Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Bonda „Miłość leczy rany” RECENZJA PRZEDPREMIEROWA: zbrodnia, walka i miłość. Nową powieścią Bonda zmienia polski kryminał

Maria Olecha-Lisiecka
Maria Olecha-Lisiecka
Katarzyna Bonda „Miłość leczy rany”
Katarzyna Bonda „Miłość leczy rany” Mat. pras. Muzy
Jeżeli sądziliście, że w polskim kryminale napisano i wymyślono już wszystko, zatem niczym nowym autorzy nas nie zaskoczą, to Katarzyna Bonda swoją nową książką „Miłość leczy rany” szybko wyprowadzi Was z błędu. Pisarka po raz kolejny pokazuje, że ramy gatunkowe są nie po to, aby pisarz się do nich dostosowywał, ale po to, aby je zmieniać i kształtować na nowo. Inaczej rzecz ujmując: podczas gdy niektórzy polscy pisarze kryminałów narzekają, że gatunek staje się wtórny i w pewnym stopniu ich ogranicza, Katarzyna Bonda udowadnia, że w kryminale jest duże pole do popisu. Tyle że trzeba mieć odwagę, aby kryminał tworzyć „po swojemu”. Bonda robi to od dawna. Za każdym razem wychodzi jej to inaczej. I coraz lepiej.

Już pisząc serię o Saszy Załuskiej królowa polskiego kryminału pokazała, że kryminalna intryga jest jedynie pretekstem do większej, głębszej historii. Przecież tetralogia o rudowłosej profilerce to historia o Polsce w różnych wymiarach – szerokim (o tym, jak kształtowała się III RP na styku świata przestępczego, służb, obozu postkomunistycznego i solidarnościowego) i wąskim, kameralnym – jak w „Okularniku” czy „Lampionach”.

„Miłość leczy rany” to nowa jakość w polskim kryminale
Katarzyna Bonda nigdy nie dała się zaszufladkować. I choć jej powieści są w księgarniach i bibliotekach na półkach z kryminałami, to zawsze są czymś więcej. Podobnie jest z najnowszą jej powieścią „Miłość leczy rany”, w której główny bohater jest… przestępcą i mordercą. To historia oparta na faktach.

Nie jest to romans, ale miłość jest w tej powieści ważna – jak w życiu. To akurat czytelników książek Bondy nie powinno dziwić, bo przecież już wątek uczucia Saszy i Ducha budził sporo emocji i wielu czytelników po zakończeniu „Okularnika” zastanawiało się, co będzie z nimi dalej (sama do tego grona należę). To powieść kryminalna równie przewrotna, jak jej tytuł.

Nie przegapcie

Ale po kolei. Tym razem głównych bohaterów jest dwoje – kobieta i mężczyzna. On, Kerej, jest Kazachem. Mieszka w Uralsku, gdzie honor mężczyzny jest ważniejszy od życia czy śmierci. Jest joginem, wojownikiem i wybrańcem w swoim kraju, który niedawno odzyskał niepodległość po rozpadzie ZSRR. Kazachowie uczą się żyć w nowej rzeczywistości geopolitycznej.

Kazach i Polka - para głównych bohaterów
Kerej jest dumny, odważny, honorowy do bólu, wierny tradycji. W Uralsku ma rodzinę i stara się normalnie żyć, co jest trudne w państwie targanym wojnami gangów. Pewnego dnia sprzeciwia się lokalnemu gangowi i szybko okazuje się, że nie ma innej opcji - musi wyjść z tej sytuacji z twarzą. Aby obronić własny honor, młody jogin zabija własnych oprawców. Musi uciekać. Emigruje do Polski. Tutaj zmienia tożsamość i żyje w ukryciu. Staje się Igorem.

Ona, Tośka, jest Polką. Mieszka w Ząbkowicach Śląskich na Dolnym Śląsku, pracuje w banku. Igora poznaje w 1997 roku w Srebrnej Górze podczas dyskoteki w jednym z klubów. Wtedy spotykają się po raz pierwszy, by potem los związał ich na dłużej.
Cztery lata później są parą, ale Tośka nie zna całej przeszłości Igora. Wie, że ukochany musi się ukrywać, ale nie zna przyczyny, dla której żyje on pod przybraną tożsamością, co naprawdę zrobił. Tajemnice zaczynają Tośce ciążyć, czuje się osaczona. Przeszłość dopada Igora (a właściwie Kereja), a młoda kobieta nie radzi sobie z emocjami i sekretami, które zaczynają ją przygniatać. Kiedy prawda zacznie wychodzić na jaw, życie Tośki i Igora zostanie wywrócone do góry nogami…

Katarzyna Bonda igra z czytelnikami
Na początku recenzji napisałam, że Bonda w tej książce kształtuje kryminał na nowo. Dlaczego? Bo odważnie igra z czytelnikiem pokazując jak cienka granica dzieli dobro i zło. Już to, że uczyniła głównym bohaterem przestępcę, a nie policjanta, detektywa, profilera (jak to miała w zwyczaju) albo dziennikarza – słowem nikogo, kto w swej profesji ma wpisane dążenie do prawdy, czyni tę książkę inną i ciekawą. Śledząc losy Igora i Tośki wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, czy bohater naprawdę postąpił źle? Czy bunt Tośki jest bezzasadny? Czy taki związek w ogóle ma sens? Może miłość to za mało, skoro cały świat zewnętrzny udowadnia, że dobro i zło, światło i mrok są od siebie zależne, ale ta ciemna strona zdaje się dominować?

„Miłość leczy rany” to powieść o zbrodni, miłości, nadziei i zdradzie. O walce – o siebie, swoje przekonania, ukochaną osobę, wreszcie o kraj. To książka wielowątkowa i wielowarstwowa, co akurat dla prozy Bondy jest znamienne. Każdy czytelnik odczyta ją inaczej i chyba o to autorce chodziło. Bo można tę opowieść rozpatrywać w kontekście zbrodni, miłości, refleksji nad sprawami ostatecznymi. Ale równie ciekawy jest moim zdaniem wątek kazachski. Dla mnie to kraj nieznany, a pisarka pokazuje go bardzo wiarygodnie zwracając uwagę na topografię, tradycje, kulturę, hierarchiczną strukturę społeczeństwa i rodziny, wreszcie pokazując wpływ kazachskiej polityki na życie obywateli – w tym wypadku Kereja.

Nowa powieść Bondy to jej nowe, brawurowe otwarcie w pisarskiej karierze. Książka rozpoczyna nową serię królowej polskiego kryminału. Czekam na drugi tom. Bardzo polecam!

Katarzyna Bonda, „Miłość leczy rany”, Muza, 2019, 744 strony

Nie przegapcie

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera