Kwarantanna problemem zagranicznych żużlowców startujących w polskiej ekstralidze

Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że nasza liga ruszy z pewnymi problemami. Brytyjska, szwedzka i duńska federacja żużlowa sprzeciwiają się bowiem, żeby zawodnicy, którzy mają podpisane kontrakty z klubami w ich krajach, startowali w tym sezonie w Polsce. Chodzi o obowiązkową kwarantannę.

Zagraniczni zawodnicy mają stawić się w Polsce 8 maja na obowiązkową kwarantannę, podczas której przez dwa tygodnie mają być codziennie monitorowani przez komisarza sanitarnego. Od 24 maja zaplanowano testy na obecność koronawirusa nie tylko dla zawodników, ale także dla wszystkich innych osób, które będą pracowały przy obsłudze ligowych meczów. Kolejnym etapem jest od 29 maja wznowienie treningów na torze, wreszcie 12 czerwca start rozgrywek. Oczywiście bez publiczności.

Nie tylko inne federacje nie chcą na to wyrazić zgody, są też zawodnicy którzy już wcześniej wykluczyli takie rozwiązanie. Trzykrotny indywidualny mistrz świata Nicki Pedersen zapowiedział, że nie zamierza na tak długo żegnać się z najbliższymi.

Wszystko to jednak może się zmienić z powodu nowego rozporządzenia rządu z 2 maja. Mówi ono, że osoby przybywające do Polski ze Szwecji, Danii, Niemiec, Czech i Słowacji nie będą musiały odbywać dwutygodniowej kwarantanny.

„Od 4 maja br. nie będzie obowiązkowej kwarantanny po przekroczeniu granicy RP stanowiącej granicę wewnętrzną w celach zawodowych, służbowych lub zarobkowych (nie dotyczy osób wykonujących zawód medyczny i zatrudnionych w ośrodkach pomocy społecznej) albo w celu pobierania nauki w Polsce lub państwie sąsiadującym“ – czytamy w rozporządzeniu.

Na razie jednak nie wiadomo jak to rozporządzenie się będzie odnosić do żużlowców. Być może kwarantanna ominie kilku zawodników, a być może to rozporządzenie ma na celu przywrócenia ruchu transgranicznego.