Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Makbet"- polska prapremiera spektaklu baletowego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Recenzja

Magdalena Nowacka-Goik
Magdalena Nowacka-Goik
Fot. Krzysztof Bieliński, materiały Opery Śląskiej
W sobotę 24 lutego na deskach Opery Śląskiej w Bytomiu odbyła się prapremiera spektaklu baletowego „Makbet” z muzyką Giuseppe Verdiego.

Jeśli ktoś ma wątpliwość, jak przekazać uczniom sens tragedii Szekspira, niech zaprowadzi ich do Opery Śląskiej na spektakl baletowy „Makbet” w reżyserii i choreografii - iście wizjonerskiej - Moniki Myśliwiec, w opracowaniu muzycznym Tomasza Tokarczyka i w dramaturgii Jakuba Roszkowskiego. Jest filmowo, jest efektownie i... aż szkoda, że na widowni wciąż było zbyt mało młodych osób. Bo chociaż nie zobaczymy tu Makbeta w roli influencera walczącego o kliki (i całe szczęście) - nadal walczy o koronę króla Szkocji, to przekaz tragedii jest nadal aktualny, także w naszych czasach.

Monika Myśliwiec postawiła na pewien uniwersalizm - z jednej strony niewątpliwie mamy na scenie świetnie wyszkolonych klasycznie tancerzy baletowych, z drugiej, interpretacja daje tu szerokie pole do popisu, aczkolwiek nie jest to prezentacja poprzez taniec współczesny. Konserwatywni odbiorcy baletu pewnie lekko się skrzywią za rozmach - tak, to możemy nazwać bardziej widowiskiem niż typowym baletem - ale czy to źle?

Zespół tworzą młodzi ludzie, otwarci na łączenie swoich klasycznych umiejętności z pełnym emocji przekazem w oryginalnej formie, gotowi właśnie na rozmach, odważni. I Monika Myśliwiec wykorzystuje ich atuty. Na pełnię widowiska składa się też scenografia (las w ostatniej scenie!), za którą, tak jak i świetne kostiumy, odpowiada Joanna Jaśko-Sroka. Doskonale pasują one zarówno postaciom z wieku XI, ale i w czasach współczesnych zrobiłyby furorę. Wykorzystano też wszystkie nowości techniczne po przebudowie sceny, a ogień nie jest tylko metaforą. Nie sposób też pominąć roli malarskich projekcji Natana Berkowicza czy pracy reżysera świateł - Katarzyny Łuszczyk.

Wśród tancerzy niewątpliwie uwagę przyciągają pochodzący z Brazylii Douglas de Oliveria Fereira (Makbet) oraz Japonka Mitsuki Noda (Lady Makbet). Zachwycają zarówno w duecie, jak i w partiach solowych. Dla Mitsuki, niespełna 24-letniej tancerki, rola ta stała się wprost wymarzoną. Artystka, chociaż występowała już jako solistka w innych produkcjach Opery Śląskiej, tak naprawdę w tej roli po prostu rozkwitła i pokazała maksimum talentu oraz tytanicznej pracy - zarówno jeśli chodzi o technikę tańca, jak i aktorskie zaangażowanie. Każdy ruch, gest, mimika są tu przemyślane i zbudowane. Egzotyczna dusza Mitsuki w sposób oryginalny odnalazła się w przekazie przeobrażeń, jakie przechodzi Lady Makbet. I chociaż postać jest przecież dojrzałą kobietą, młodziutka Mitsuki sprostała wyzwaniom. Jest pełna namiętności, zdecydowana, odważna i ambitna w akcie I, złamana, walcząca z obłędem i pełna desperacji w akcie II.

Douglas de Oliveria Fereira po raz kolejny udowadnia nie tylko to, że jest perfekcyjnym tancerzem - wygrywa także aktorsko. Trudno wybrać tę jedną, wyjątkową scenę z jego udziałem - bo w każdej jest inny. Na pewno jednak poza pełnymi smaku momentami o zabarwieniu erotycznym z Lady Makbet, metaforycznie pokazanym tańcem z losem, który symbolizują wiedźmy, na uwagę zasługuje duet z Alberto Pecetto (Banquo), przyjacielem i... rywalem. Męski duet, mniej oczywisty, jest jednak bardzo interesujący. I chociaż momentami w przypadku Alberto było widać lekką tremę, artyści pięknie wchodzili w relacje.

Warto też wspomnieć, że w spektaklu tańczy też Grzegorz Pajdzik - kierownik bytomskiego Baletu kreuje tu postać króla Dunkana. To piękne ukoronowanie 35 lat jego pracy artystycznej. Na scenie pojawią się też dzieci - uczniowie bytomskiej baletówki. Pięknie swoją rolę zagrał Mateusz Daniec (Fleance) - mimo młodego wieku, mały artysta niezwykle dojrzale kreuje swoją postać.

Dramaturgicznie ciekawszy i bardziej dynamiczny jest akt pierwszy, muzycznie - akt drugi. Kompilacja utworów Verdiego przez Tomasza Tokarczyka nie mogłaby być lepsza, tak jak i poprowadzenie orkiestry. Szczególnie należy podkreślić wzruszające solo na skrzypach Agaty Guzy i Nikol Latochy na wiolonczeli. Dzięki nim scena samobójczej śmierci Lady Makbet nabiera - mimo dramaturgii - subtelności i liryzmu. Jest tragicznie, ale jest też wzruszająco.

Kolejne spektakle już w marcu.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera