18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto zabił burmistrza Przewdzinga? Pożegnali uśmiechniętego Dietera... [REPORTAŻ + ZDJĘCIA]

Magdalena Nowacka-Goik
Ponad tysiąc osób żegnało burmistrza Zdzieszowic. Pochowany został na cmentarzu w Żyrowej
Ponad tysiąc osób żegnało burmistrza Zdzieszowic. Pochowany został na cmentarzu w Żyrowej Lucyna Nenow
O tym, jak zapamiętali burmistrza Dietera Przewdzinga mieszkańcy Zdzieszowic, jakie miał pasje i co robił na swoim ranczu w Krępnej, gdzie został zamordowany, pisze Magdalena Nowacka-Goik

Wponiedziałek, 24 lutego, miał skończyć 70 lat. Nie doczekał. W sobotę, dwa dni przedurodzinami, zgromadzono się na ostatnim pożegnaniu Dietera Przewdzinga, burmistrza Zdzieszowic w powiecie krapkowickim (woj. opolskie). Zginął 18 lutego na swoim ranczu w Krępnej. Morderca zadał mu kilkanaście ciosów, prawdopodobnie nożem.

Ostatni dzień

Osiemnastego lutego, w dzień tragedii, już myślami był przy planowanej uroczystości. Odwiedził swojego przyjaciela, ks. Józefa Antoniego Jureczka z parafii św. Jana Nepomucena w rodzinnej Rozwadzy. - O godzinie 11.30 był u mnie, radził się, kogo zaprosić na urodziny, nie chciał nikogo pominąć, prosił o telefony księży. Chciałem go jeszcze zatrzymać, ale mówił, że żona czeka z obiadem. Potem pojechał na swoje ukochane ranczo, jeszcze o godzinie 19 ustalał jakieś sprawy gminne. O 21 otrzymałem telefon, że nie żyje - wspominał podczas żałobnego kazania ks. Jureczek.

Burmistrz zginął około godziny 20. Ktoś zadał mu kilkanaście ciosów ostrym narzędziem. Znalazł go przyjaciel. Sekcja zwłok potwierdziła, że było to zabójstwo. Kto? Dlaczego? Najbardziej popularna teza to ta, że to sprawa polityczna - burmistrz głosił poglądy związane z autonomią. A może rabunek? Prokuratura Okręgowa w Opolu jest powściągliwa. - Prowadzone jest intensywne śledztwo, ale dla dobra sprawy nie możemy zdradzać szczegółów - mówi Lidia Sieradzka, rzeczniczka prokuratury. W minioną środę, mimo że upłynął już tydzień od śmierci burmistrza, nie podała żadnych nowych informacji. - Nie zatrzymano jeszcze nikogo w tej sprawie - mówiła Lidia Sieradzka.

Błękitny domek przy ulicy Zielonej w Zdzieszowicach, gdzie mieszkał, rzuca się w oczy. Zenona Kosieckiego spotykamy kilka domów dalej. Też pamięta, że widział burmistrza w tym dniu, po południu. - Jechał samochodem. Jeszcze się śmiałem i mówiłem do kolegi: "Patrz, burmistrz jedzie i gada przez telefon" - wspomina. Burmistrza znał od lat. - Złego słowa nie dam powiedzieć, naprawdę był lubiany - wspomina. Poglądy? - No, miał swoje, konkretne, ale ludzi nie dzielił ze względu na to. Często zatrzymywał się, pytał, co słychać - dodaje.

Szef, strażak, autonomista, kibic

Mimo serdecznego obejścia, miał jednak i przeciwników, którym nie podobały się jego autonomiczne poglądy. Miał jednak też sporo zwolenników, nie tylko wśród mniejszości niemieckiej i Ruchu Autonomii Śląska, ale także wśród innych działaczy samorządowych z województw śląskiego i opolskiego.

Przed pogrzebem zaglądamy do budynku Urzędu Miejskiego. Spotykamy zapłakaną Sybilę Zimerman, zastępczynię burmistrza. Pytamy, jak dotrzeć do kościoła. - Macie oznakowany samochód? Nie? To dalej was nie wpuszczą. Ale to nie jest daleko - tłumaczy pani burmistrz. Mówi rzeczowo i bardzo uprzejmie, ale widać, że jak wszyscy, jest wstrząśnięta. - Do mnie to cały czas nie dociera - mówi. - Staram się jakoś trzymać, ale wśród bliskich pozwalam sobie na emocje. Na pogrzebie trzeba jednak mieć je na wodzy - dodaje, przyznając, że wzięła coś na uspokojenie. Widać, że burmistrz nie był dla niej tylko szefem, ale też samorządowcem, na którym się wzorowała. I po prostu - człowiekiem.

Podobnie jak dla wielu. Wystarczy przejrzeć wpisy w księdze kondolencyjnej. Poza oficjalnymi, sporo zwyczajnych, osobistych: "Byłeś zawsze CZŁOWIEKIEM. Kochałeś ludzi, zawsze znajdowałeś dla nich czas i okazywałeś im serce. Kochałeś życie i potrafiłeś żyć. (…)", "Drogi Dieter, rosłeś z nami, byliśmy jak jedna rodzina, mogliśmy Ci powiedzieć co myśleliśmy, zawsze nasz człowiek (…)". "(…) Dziękuję, że Pan tak doceniał mnie i moją rodzinę, pomagał nam zawsze, wspierał.

Przepraszam, że czasami nadużywaliśmy Pana tolerancję (…)". Strażak, entuzjasta śląskiej autonomii, ale też kibic lokalnej drużyny. Członkowie Ruchu Zdzieszowice na jego trumnę rzucili szalik w czarno-pomarańczowych barwach. - Był naszą ostoją, bardzo nas wspierał, cenili go zawodnicy, cenili i kibice - podkreśla Tomasz Nowicki, który prowadzi portal kibiców.

Mateusz Burzyński, mieszkaniec Zdzieszowic i dziennikarz "Nowin Krapkowickich", przyznaje, że burmistrz miał osobowość. - Cieszył się ogromną popularnością, ale i przeciwników też miał - mówi. Ksiądz Jureczek w kazaniu zwracał uwagę, że gdy burmistrz zachorował, okazało się, że z tą życzliwością ludzi było różnie. - Mówił trochę z goryczą, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Trochę się zmienił, był bardziej poważny - wspominał ksiądz.

Tajemnica rancza, czyli "Kanady"

Burmistrz najlepiej czuł się na swoim ranczu - żartobliwie mówiono o nim "Kanada". W Krępnej. To tutaj znaleziono jego ciało. To tutaj był morderca.

Miejsce wyjątkowo urokliwe. Wjazd w polną drogę. Na początku jeszcze kilka domów, potem już ogromne, puste przestrzenie.

Na jednym z zakrętów drzewo z umieszczonym na nim świętym obrazem. Parę metrów dalej - ranczo. Kilka budynków, większość gospodarczych. Rozległe, ale bez kłucia w oczy bogactwem, raczej zwyczajne. To tutaj burmistrz hodował zwierzęta.

Przede wszystkim konie. Wejście zagrodzone biało-czerwoną taśmą. Obserwujemy więc dom z daleka. Kiedy już mamy zamiar odjechać, pod ranczo podjeżdża samochód. Z mężczyzną, który wysiada z auta, rozmawiamy krótko. - Jestem z rodziny, przyjechałem tu wszystko pozamykać - wyjaśnia i znika za taśmą. Z daleka widać jeszcze stawy, w których burmistrz hodował jesiotry. Na stawie miał też altankę. Chociaż najlepiej na ranczu czuł się sam, to lubił też zaprosić znajomych, przyjaciół. Posiedzieć, pożartować. Tuż przy zakręcie, gdzie wjeżdża się w stronę jego rancza, jest tawerna Alba. I tu burmistrza dobrze znali. I dobrze wspominają. - Często korzystał z naszego cateringu - mówią kelnerki.

- Więcej znała go szefowa, bo u niej zamawiał właśnie coś dobrego. I przywoziliśmy to właśnie tam, takie miał miejsce ze szkła i drewna na tych stawach. Organizował tam czasem spotkania, generalnie męskie. Siedzieli, żartowali, rozmawiali o zwierzętach - mówią kelnerki. Podkreślają, że mimo tylu lat rządów burmistrz nie był typem urzędnika "biurkowego". - Nie wywyższał się, skromny był. Taki do prostego człowieka. Zawsze jak jechał samochodem, to szybę odkręcił, pomachał, "Cześć, dziewczyny!" - zawołał. I zawsze z uśmiechem - dodają. Kochał ludzi i zwierzęta. - Właśnie to mnie zastanawia, pies był wtedy z nim - mówi Mateusz. - Nie szczekał? Nie ostrzegł pana, nie bronił? No, chyba że nie czuł, iż to jest ktoś obcy - zastanawia się dziennikarz. Pracownice Alby mają jednak swoją teorię na ten temat: rozpieszczał te swoje psy, łagodne były - twierdzą.

Po ranczu i rodzinie, najbardziej kochał swoją gminę. - Wszystkie te drogi, nowe markety, to dzięki burmistrzowi właśnie - mówią pracownice Alby. Martwił się, kiedy budżet się zmniejszał i nie można było inwestować. Panowie Helmut i Walter z Rozwadzy pamiętają burmistrza jako kolegę z lat dziecinnych. - Mieszkał na mojej ulicy, od dzieciństwa był taki wesołek - wspomina go pan Helmut. A pan Walter podkreśla, że choć rodzice burmistrza wyjechali z Polski, on tu widział swoje miejsce.

- Wierzył w opiekę duszy zmarłych z rodziny i opiekę Czarnej Madonny - wspomina jego ksiądz-przyjaciel. - Czasem pytałem się: "Dieter, nie boisz się być sam na "Kanadzie"? A on mi odpowiadał: "Ze mną są dusze zmarłych, a jeśli nawet, to każdy kiedyś musi odejść".

***

Dieter Przewdzing rządził gminą 38 lat W 1976 roku został naczelnikiem Zdzieszowic, a od 1990 roku co cztery lata wygrywał kolejne demokratyczne wybory na burmistrza. Walczył o autonomię gospodarczą samorządów. Tłumaczył, że samorządy w Polsce realizują coraz więcej zadań, a budżety mają mniejsze. Te poglądy budziły mieszane uczucia w politycznych kręgach. Działacze PiS zorganizowali nawet pikietę przed UM w Zdzieszowicach, domagając się jego ustąpienia.

*PREZENTY NA DZIEŃ KOBIET 2014 - NAJLEPSZE POMYSŁY
*PIĘKNE DZIEWCZYNY CHCĄ BYĆ MISS POLONIA - ZDJĘCIA Z CASTINGU W KATOWICACH
*TVP ABC I TV TRWAM NA MULTIPLEKSIE. Jak odbierać, jak przeprogramować dekoder?
*GALA NIEGRZECZNI - DODA POBIŁA SIĘ Z SZULIM - NOWE FAKTY i ZDJĘCIA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!