MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kultura chodzi w kapciach

Teresa Semik
Wojciech Kilar
Wojciech Kilar Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Gdyby Wojciech Kilar wystąpił w telewizyjnym "Tańcu z gwiazdami", jego wspaniały dorobek muzyczny pewnie zyskałby nowych miłośników. A tak skądinąd sympatyczny twórca kabaretowy Krzysztof Hanke w rankingu znajomości ludzi kultury zdystansował uznanego w świecie kompozytora - pisze Teresa Semik

Wojciech Kilar przegrał także z muzykami: Ryszardem Riedlem, Arturem Rojkiem i Stanisławem Sojką, aktorami: Józefem Polokiem i Franciszkiem Pieczką. Tak wynika z raportu sporządzonego na zlecenie władz samorządu województwa śląskiego. Wiedza o stanie kultury jest zatrważająca. Aż 40 proc. mieszkańców regionu może obejść się bez udziału w jakichkolwiek imprezach kulturalnych. Telewizor i ogródek dostarcza im wystarczająco dużo rozrywki i kulturalnych uniesień. - Musimy zrobić wszystko, żeby ten margines kulturowego wykluczenia był jak najmniejszy - uważa prof. Marek Szczepański, socjolog UŚ. - To pole trzeba ciągle uprawiać, poszukiwać m.in. nowej formuły dotarcia do odbiorcy, zwłaszcza młodszego.

Co warte jest europejskiej promocji? Zdaniem mieszkańców regionu w tym rankingu na pierwszym miejscu są tradycje śląskie, w tym kuchnia śląska, potem katowicki Spodek i Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzowie. Dalsze miejsce zajęli: miejscowi artyści, zabytki architektury i techniki.
Dziś głównie media kreują twórców, ale rzadko są to twórcy kojarzeni z tak zwaną kulturą wysoką. Telewizja lansuje gwiazdy, niekonieczne wartościowe, które w danym momencie przyniosą jej trochę zysku. Efekt jest taki, że aż 43,1 proc. ankietowanych nie potrafiło wskazać ani jednej osoby z woj. śląskiego, która zasługuje na nagłośnienie w całej Europie. Reżyser Kazimierz Kutz zyskał w tym rankingu najwięcej głosów - 8 proc., muzyk Ireneusz Dudek - 2,8 proc., a Krzysztof Hanke - 2,2 proc. W pierwszej dziesiątce uplasował się jeszcze Jan Kiepura, Artur Rojek, Wojciech Kilar, Wiesław Ochman, Jerzy Duda-Gracz. Kompozytor Henryk Mikołaj Górecki czy reżyser Lech Majewski nie zdobyli nawet jednego procenta głosów.

- Ile razy jestem w Polsce, to z patriotyzmu lokalnego staram się działać na Śląsku, bo tu się urodziłem, tu jest mój pejzaż wewnętrzny. Jednak Śląsk nigdy nie kochał swoich twórców i to przekleństwo pokutuje do dziś - żali się Lech Majewski, twórca polski najbardziej rozpoznawalny w świecie filmowym. Ci respondenci, dla których kultura jest ważnym elementem ich życia, najchętniej wybierają widowiska kabaretowe, kino oraz festyny i jarmarki.

Co drugi badany, bez względu na miejsce zamieszkania, preferuje kulturę jarmarczną, bo można miło i wesoło spędzić czas. Za najbardziej znaczącą imprezę dla kultury województwa śląskiego jego mieszkańcy uznali... Tydzień Kultury Beskidzkiej, folklorystyczny maraton z kiełbasą i piwem, który pasuje do stereotypowego wyobrażenia o Śląsku. W następnej kolejności wskazano festiwale muzyczne: Rawa Blues Festiwal oraz Festiwal im. Ryśka Riedla w Tychach, potem Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek "Katowice Dzieciom", festiwal muzyki techno "Mayday" w Katowicach. Wysoko na stworzonej liście uplasował się również Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej Gaude Mater w Częstochowie.
Natomiast bardzo rzadko badani mieszkańcy woj. śląskiego wskazywali na wszelkiego rodzaju imprezy jazzowe, w tym na Bielską Zadymkę Jazzową uznaną za najlepszy festiwal 2009 roku przez czytelników Jazz Forum. Prestiżowe Biennale Plakatu Polskiego w Katowicach czy Górnośląski Festiwal Sztuki Kameralnej "Ars Cameralis", Festiwal Sztuki Tanecznej w Bytomiu praktycznie nie istnieją w powszechnej świadomości mieszkańców regionu.

- Sprawy śląskie nie istnieją w świadomości ogólnopolskiej - dodaje - prof. Ewa Chojecka, historyk sztuki. - Ale to nie problem. Mamy otwarte granice i możemy iść z kulturą w dowolnych kierunkach, na Brno, Pragę, Budapeszt, Berlin. Jeżeli będziemy patrzeć tylko w jednym kierunku, na Warszawę, to nas to zapędzi w kompleksy.

Na pytanie: "Czy mamy imprezy kulturalne odbywające się w naszym województwie, które zasługują na nagłośnienie w całej Europie?" 46,9 proc. ankietowanych udzieliło odpowiedzi twierdzącej. Niezbyt wiele. "Nie wiem" odpowiedziało aż 35,3 proc. Co trzeci badany nie potrafił wskazać żadnej imprezy zasługującej na europejski awans.

Wśród najpoważniejszych barier, które zdaniem mieszkańców Śląska utrudniają im uczestnictwo w kulturze, są pieniądze i brak czasu. Po transformacji ustrojowej w 1989 roku wyjście na koncert stało się zbyt drogim luksusem. Nie ma co się łudzić, że jest inaczej. Kopalnie i huty, które przez lata były mecenasem kultury, wycofały się z finansowania biletu dla załogi i nie znalazły godnego następcy. Ludzie odsunęli się od instytucji kultury zadowalając się popkulturalną papką.

W przeliczeniu na jednego mieszkańca wydatki na kulturę na Śląsku wzrosły w ciągu ostatnich dziesięciu lat trzykrotnie i wynoszą 150 zł. Pod tym względem plasujemy się na drugim miejscu w Polsce po woj. mazowieckim. Mamy więc powód, by marzyć, jak profesor Szczepański: - Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby mój region, przy pełnym uznaniu dla chleba płynącego z górniczych pensji (115 tys. ludzi pracuje w kopalni), żył i tworzył nowe wartości kulturowe, takie, o których mówiono by w Warszawie, Paryżu i Londynie.

Mamy warunki na taki awans. Z analizy potrzeb kulturalnych mieszkańców województwa śląskiego, dokonanej przez Stowarzyszenie Inicjatywa wynika jasno, że kultura na Śląsku coraz bardziej się rozwija, że organizowanych jest tu wiele ciekawych imprez kulturalnych i pod tym względem nasze miasta nie ustępują innym. Tak uważają głównie optymiści podregionów tyskiego, katowickiego i sosnowieckiego. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego prawie jedna trzecia ankietowanych twierdzi, że Śląsk to przede wszystkim "siedź w domu, w ogródku"? Kultura w kapciach, domowych pieleszach i biesiadowanie przy grillu stały się sposobem na odświętne życie. Wyjazd do muzeum położonego w centrum, a nie daj Boże do innego miasta, to już wysiłek ponad miarę, także z powodów komunikacyjnych.

Szwankuje promocja, współdziałanie instytucji umocowanych do kreowania polityki kulturalnej z organizatorami wydarzeń kulturalnych. Dlatego mieszkańcy uczestniczą przede wszystkim w imprezach, które odbywają się w ich najbliższym otoczeniu. Utożsamiają się tylko z tym, co jest najbliżej.

Twórca to nie proszek do prania

Odbiorcy nie są wystarczająco przygotowani i zachęceni do tego, żeby wyjść do galerii, teatru, filharmonii. Nie ryzykują kompromitacji - mówi Teresie Semik prof. Katarzyna Olbrycht z Katedry Edukacji Kulturalnej Uniwersytetu Śląskiego

Mówienie o Śląsku, że jest pustynią kulturalną, to już wyłącznie mit, prawda?
Zdecydowanie tak. W woj. śląskim mamy potencjał kulturalny większy niż jesteśmy go w stanie skonsumować.

Korzysta z tego potencjału kulturalnego 60 proc. mieszkańców. To martwi panią profesor czy pociesza, że aż tyle?
Martwi mnie przede wszystkim to, że mieszkańcy nie są świadomi tego ogromnego potencjału i nie bardzo go doceniają.

Wybierają festyny i siedzenie przed telewizorem. Co zawodzi?
Edukacja kulturalna spychana w szkołach, instytucjach kultury na dalszy plan. Odbiorcy nie są wystarczająco przygotowani i zachęceni do tego, żeby wyjść do galerii, teatru, filharmonii. Wielu obawia się, że to są dziedziny dość hermetyczne, wymagające znawstwa. Wolą więc trzymać się takich form, które są bezpieczne. Nie ryzykują kompromitacji czy poczucia kompleksów.

Tak było zawsze, czy też cofnęliśmy się w odbiorze kultury?

Myślę, że załamanie nastąpiło po transformacji ustrojowej w 1989 roku. Ten proces edukacyjny, a także dopłat do korzystania z kultury został przerwany. Warunki, jakie stworzono na Śląsku kulturze, są marnowane i to w dużym stopniu.

Stosunkowo wysoki procent mieszkańców uważa, że świadome uczestniczenie w kulturze wymaga przygotowania.
I to jest bardzo optymistyczne. Jeśli ludzie mają tę świadomość, to teraz tylko krok do tego, żeby zacząć się uczyć i szukać ofert dla siebie. Jednak edukacja kulturalna jest wciąż dekoracją do tego twardego życia. Dodatkiem, który nie przekłada się na codzienny byt.

Wybitni twórcy wywodzący się z tego regionu nie funkcjonują w powszechnej świadomości. Gdzie leżą przyczyny?
Kultura wysoka zawsze traktowana była jako szczególny luksus. Klucz do jej poznania mają dziś media, które jednak nie są specjalnie zainteresowane jej upowszechnianiem. W telewizji coraz mniej jest relacji, na przykład z Konkursu Chopinowskiego. Traktuje się te propozycje programowe jako wyrafinowaną formę kultury dla melomanów. Tymczasem w szkołach muzycznych na Śląsku uczniów jest bardzo dużo.

Kultura wymaga promocji, rozmowy o wydarzeniach i jej twórcach. To zadanie wyłącznie mediów?
Oczywiście, instytucje kultury też muszą szukać sposobów dotarcia do odbiorcy. Niemniej media wciąż dysponują ogromną siłą.

Trywializując, Wojciech Kilar powinien wystąpić w telewizyjnym show "Tańcu z gwiazdami", żeby trafić do powszechnej świadomości?
Nie chodzi o to, żeby twórców lansować jak proszek do prania. Dlaczego fachowcy od dobrych przekazów nie potrafią pokazać tych postaci tak, żeby nie zostały one wyrwane z kręgu kulturowego, ale równocześnie, aby stały się bliższe. Ciągle oczekuję od publicznej telewizji wypełniania misji, do której została powołana.

Dlaczego po 20 latach od wprowadzenia do szkół edukacji regionalnej te lekcje wciąż kuleją?

Edukacja regionalna prowadzona jest bardzo powierzchownie, bez znajomości historii regionu. Lekcje albo kojarzą się z wizytami w miejscowym muzeum, albo tworzeniem własnych izb pamięci. To ważne, ale uczniowie nie wiedzą, że Krystian Zimerman pochodzi z Zabrza, a Wojciech Kilar mieszka w Katowicach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: W Polsce przybywa pracowników z Ameryki Południowej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty