Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

List do DZ: Żyjemy dziś w globalnej wiosce czy raczej w globalnej metropolii?

Andrzej Piontek, Wodzisław Śląski
Błyskawiczne przekazywanie informacji z różnych zakątków świata staje się bronią obosieczną. Co z tego, że coraz szybciej i coraz więcej wiemy, skoro przeważnie są to informacje o wypadkach i wojnach
Błyskawiczne przekazywanie informacji z różnych zakątków świata staje się bronią obosieczną. Co z tego, że coraz szybciej i coraz więcej wiemy, skoro przeważnie są to informacje o wypadkach i wojnach 123rf
Żyjemy dziś w globalnej wiosce czy raczej w globalnej metropolii? Im więcej elektroniki, tym mniej ludzkich, człowieczych kontaktów.

Co otwiera okno na świat

Na uboczu miasteczka było wiejskie gospodarstwo bez prądu. Kobiety przychodzące tam po nabiał pytały gospodynię: Słyszała pani…? Widziała pani…? Kobieta odpowiadała: "Nie słyszałam, nie widziałam, nie muszę się denerwować!".

Najpierw mówiono, że gazeta otwiera okno na świat. Ktoś mądry powiedział, że okno na świat można zasłonić gazetą. Potem okno na świat otworzyła telewizja, a jeszcze szerzej - internet. Agencje informacyjne prześcigają się w podawaniu najświeższych informacji, traktując je jak świeże jajka prosto od kury z gospodarstwa na u-boczu miasteczka.

Wieczorem w TV nadawane są programy informacyjne pod różnymi nazwami. Po ich obejrzeniu idziemy spać, a w głowie mętlik ze zbioru nieszczęść i ok-ropności świata. Musimy wiedzieć, co wydarzyło się w Londynie, w Paryżu i w Nowym Jorku.

Bez tych wiadomości pewnie nie umielibyśmy żyć. Natomiast w wymienionych miastach ludzi nie interesuje, co wydarzyło się na Karkoszce, na Wilchwach, na Głożynach i na Wypandowie. A tam nic strasznego się nie wydarzyło i ludzie żyją spokojnie, jak gospodyni na uboczu miasteczka.

Broń obosieczna

O pierwszym porwaniu samolotu dowiedział się cały świat. Natychmiast plaga porwań - jakie to proste. Podobnie było z pierwszym wybuchem samochodu pułapki. Wybuchają do dziś. Przed olimpiadą w Australii ktoś rzucił się na biegnących z ogniem olimpijskim, by go zgasić. Cały świat o tym się dowiedział i były kolejne próby zgaszenia ognia.

CZYTAJ WIĘCEJ LISTÓW DO REDAKCJI DZIENNIKA ZACHODNIEGO

Nasz adres: "Dziennik Zachodni" Media Centrum, ul. Baczyńskiego 25a, 41-203 Sosnowiec
Adres mejlowy: [email protected]

Co pewien czas pokazują nam płonące lasy, a to rajcuje piromanów, którzy już rozglądają się za zapałkami, bo przecież od dawna nie spadła kropla deszczu na pobliski las.

Od kilku lat synoptycy ostrzegają Polaków o nadchodzących wichurach i gradobiciu. Oni jedynie ostrzegają, a nie straszą. My sami przemieniamy ostrzeżenia na strach. Boją się ludzie w całej Polsce, choć wichura gdzieś tam zerwie dach i powali kilkanaście drzew.

Lepiej nic nie mówić...

Kto z muzułmanów w najdalszych zakątkach świata wiedziałby, że w Paryżu jakieś plugawe piśmidło obraża ich uczucia religijne, gdyby nie byli "uświadomieni" przez agencje informacyjne? Czy zarządzający agencjami informacyjnymi mają świadomość siania zatrutego ziarna? Może mają tę świadomość i czekają na plon, by znowu móc o czym informować.

Informacje o różnych formach bandytyzmu powinny być przekazywane sobie przez służby powołane do przeciwdziałania im, na co zwykły człowiek nie ma wpływu. Jeśli ktoś kogoś szkaluje, osoba ta nie cierpi. Cierpi dopiero wtedy, gdy "prawdziwy przyjaciel" powie mu o tym, odbierając mu spokój. Często informator oczekuje gwałtownej reakcji oszkalowanego.

Agencjom informacyjnym nie można nakazać wybiórczego przekazywania wiadomości, bo mylą cenzurę z autocenzurą. Każdy może jednak wpłynąć na obniżenie tzw. oglądalności, bo: "Im więcej poznania, tym więcej cierpienia" (Biblia).

Szybko przekazywane informacje z całego świata spowodowały, że czujemy się mieszkańcami globalnej wioski. Jakże interesujący pogląd na ten temat wyraził Ryszard Kapuściński.

"Entuzjasta rewolucji medialnej - Marshall McLuhan - uważał, że dzięki telewizji nasza planeta przekształci się w >globalną wioskę<. Dziś wiemy, że trudno o bardziej fałszywą metaforę. Bo istotą wioski jest przede wszystkim emocjonalna i krewniacka bliskość, wzajemnie oddawane ludzkie ciepło, intymna, osobnicza znajomość, wspólnota współobecności i współprzeżywania. Nie, nie żyjemy w globalnej wiosce, ale raczej w globalnej metropolii, na globalnym dworcu czy stacji, przez które przewala się samotny tłum mijających się obojętnie, zapędzonych, znerwicowanych ludzi, którzy nie chcą się wzajemnie znać i zbliżyć. Prawda jest raczej taka, że im więcej elektroniki, tym mniej ludzkich, człowieczych kontaktów". (JJ)


*Waloryzacja rent i emerytur 2015 PODWYŻKA NIE DLA WSZYSTKICH JEDNAKOWA
*16-letni Wojtek z Piekar zmarł na lekcji WF. Szok w szkole ZDJĘCIA
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Tak! To działa. Właśnie zielony jęczmień stosują gwiazdy TV
*Koncert Linkin Park w Rybniku POZNAJ SZCZEGÓŁY + BILETY
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!