanie psychicznym i niedostatku materialnym. Wprawdzie były sygnały o nadużywaniu wcześniej alkoholu przez oskarżoną, ale świadek nigdy nie widziała jej w stanie nietrzeźwym. Jak stwierdziła świadek, oskarżona - kiedy tylko mówiła o psach, które hodowała, a także kotach, które tam mieszkały - płakała. Bardzo się ucieszyła, gdy psy zostały adoptowane. Zdaniem świadek, oskarżona w sytuacji, w jakiej się znalazła w wyniku przemocy w rodzinie, nie potrafiła sobie poradzić sama z sobą, toteż nie potrafiła sobie poradzić z pasami. Teraz pracuje, opiekuje się dziećmi, mieszkają w wynajmowanym mieszkaniu w blokach. Kobieta nadal mówi o psach.

Wyrok nie jest prawomocny.

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera