Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książka na weekend: „Brzechwa nie dla dzieci”. O skomplikowanym życiu najpopularniejszego pisarza wierszy dla dzieci

Monika Krężel
Monika Krężel
Mariusz Urbanek, „Brzechwa nie dla dzieci”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2023, stron 353
Mariusz Urbanek, „Brzechwa nie dla dzieci”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2023, stron 353 Fot. Monika Krężel
Któż z nas nie zna wierszy Brzechwy? Któż nie potrafi wyrecytować fragmentów „Kaczki dziwaczki” albo „Pchły szachrajki”? Ale pewnie niewielu z nas wie, że Brzechwa, autor genialnych rymowanek, był przez lata wybitnym prawnikiem, namiętnym karciarzem, kobieciarzem, autorem wierszy o Stalinie, planie sześcioletnim, utworów chwalących socjalistyczny porządek. Mariusz Urbanek w swojej książce „Brzechwa nie dla dzieci” przedstawia losy jednego z najpopularniejszych autorów wierszy dla dzieci, rozpoznawanego przez kilka pokoleń czytelników.

Któż z nas nie zna wierszy Brzechwy? Któż nie potrafi wyrecytować fragmentów „Kaczki dziwaczki” albo „Pchły szachrajki”? Ale pewnie niewielu z nas wie, że Brzechwa, autor genialnych rymowanek, był przez lata wybitnym prawnikiem, namiętnym karciarzem, kobieciarzem, autorem wierszy o Stalinie, planie sześcioletnim, utworów chwalących socjalistyczny porządek. Mariusz Urbanek w swojej książce „Brzechwa nie dla dzieci” przedstawia losy jednego z najpopularniejszych autorów wierszy dla dzieci, rozpoznawanego przez kilka pokoleń czytelników.

Jan Brzechwa, urodzony w 1898 roku jako Jan Lesman (w powojennym zamieszaniu odmłodził się o dwa lata) w Żmerynce na Podolu, był synem inżyniera, naczelnika parowozowni. Rodzina przenosiła się z miejsca na miejsce, ze względu na pracę ojca. Lesmanowie mieszkali w Kijowie, Warszawie i mniejszych kresowych miejscowościach. Bliskim kuzynem Jana był poeta Bolesław Leśmian, starszy od niego o ponad 20 lat. To on wymyślił Janowi pseudonim Brzechwa, nie mogło być przecież dwóch poetów o tym samym nazwisku.

Dziadek poety był nauczycielem w słynnej żydowskiej Szkole Rabinów w Warszawie, ale jego dzieci odeszły od judaizmu, wnuki przyjęły wiarę katolicką albo ewangelicką. Jan Brzechwa nigdy nie krył się ze swoim pochodzeniem, ale wiara ewangelicka też nie miała dla niego żadnego znaczenia. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej, ale nie nadawał się zbytnio do wojska. Przed wojną skończył studia prawnicze, był znanym adwokatem, założycielem ZAIKS-u reprezentującym często autorów na sali sądowej. Występował wówczas pod swoim prawdziwym nazwiskiem, gdy zaś pisał teksty do warszawskich kabaretów, podpisywał się jako Szer-Szeń.

Kilkukrotnie żonaty, ciągle wdawał się w romanse. Uwielbiał grę w karty, zakrapiane imprezy, a w czasie drugiej wojny światowej wielu jego znajomych zastanawiało się, jak udało mu się przeżyć. Pracował wtedy jako ogrodnik na terenie wyścigów konnych na Służewcu i był szaleńczo zakochany w kobiecie, która nie chciała odejść od swojego męża. Ta miłość trzymała go przy życiu i przysłoniła wojenne problemy. Był tak zaślepiony, że dzięki temu przetrwał wojnę.

W latach 40. i 50. stanął po stronie nowego porządku. Polemizował z pozostającymi na emigracji pisarzami i poetami, chwalił w swoich utworach socjalizm, plan sześcioletni i Stalina (choć przed wojną pisał dobrze o Piłsudskim). Jego znajomi mówili, że nie nadaje się na opozycjonistę. Krytykował Amerykanów, obwiniał ich o zrzucenie stonki, wyśmiewał tych, którym nie chciało się pracować dla socjalistycznej ojczyzny. Równocześnie pomagał kolegom, także tym, którzy wyszli z więzienia, był uczynny, nikomu nie zrobił krzywdy.

Późno zaczął pisać wierze dla dzieci, w czasie wojny napisał „Akademię Pana Kleksa”. Nie lubił, gdy nazywano go bajkopisarzem, przyjmował krytykę tych, którzy nie przepadali za jego rymowankami.

Autor, Mariusz Urbanek, rzetelnie udokumentował losy pisarza. W książce mamy obszerne rozdziały dotyczące jego dzieciństwa, pobytu w wojsku, adwokackiej działalności, mamy skrupulatny obraz Brzechwy na tle PRL-owskiej rzeczywistości. Są tu wspomnienia, cytaty, teksty wierszy czy piosenek.

W książce jest też obszerny fragment o tym, co działo się w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych w Polsce wokół tematu szkół, które za patrona chciały wziąć Jana Brzechwę. Szkoły i przedszkola postawiły na swoim, ale zamieszanie było ogromne. Spora grupa zaangażowanych w spór osób stała na stanowisku, że Brzechwa absolutnie nie powinien być patronem placówki związanej z dziećmi, był przecież autorem wierszy o Stalinie.

Każdy musi więc rozstrzygnąć sam – czy jego dzieci i wnuki mają nie czytać „Pchły szachrajki” albo „Kaczki dziwaczki” tylko dlatego, że ich autor w latach 40. i 50. chwalił socjalizm, Stalina i partię? Tytułu genialnego twórcy wierszy dla dzieci nikt mu nie odbierze.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera