Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Likwidacja kopalni w Bukownie wpłynie na stan wód w Śląskiem. Rozmowa z dr. hab. inż. Mariuszem Czopem, hydrogeologiem AGH w Krakowie

Anna Dziedzic
Anna Dziedzic
Należy też podkreślić, że kampanie informacyjne prowadzone przez ZGH „Bolesław” S.A. w Bukownie w zakresie skutków likwidacji kopalni obejmowały prawie wyłącznie obszar powiatu olkuskiego. Tymczasem proces likwidacji kopalni będzie miał wpływ również na inne gminy, w tym położone w województwie śląskim - podkreśla dr. hab. inż. Mariusz CzopZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Należy też podkreślić, że kampanie informacyjne prowadzone przez ZGH „Bolesław” S.A. w Bukownie w zakresie skutków likwidacji kopalni obejmowały prawie wyłącznie obszar powiatu olkuskiego. Tymczasem proces likwidacji kopalni będzie miał wpływ również na inne gminy, w tym położone w województwie śląskim - podkreśla dr. hab. inż. Mariusz CzopZobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Mat. M.C.
Sposób likwidacji kopalni cynku i ołowiu należącej do ZGH Bolesław w Bukownie negatywnie wpływa także na środowisko naturalne i stan wód w województwie śląskim. Tymczasem o wodę, zwłaszcza w województwie śląskim powinniśmy dbać w dwójnasób. Rozmawiamy o tym, ze specjalistą dr hab. inż. Mariuszem Czopem, hydrogeologiem z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Jaką mamy w tej chwili sytuację jeśli chodzi o rzeki Sztoła, Biała i Baba, kiedy kopalnia należąca do ZGH Bolesław przestała pompować wody z kopalni do tych rzek? Czy to już katastrofa ekologiczna?
W Sztole woda w ogóle nie płynie. Rzeka jest sucha. Całe koryto w ciągu jednego dnia wyschło. A to spowodowało odcięcie żab i innych drobnych organizmów wodnych od jakiejkolwiek możliwości migracji w celu przeżycia. Mieszkały one w obrębie i wzdłuż całego koryta Sztoły. Wiele spośród płazów to gatunki chronione. Ze Sztoły zniknęły wszystkie bobry, ale mam nadzieję że, bezpiecznie ewakuowały się do Białej Przemszy choć musiały pokonać nawet około 7 km. ZGH „Bolesław” S.A. w Bukownie tymczasem ustawił tabliczki wzdłuż Sztoły, że te tereny są objęte czynną ochroną przyrody, realizowaną przez tą firmę. Wygląda to naprawdę słabo, jak rodzaj kpiny z tej katastrofy i dezinformacja. Specjaliści od płazów mówią, że bardzo źle wybrano terminy tej likwidacji kopalni i likwidacji tych rzek, dlatego, że płazy w tym momencie znajdują się na etapie hibernacji. One szukają wody. I się zakopują na zimę w dnie. Woda tam nie zamarza. Zwierzęta mogą więc w takim stanie przetrwać zimę. Natomiast teraz, gdy żaby się zakopały w korycie Sztoły, przyszła zima, a tu woda nagle zniknęła. Pozostały nieliczne kałuże, z których żaby próbują się wydostać i skaczą tam po lodzie. Ludzie przysyłają mnóstwo zdjęć, na których widać jak żaby skaczą po lodzie, i giną, bo nie są w stanie przetrwać zimy. Byliśmy tam z kolegami, udało nam się kilka uratować. Przenieśliśmy je do stawu. Ta wyschnięta rzeka to jest łącznie nawet ponad 10 km. Oznacza to że mamy do czynienia z katastrofą ekologiczną o znacznych rozmiarach.

Dlaczego ten temat jest wciąż zamiatany pod dywan? Co jest nie tak z nami, ze służbami odpowiedzialnymi za środowisko?
Przepraszam, że to powiem, ale mam wrażenie, że Wody Polskie i Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska mają to gdzieś. Nie interesują się takimi sprawami. Kilka razy już to mówiłem, że nie mam największych pretensji do kopalni, bo każdy tak gra, jak mu na to przeciwnik pozwala. Czyli jeżeli urzędy, które mają nadzorować ochronę przyrody i zachowanie zasobów wodnych, pozwalają na to, to kopalnia nie będzie słuchała naukowców, przyrodników i ekologów, czy zwykłych ludzi. Przyczyna podstawowa tej katastrofy, jest taka, że kopalnia przedstawiła „różowy” obraz, a urzędnicy nie zadali sobie trudu, by go rzetelnie zweryfikować. A zatem ten obraz sytuacji który przedstawił ZGH „Bolesław” S.A. w Bukownie bezrefleksyjnie, bez należytej analizy został po prostu zaaprobowany i formalnie uzgodniony przez te wszystkie urzędy. Nikomu nie chciało się wnikać w szczegóły. Podczas przesłuchania na sejmowej komisji w tej sprawie, przedstawiciele Wód Polskich przedstawili stanowisko, które wszystkich wprowadzało w błąd. Potwierdzili niezgodnie z prawdą, że likwidacja kopalni nie wpłynie na cele środowiskowe w jednolitych częściach wód, czyli że nie będzie wpływać na jakość i ilość wody. To była bzdura, bo likwidacja kopalni to nie jest proces natychmiastowy. Wiedziano, że nie będzie trwała dwa lata, tylko kilkadziesiąt lat, więc przez kilkadziesiąt lat będzie deficyt wód powierzchniowych i wód podziemnych. Niestety nastąpi również skażenie wód podziemnych, o którym się w ogóle nie mówi. Likwidacja kopalń siarczkowych rud metali jest bowiem związana z o wiele większymi zagrożeniami niż likwidacja zwykłej kopalni. Skoro Wody Polskie nie rozpoznały prawidłowo tych zagrożeń, uwierzyły w to, co przekazała kopalnia, to jak mogły prawidłowo i adekwatnie zareagować?

ZOBACZCIE ZDJĘCIA

Czy w tej sprawie istnieje coś takiego jak rozwiązanie kompromisowe?
Oczywiście że istnieje, bo zaproponowana najtańsza metoda likwidacji kopalni „Olkusz – Pomorzany” bez należytej kompensacji szkód środowiskowych wbrew temu co się mówi nie jest jedyną możliwą opcją. Chodzi o szybkie powołanie jakiegoś zespołu specjalistów, który opracuje rozwiązania przeciwdziałające postępującej katastrofie, bo zanik rzeki nie jest na chwilę, tylko na kilkadziesiąt lat. Wydaje mi się, że kopalnia przy przyzwoleniu urzędów, działa metodą faktów dokonanych. Chce nas przekonać, że tak już to jest i nie ma żadnej alternatywy. Najgorsze jest to, że w dolinie Białej Przemszy był planowany obszar Natura 2000. GDOŚ wciąż prowadzi to postępowanie. Tymczasem teraz, nagle się okaże, że być może mocno naruszono populację płazów, zdegradowano przyrodniczo cały obszar, bobry stamtąd uciekły. A wody praktycznie tam nie będzie przez kilkadziesiąt lat i tam ma być powoływany obszar chroniony Natura 2000? I jeszcze, choć trudno w to uwierzyć, przekazywane są takie informacje że istnieje opracowanie wykonane na zlecenie GDOŚ, z którego wynika, że jak tam będzie mniej wody, to lepsza będzie kondycja przyrody. Z mojego doświadczenia, wynika że należałoby się spodziewać czegoś wręcz przeciwnego bo woda to podstawowe źródło życia i większa jej ilość przekłada się na ogromny wzrost bioróżnorodności.

Po zaprzestaniu pompowania wód kopalnianych, jakość wód na przykład w Białej Przemszy znacznie się pogorszyła…
Woda, która płynęła w Białej Przemszy, generalnie była dość czysta, dlatego, że po prostu woda pochodząca z jej zlewni a odprowadzana z kopalni była czysta. Natomiast teraz w rzece Białej Przemszy płyną głównie ścieki, bo strumień ścieków, który zawsze tam płynął się nie zmienił, a brakuje tej czystej wody kopalnianej. I niestety teraz jakość wody w całej rzece Białej i Białej Przemszy, od Błędowa czy Okradzionowa aż do Jaworzna będzie tragiczna. Będą tam płynęły tylko ścieki oraz wody opadowe i roztopowe. Już teraz ta woda nie wygląda tak jak kiedyś. Ma nieprzyjemny wygląd i po prostu śmierdzi. Obraz niekorzystnych zmian nie jest jeszcze tak tragiczny bo mamy niskie temperatury i teren jest zamarznięty a więc być może dopiero na wiosnę przekonamy się o prawdziwej skali dramatu przyrody. Także w zakresie poprawy jakości wód w rzekach konieczne jest wdrożenie odpowiednich działań kompensacyjnych na dzisiaj i na kilkadziesiąt lat. Wracając do kwestii zespołu specjalistów, którego zadaniem byłoby opracowanie planu tych długofalowych działań kompensacyjnych to powinni się w nim znaleźć przedstawiciele urzędów, niezależni naukowcy oraz reprezentanci protestującego w tej sprawie Związku Stowarzyszeń „Zielony Ring Przemszy”. Szczerze powiedziawszy, nie wierzę ani kopalni, ani urzędom, które po prostu mówią publicznie naprawdę dziwne rzeczy, sprzeczne z wiedzą, obowiązującym prawem a nawet logiką. Potrzebna jest zatem kontrola społeczna. Samorządy też niestety mają sporo na sumieniu. Bo nie informowały w należyty sposób społeczeństwa o planowanych działaniach kopalni i ich katastrofalnych skutkach. Należy też podkreślić, że kampanie informacyjne prowadzone przez ZGH „Bolesław” S.A. w Bukownie w zakresie skutków likwidacji kopalni obejmowały prawie wyłącznie obszar powiatu olkuskiego. Tymczasem proces likwidacji kopalni będzie miał wpływ również na inne gminy, w tym położone w województwie śląskim. W tej sprawie całkowicie zignorowano zasady dobrosąsiedzkiej współpracy i elementarnej transparentności. Z perspektywy województwa śląskiego na pewno zanikać będzie Biała Przemsza, która jest ważną rzeką dla mieszkańców województwa śląskiego. Najbardziej dotknięty niekorzystnymi zmianami będzie odcinek Białej Przemszy od Błędowa do Jaworzna oraz końcówka Białej w Kuźniczkach, tam gdzie były chronione miejsca lęgowe płazów, bardzo rozległe i niezwykle ważne. Przepływy wody w obrębie wspomnianych odcinków rzek spadną do minimalnego poziomu nie gwarantującego utrzymania życia biologicznego. To także oczywiście wpłynie negatywnie na warunki pracy elektrowni wodnych, których kilka znajduje się na Białej Przemszy w województwie śląskim. Jedna z nich zlokalizowana w Dąbrowie Górniczej – Okradzionowie, posiada status zabytku a jej historia sięga czasów przedwojennych, dokładnie 1934 roku.

Podczas przesłuchania na sejmowej komisji na temat wysychających rzek, skutków likwidacji kopalni należącej do ZGH Bolesław, mówił pan o zagrożeniu zanieczyszczeniem zbiorników wód podziemnych znajdujących się właśnie na terenie województwa śląskiego. O co chodzi?
Ludziom mówiono, że zlikwiduje się kopalnię, ale nikt nie mówił, że zlikwiduje się rzeki, no i też taka była narracja ZGH, że mówiono, że ekolodzy kłamią, że te rzeki nie wyschną, że będzie woda w tych rzekach. Później zaczęto mówić, że może ich nie będzie, ale tylko przez chwilę. Potem powiedziano, że nie będzie ich przez 40 lat, ale w perspektywie pokoleń nie jest to dużo. Taka niestety była ta narracja. Kwestia zanieczyszczenia wód podziemnych nie była należycie prezentowana i kiedy ekolodzy zaczęli o niej mówić, również spotkali się z zarzutami ZGH, urzędów i części władz samorządowych, że podają nieprawdę. Że kopalnia nie ma z tym nic wspólnego bo jest to rzekomo proces naturalny.

Powróćmy więc do województwa śląskiego i głównego zbiornika wody pitnej GZWP nr 454 Olkusz - Zawiercie. Jaki wpływ będzie miała likwidacja kopalni na ten zbiornik?
Jeśli chodzi o Główny Zbiornik Wód Podziemnych nr 454 sprawa jest poważna. Zagrożenie dla niego jest związane z likwidacją siarczkowych kopalń rud cynkowo-ołowiowych jest nietypowe i trochę skomplikowane co wymaga pozyskania nieco specjalistycznej wiedzy. Chodzi o to, że w kopalni są wydobywane specyficzne minerały siarczkowe, które występowały w górotworze nawet od milionów lata ale w formie nierozpuszczalnej. Minerały siarczkowe - jeżeli jest do nich dostęp powietrza – utleniają się. Wcześniej do tego nie dochodziło, dlatego, że zatapiały je wody podziemne, które nie dopuszcza powierza i tlenu. Natomiast kopalnia, żeby mogła prowadzić działalność wydobywczą, musiała najpierw odprowadzić wodę. Wystawiono w ten sposób siarczki na działanie powietrza atmosferycznego, które może dochodzić wprost do tych złóż, a dodatkowo wprowadza się tam jeszcze powietrze dla górników. I uruchomiono w całej strefie obniżonego zwierciadła wody proces utleniania siarczków, głównie siarczku żelaza – pirytu. W wyniku jego utleniania powstaje kwas siarkowy, który się buforuje na skale. Skała jest wapienna, zasadowa. Dochodzi zatem do reakcji kwasu siarkowego ze skałą wapienną i powstają bardzo łatwo rozpuszczalne siarczany. Jednocześnie metale ciężkie w dużej ilości przechodzą do form mobilnych i mogą się rozpuszczać w wodzie. Czyli podsumowując, w wyniku odwodnienia górniczego i obniżenia zwierciadła wody w leju depresyjnym zachodzą procesy utleniania siarczków i powstają łatwo rozpuszczalne siarczany. I teraz, gdy kopalnia się zatapia, czyli wody podziemne znowu wypełniają ten obszar, który był odwodniony - to wody te ulegają degradacji i zanieczyszczają się siarczanami i metalami ciężkimi. Stąd właśnie z likwidacją takich kopalń siarczkowych rud metali jak kopalnia „Olkusz – Pomorzany” jest związane najpoważniejsze zagrożenie w postaci rozległego i długotrwałego zanieczyszczenia wód podziemnych.

Jak to wpłynęło na wodę pitną na terenach województwa śląskiego?
Wodociągi olkuskie poinformowane wcześniej o problemie zmuszone były „wyjść” ze swoimi ujęciami wód pitnych poza lej depresyjny kopalni „Olkusz-Pomorzany”, bo zdawały sobie sprawę, że zanieczyszczenie wód podziemnych będzie dotyczyć dużej części zbiornika GZWP 454 o powierzchni nawet około 450 kilometrów kwadratowych. Czyli na tym obszarze, w obrębie Głównego Zbiornika Wód Podziemnych - GZWP nr 454 Olkusz - Zawiercie woda będzie tak zanieczyszczona, że nie będzie się nadawała do picia, ani nawet do innych celów przemysłowych. Wodociągi olkuskie dostały dofinansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i zbudowały nowe studnie ujęciowe poza strefą skażenia wód podziemnych, za około 20 milionów złotych. Natomiast kompletnie nie zajęto się problemem na przykład Dąbrowy Górniczej, która pobiera wodę z tego samego zbiornika na peryferiach leja depresyjnego kopalni „Olkusz – Pomorzany”. Już około pięć lat temu wykonałem opracowanie wskazujące na zagrożenie dla ujęć Dąbrowskich Wodociągów, które wielokrotnie prosiły o konsultacje, o działania, jakieś decyzje. W województwie śląskim, nikt jakby tego zagrożenia nie dostrzegał. Urzędnicy, zamiast dokonać prawidłowej weryfikacji, dzwonili… do ZGH „Bolesław” w Bukownie. A zakład im odpowiadał, że to jakieś bzdury, bo kompletnie się nie będzie dziać.

Czy zanieczyszczeniem wód podziemnych są zagrożone także ujęcia innych gmin czerpiących wodę ze zbiornika GZWP 454?
Częściowo tak, częściowo nie. Mogą być zagrożone niektóre ujęcia zlokalizowane w gminie Łazy, ale w relatywnie mniejszym stopniu. Natomiast poważnie są zagrożone ujęcia wód pitnych na Kanale Centralnym dawnej kopalni piasku „Szczakowa”. Tam jest taka skomplikowana sytuacja, że zanieczyszczone wody zbiornika triasowego, mogą się przelać na południe w kierunku zbiornika czwartorzędowego, z którego m.in. czerpana jest woda dla zaopatrzenia mieszkańców Jaworzno. To jest teren bezpośrednio na południe od Bukowna. Wszystko wskazuje na to, że jeśli zanieczyszczone wody w bloku olkuskim gdy się podniosą i przeleją się do zbiornika jaworznickiego, to może to doprowadzić do konieczności wyłączenia ujęć zlokalizowanych na Kanale Centralnym. Konieczne jest dokładne monitorowanie tych zmian i procesów np. przez kilka otworów piezometrycznych, które należałoby wykonać, bo ich tam po prostu nie ma, ale wiem że ZGH „Bolesław” w Bukownie odmówił ich wykonania.

To, co pan mówi jest przerażające, gdy uświadomimy sobie bezradność instytucji, które powinny nas chronić, przed tego typu zagrożeniami. Zwłaszcza, że mieszkańcy powiatu zawierciańskiego obawiają się budowy kolejnej kopalni cynku i ołowiu. Jak mają spokojnie patrzeć na plany w tej kwestii, widząc jakie szkody ponosi środowisko i wody podziemne podczas likwidacji tego typu zakładów…
Jeżeli istnieją plany powstania kopalni w rejonie zawierciańskim, to jedno jest pewne będzie ona budowana w sposób nowoczesny, zgodny z prawem i wymogami ochrony środowiska, żeby do zanieczyszczenia wyjątkowo cennych zasobów wód podziemnych nie doprowadzić. Obecnie jest to niedopuszczalne i nieakceptowalne budowanie, eksploatowanie i likwidacja kopalni jak to przebiega w Olkuszu. Takie zniszczenia, jakie wygenerowała ta kopalnia, były możliwe tylko za czasów komunistycznych, kiedy nie było przepisów ochrony środowiska. W przypadku Zawiercia mamy do czynienia ze stosunkowo bogatym złożem, które ma sporą wartość. I wiele podmiotów będzie chciało z niego skorzystać. Nawet jeśli nie będzie to ten podmiot, który stara się o to obecnie, to będzie to inna firma. To oczywiste, że jeżeli leży jakiś skarb pod ziemią, a ludzie o nim wiedzą to co jakiś czas będą podejmowane próby sięgnięcia po niego. Ludzie, którzy tam mieszkają jednak nie mogą sami zdecydować o tym, że po prostu „wyłączają to złoże i już”. To złoże jest własnością wszystkich Polaków i jest zbyt cenne komercyjnie, by nie myśleć o jego wydobyciu. Natomiast dla mieszkańców terenów, na których ono się znajduje, ważne jest to, by za wydobycie był odpowiedzialny podmiot poważny, który reprezentuje wysokie standardy w zakresie ochrony środowiska i poszanowania dla społeczności, zgodne z szeroko pojętą cywilizacją europejską. Chcę jednak trochę uspokoić nastroje do budowy kopalni droga daleka i nie jest to możliwe bez zgody społeczności lokalnej. Wiem, że po tym, co się dzieje w Olkuszu, ludziom trudno będzie uwierzyć że górnictwo to nie tylko zniszczenia i szkody ale też ogromna szansa rozwoju. Boleję nad tym, bo nie jestem przeciwnikiem rozwoju górnictwu, ale oczywiście nowoczesnego i wrażliwego na kwestie społeczne a także ochronę środowiska i przyrody. Niestety jednak jak ludzie mają uwierzyć, że będzie możliwa eksploatacja, zgodnie z interesem publicznym, kiedy widzą, że kopalnia robi coś złego, a urzędy kompletnie nie reagują. Potem politycy i urzędnicy dziwią się, że mieszkańcy „zawsze” protestują. Ja się wcale temu nie dziwię, bo niestety często mam dowody że urzędy nie pilnują interesów mieszkańców. Często pokazuje się ludziom, że takie same fabryki, jakie są planowane u nas, funkcjonują np. w Niemczech. Zabiera się ludzi na wycieczki, pokazuje brak zagrożeń. Tylko że w Niemczech urzędy skrupulatnie wszystkiego pilnują. Tam sobie przedsiębiorca nie może pozwolić na jakiekolwiek działanie niezgodne z prawem. U nas niestety bywa z tym różnie.

Panie profesorze generalnie powinniśmy chyba bardziej dbać o wodę w Polsce, bo mamy jej coraz mniej….
Oceniam naszą sytuację na raczej poważną, bo mamy mało wody w ogóle - jeśli chodzi o zasoby wody na jednego człowieka. Mamy mniej więcej takie zasoby, jak Pakistan, Syria, Etiopia, RPA ale i Czechy. Może nie jak Egipt, bo według podziału Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są kraje z deficytem wody, pierwsza i najgorsza kategoria – jak Arabia Saudyjska, czy Egipt. I jest druga kolejna kategoria - kraje zagrożone deficytem wody. My, niestety, należymy właśnie do krajów zagrożonych deficytem wody. Co jest u nas największym problemem? Następuje u nas proces degradacji jakościowej wód. Wody są po prostu coraz bardziej zanieczyszczone. W szczególności substancjami chemicznymi, którymi są te wszystkie nowe „cudowne” chemikalia: środki ochrony roślin, leki, rozpuszczalniki, dodatki do kosmetyków, farby, lakierów i inne. To nie tylko przemysł ale również ubikacja jest częstym portalem do emisji tych wszystkich zanieczyszczeń. Ludzie np. nie tylko spożywają i wydalają leki, ale i po prostu wrzucają ich spore ilości do WC. Jest bardzo wiele „nowych” chemikaliów, które zagrażają jakości naszej wody a za jej pośrednictwem naszym organizmom. Niestety, wody w naszym kraju nie są w wystarczającym stopniu badane pod tym kątem. Ludzie nie mają świadomości w tym zakresie, a jak się okazuje Inspektoraty Ochrony Środowiska nie ma też technicznych możliwości ich badania. W Lubinie (Dolny Śląsk) na przykład zrobiono pilotowe badania dzieciom i wyszło że 90 procent z nich ma we krwi podwyższony poziom glifosatu. To nowoczesny herbicyd, zakazany w wielu krajach z uwagi na udowodnione silne działanie rakotwórcze. Badania pod kątem jego zawartości w wodach, glebach i żywności wykonuje bardzo niewiele laboratoriów i nie mamy o tym rzetelnej wiedzy. No i ciągle mamy też problem ze zrzutem do wód bardzo dużych i stale rosnących ilości ścieków niestety oczyszczanych w niewystarczającym stopniu. Więc nie ma się co dziwić że tak naprawdę czystych wód, tzn. zaliczanych do klasy I i II, mamy w kraju najwyżej kilka procent.

Co robią urzędy odpowiedzialne za stan wód w Polsce by je ratować i czy są to wystarczające, a nie tylko pozorowane działania?
Spółka Wody Polskie jest, moim zdaniem, dopiero na poziomie organizacji, brakuje tam odpowiednio wykwalifikowanych kadr czy nawet w ogóle odpowiedniej liczby etatów. Co pokazuje przykład, o którym mówiliśmy wcześniej, czyli likwidacji kopalni „Olkusz – Pomorzany”. Bo ochrona jakości wód, to jest zupełnie coś innego, niż regulowanie koryt rzecznych i melioracje. Ciągle jeszcze słyszymy o pomysłach, budowania dróg wodnych, gdy wiele organizacji ekologicznych już wskazuje, że to nie ma sensu, że będą to wyrzucone w błoto pieniądze. Takie myślenie jest moim zdaniem jeszcze mentalnie w latach sześćdziesiątych, może siedemdziesiątych. Nie mogę dobrze ocenić roli Wód Polskich dla ochrony zasobów wody w Polsce. Bo ona jest nieistotna. A w przypadku likwidacji wspomnianych wcześniej trzech rzek, ona jest wręcz szkodliwa. Urzędnicy swoją bezrefleksyjnością i brakiem wnikliwej oceny sytuacji przyczynili się do poważnej katastrofy ekologicznej i zagrożenia interesów państwa. Bo jeśli jest prowadzona jakaś działalność, to w jej ramach nie mogą być popełniane czyny zabronione czy przestępcze. Nie mogą być generowane inne szkody. Jeśli jest decyzja, która pozwala na pewne działania, ale w wyniku tych działań dokonalibyśmy przestępstw, to taka decyzja jest nieważna. I tutaj jest podobnie – ZGH „Bolesław” w Bukownie dostał zgodę na likwidację kopalni, ale można było przewidzieć, że ta zbyt gwałtowna metoda likwidacji wywoła szkody w środowisku (np. zabicie płazów, unicestwienie rzek i in.) – czyli przestępstwa przeciwko środowisku (artykuły 181 - 188 kodeksu karnego). Spowodowanie znacznych zniszczeń w świecie roślin i zwierząt jest sankcjonowane nawet karą więzienia. Jeśli spojrzymy na sytuację całkowitego wysuszenia 10 km Sztoły to już według mnie może to wyczerpywać znamiona przestępstwa. Dlatego nie można takich działań podejmować. Żeby jednak dojść do tego, że to wszystko odbywa się niezgodnie z prawem – musiałyby się w to włączyć urzędy. A one tego nie robią. Organizacja ekologiczna Związek Stowarzyszeń „Zielony Ring Przemszy” nawet złożyła do prokuratury doniesienie na działanie urzędników państwowych. Wysłała też do Sądu w Gliwicach wniosek o zabezpieczenie, ale sąd nie odniósł się do tego od października zeszłego roku. Sąd mógł czasowo wstrzymać likwidację kopalni „Olkusz – Pomorzany”, jak zrobił to TSUE w przypadku sprawy elektrowni Turów ale bez żadnych kar, żeby zastanowić się nad tym na spokojnie, może wykonać krok do tyłu i uratować przyrodę i rzeki. Jak dotychczas Sąd tego jednak nie zrobił.

Jak, pana zdaniem, sytuacja hydrologiczna Polski będzie wyglądała przy podobnym działaniu ludzi za 50 czy 100 lat?
Polska bez wątpienia jest zagrożona deficytem wody nie tylko obecnie ale także w dłuższej perspektywie czasu. Głównie wody dobrej jakości, łatwej do pozyskania i skierowania do odbiorcy. Śląsk i jego otulina będzie w przyszłości obszarem deficytu wody o takich parametrach. Zagrożenie dla konsumentów będzie polegało na tym, że woda może być coraz droższa. Wiem, że GPW przekonuje, że ma bardzo duże zasoby wody pitnej. Warto wiedzieć, że są to wody rzeczne pochodzące spoza terenu Śląska, ale nie są zagwarantowane raz na zawsze i mogą na nie wpływać np. niekorzystne zmiany klimatyczne. Jest to paradoks i dramat takich jak Śląsk obszarów, głównie dużych miast, że w sytuacji gdy woda pitna jest dostarczana z zewnątrz lub pochodzi z rzeki, bardzo często nie dba się należycie o wody podziemne. Na Śląsku pomimo wszystko ciągle są użytkowane ujęcia wód podziemnych, położone „satelitarnie” w stosunku do głównego systemu zaopatrzenia z GPW. Ujęcia te znajdują się ciągle pod presją zabudowy mieszkalnej i infrastruktury komunikacyjnej, rozwoju przemysłu i właśnie likwidacji górnictwa. Warto je chronić i nie dopuszczać do ich zanieczyszczenia bo są obiektami o ważnym strategicznym znaczeniu, a ich wypadnięcie z systemu może skutkować pojawieniem się lokalnego deficytu wody lub wzrostem jej ceny. Nie wyobrażam sobie jak można dopuszczać do sytuacji, że skażone wody podziemne mogą bez żadnej kontroli rozpływać się w górotworze zagrażając czynnym ujęciom wody pitnej. A sytuacje takie są bardzo częste w Polsce i nie ma możliwości prawnych, czy prawidłowo urzędnicy twierdzą że nie ma, aby przeprowadzić skuteczną remediację tych wód. Musimy zdać sobie sprawę że zasoby wody w skali regionu i całego kraju muszą być wystarczające nie tylko dla ludzi ale również dla przemysłu i rolnictwa. Są takie obszary w naszym kraju, gdzie będzie zachodziła silna konkurencja, bo i przemysł oraz rolnictwo będą potrzebowały dużo wody i potrzebować jej będą ludzie. A przecież często w takiej sytuacji zapominamy o przyrodzie dla której woda jest niezbędnym warunkiem do przeżycia lub funkcjonowania w dobrej kondycji. I to przyroda zawsze pada ofiarą konkurencji o wodę pomiędzy gospodarką komunalną, przemysłem i rolnictwem. Widzimy to teraz szczególnie jaskrawo w przypadku likwidacji kopalni „Olkusz – Pomorzany”, że interes przemysłu jest na pierwszym miejscu, interesy przedsiębiorstw wodociągowych częściowo przynajmniej uwzględniono a przyrodę po prostu spisano na straty. Nie może być zatem tak, że zabierzemy cała wodę a roślinom i zwierzętom nie zostawimy ani kropli. W przyszłości niestety może być taka sytuacja, że gdy pozwolimy na masowe użycie wody, w rolnictwie do podlewania upraw bo wiadomo przeciwdziałamy suszy, to może jej zacząć brakować. Do tej pory rolnictwo w Polsce zużywało stosunkowo niewiele wody. Przynajmniej według oficjalnych wskaźników. Według mnie powinno się wprowadzić regulacje ograniczające możliwości poboru wód podziemnych do nawodnień rolniczych i dokładniej kontrolować ilości pobieranej wody. Trzeba też wdrożyć do powszechnego stosowania nowoczesne metody retencjonowania wód, w tym również poprzez ich zatłaczanie do górotworu, czyli magazynowanie pod ziemią. Bo retencja wód powinna być prowadzona w miejscu gdzie wody te są potrzebne i będą użytecznie wykorzystane a nie w dowolnym miejscu Polski po to żeby uzyskać wyższy wskaźniki statystyczne.
Wracając do Śląska w perspektywie kolejnych kilkudziesięciu lat środowisko wodne tego regionu będzie ulegać przemianom, związanym z zapowiadaną likwidacją kopalń węgla kamiennego. Może to spowodować, że i inne rzeki zasilane przez zrzut wód z kopalń mogą zaniknąć lub ograniczyć swój przepływ. A wiemy żeby wody wróciły, co z kolei może wygenerować problem podtopień, jest potrzebne kilkadziesiąt lat może nawet wiek. No i wody które wrócą mogą być zanieczyszczone analogicznie jak w przypadku likwidowanej kopalni „Olkusz – Pomorzany”. Widzimy więc, że warto z tym przykładem dobrze się zapoznać i wyciągnąć wnioski na przyszłość aby uniknąć popełnionych obecnie ewidentnych błędów. Żyjąc w środowisku miejskim i zdegradowanym przez przemysł coraz bardziej przekonujemy się jak ważny i wartościowy jest dostęp do czystych wód powierzchniowych, rzek i potoków, jezior i stawów. Wody do picia ludziom w perspektywie kolejnych kilkudziesięciu lat nie powinno zabraknąć bo w związku z rozwojem techniki będzie możliwość uzdatnienia nawet silnie skażonych ścieków. Chyba jednak lepiej dbać o czystość środowiska wodnego i spożywać wody naturalne a także korzystać z innych jego dobrodziejstw jak możliwość wypoczynku i rekreacji oraz uprawiania sportów wodnych. Niestety mieszkańcom pogranicza Śląska i Małopolski na kilkadziesiąt lata taka możliwość została odebrana a wielu z nich nie doczeka przywrócenia przepływu w rzekach Babie, Sztole i Białej oraz Białej Przemszy, siłami natury.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera