Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Laicyzacja w Polsce przyspiesza, jest agresywna, ale dalej tak nie musi być

Teresa Semik
Andrzej Duda
Andrzej Duda arc
Religijność Polaków jest selektywna. Pewnie zawsze taka była, tylko wcześniej nikt nie robił badań - mówi profesor Wojciech Świątkiewicz, dyrektor Instytutu SocjologiiUniwersytetu Śląskiego

Prezydent elekt Andrzej Duda pokazał nam swoje religijne zaangażowanie. Kościół będzie teraz bardziej widoczny w naszym życiu społecznym i politycznym?
A wcześniej nie był widoczny? Odchodzący prezydent ma inne poglądy? Przecież też był religijny i też chodził do kościoła. Funkcjonował w podobny sposób.

Aż tak bardzo nie obnosił się ze swoją wiarą. Państwo jest światopoglądowo neutralne.
Państwo i Kościół to są dwie autonomiczne względem siebie przestrzenie i ta autonomia jest uregulowana w konkordacie. Spór jest o tym, jakie są granice tych autonomii.

Kościół nie miesza się do polityki, nie narusza autonomii świeckiego państwa?
Spory o granice tych autonomii mają podobny wymiar co w PRL-u, choć inną formę, jak w sprawie aborcji. To jest spór o prawa ludzkie, godność życia ludzkiego, o rozumienie rodziny. Wtedy nie mówiło się o eutanazji, związkach partnerskich, bo to są nowe zjawiska.

W XIX wieku Kościół uniezależnił się od państwa i uznaliśmy to za sukces. Czy teraz mamy zależność państwa od Kościoła, skoro hierarchowie chcą ekskomunikować parlamentarzystów?
Trzeba raczej pytać, jakie konsekwencje dla życia społecznego ma przynależność wiernych do Kościoła? Życie religijne nie może zamykać się w kościele, lecz obejmuje codzienność człowieka, a więc także czas, kiedy on z tego kościoła wyjdzie.

Gdy prawo pozwala na in vitro czy aborcję, związki partnerskie, to nie znaczy, że kogokolwiek się do tego zmusza. Dlaczego Kościół chce siłą prawa narzucać swoje zasady moralne innym?
Prawo do życia nie jest prawem religijnym, tylko prawem człowieka. Każdy ma to prawo niezależnie od tego, czy jest katolikiem, czy bezwyznaniowym, lewicowym czy prawicowym. Człowiek ma prawo żyć, bo jest człowiekiem. Każdy z nas był zarodkiem. Kościół rzymskokatolicki próbuje być gwarantem prawa człowieka do życia.

Czy Kościół katolicki, osoby wierzące, są w Polsce prześladowane?
Myślę, że nie. Jest demokracja, ludzie mogą wypowiadać swoje poglądy, choć czasem przekraczają granice przyzwoitości.
Walka z Kościołem, której doświadczyliśmy w PRL-u, jest więc rozdziałem zamkniętym?
Walka jest, była i pewnie będzie. Kościół jest strażnikiem pewnych wartości, zasad religijnych, które przekładają się na organizację życia społecznego, niekoniecznie przez wszystkich podzielaną. Problem polega na tym, w jakiej skali będzie to walka.

W okresie PRL-u Kościół był z definicji instytucją obcą ideologicznie, dlatego religię eliminowano z życia publicznego. Gdzie teraz jest wróg?
Dziś sytuacja nie jest tak jasna i czytelna. Państwo nie ma być uwikłane w konflikt z Kościołem, jest światopoglądowo otwarte na różne Kościoły.

Ponad 90 procent Polaków deklaruje, że przynależy do Kościoła katolickiego, ale tylko 39 procent chodzi regularnie na msze. Nasz "katolicki naród" nie jest aż tak bardzo katolicki?
Jeśli ktoś deklaruje, że jest katolikiem, na dodatek został ochrzczony, trzeba to uszanować. W sensie formalnym należy do Kościoła. Jakim jest katolikiem, to inna sprawa. Z badań wynika, że religijność Polaków jest selektywna. Pewnie zawsze taka była, tylko wcześniej nikt nie robił badań. Jak na Europę, osiągamy bardzo dobry wskaźnik obecności w praktykach religijnych, bo w innych krajach wynosi 8-10 procent.

Kardynał Kazimierz Nycz mówi o pełzającej laicyzacji w Polsce, bo Kościół ma się wciąż dobrze. Pan profesor twierdzi, że laicyzacja jest agresywna i przyspiesza. Skąd tak różne oceny?
Upieram się przy swoim. Odróżnić trzeba dwa procesy: laicyzację i sekularyzację, choć często stosuje się je zamiennie. Sekularyzacja to wycofanie religii, symboli, instytucji kościelnych z przestrzeni życia społecznego. Laicyzacja jest natomiast wycofaniem religii z naszego myślenia, jest odrzuceniem wartości religijnych przy podejmowaniu decyzji dotyczących sposobu i stylu życia. Te dwa procesy nie muszą iść z tą samą prędkością. W PRL-u sekularyzacja była intensywna, a laicyzacja - pełzająca. Dziś tempo sekularyzacji się zmniejsza, a laicyzacja przyspiesza, jest agresywna.

Gdzie pan profesor widzi laicyzację agresywną?
Czytałem niedawno, że akademicka procesja Bożego Ciała w Katowicach została zaatakowana przez przechodniów. To są skutki agresywnej laicyzacji.
Czy proces laicyzacji można wyhamować, czy też są to zmiany nieuchronne?
Życie społeczne jest w procesie stawania się, nic nie jest dane raz na zawsze. Jesteśmy w Europie na takim etapie tego procesu stawania się społeczeństwa, stawania się kultury, że sekularyzacja i laicyzacja są zintensyfikowane, co wcale nie znaczy, że dalej tak musi być, że rozwój idzie wyłącznie w jednym kierunku. Kościół to instytucja, która ma różne sposoby i metody odradzania się i odbudowywania swoich struktur. I te sposoby znajdują akceptację. Mówi się o Nowej Ewangelizacji, której celem jest przywrócenie religijności do porządku życia społecznego. Jakie będą efekty tego procesu? Musimy poczekać z odpowiedzią. Kościół przeżywał w swojej historii rozmaite kryzysy, być może gorsze niż w tej chwili, np. kiedy było trzech papieży.

Mówi pan profesor, że symbole religijne stają się symbolami opuszczonymi. To też jest skutek laicyzacji?
Toczą się spory ideologiczne, czy krzyż ma być w przestrzeni publicznej, czy nie, a próbą rozwiązania tego sporu jest stwierdzenie: może być, ale on nie ma religijnego znaczenia, tylko kulturowe. Na tej zasadzie to w czasach Związku Radzieckiego też były muzea z ikonami i nie miały religijnego znaczenia. Opuszczenie oznacza, że symbol religijny nie jest zdolny do przemiany tych, którzy go doświadczają, nie potrafimy odczytać jego sensu. Krzyż traci znaczenie religijne, staje się symbolem kulturowym, a nawet dekoracyjnym.

"Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych", art. 25 Konstytucji RP.
Tradycje kulturowe są też tradycjami religijnymi. Dlaczego na jakimś etapie historii mamy się wypierać tradycji religijnych, skoro one były wartościami założycielskimi?

Co jest siłą polskiego Kościoła katolickiego?
Jego siła wyrasta z obecności w strukturach życia społecznego. Jak chce być silny, powinien być społecznie zaangażowany.

Obecność Kościoła instytucjonalnego w życiu politycznym odsuwa wiernych od praktyk religijnych. Wolą pusty kościół niż rozpolitykowany w czasie mszy.
Jedni się odwracają, inni przychodzą. Kościół ma prawo wypowiadać się w sprawach politycznych. Gdyby na Śląsku nie był zaangażowany społecznie, procesy historyczne inaczej by się potoczyły. Kościół budził tu polskość. Gdyby nie wychodził poza kruchtę, w 1980 roku nie byłoby do czego wracać, bo społeczeństwo byłoby zlaicyzowane, zsekularyzowane.


*Nowe Muzeum Śląskie w Katowicach zachwyca! ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO]
*BECIKOWE 2015 - 100 zł na dziecko przez 12 miesięcy [ZASADY]
*Przepisy drogowe od 18 maja 2015: 50 km/h + odebranie prawa jazdy
*Śląska STREFA AGRO - nie tylko dla rolników. ZOBACZ KONIECZNIE
*Śląska STREFA BIZNESU - wszystko o pieniądzach. ZOBACZ KONIECZNIE
*Śląsk Plus. Górny Śląsk jest piękny ZDJĘCIA INTERAKTYWNE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!