Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mercik o Schumanie: CV bezrobotnego obrońcy polskiej racji stanu

Henryk Mercik
Kłamstwem jest, że trwa jakaś walka o "autonomię Ślązaków". Owszem, trwa dyskusja, lecz o autonomii Śląska, czyli formie samorządności regionu. Autonomia ma służyć wszystkim mieszkańcom, bez względu na poczucie tożsamości - pisze Henryk Mercik radny wojewódzki RAŚ.

W ostatnich latach możemy obserwować prawdziwe przebudzenie śląskości. To dla mnie, Ślązaka, prawdziwy cud i fenomen, że po tylu latach totalitaryzmu i rugowania wszystkiego co nie pasowało do homogenicznej, narodowo- kulturowej, peerelowskiej papki odradza się. To poczucie śląskiej tożsamości. Ba! Okazało się, że kultura śląska przetrwała tą historyczną "zimę" jak pozornie wyschnięte, prastare drzewo, które wraz z powiewem cieplejszego wiatru puszcza pąki.

Ta śląskość nie odradza się "przeciwko" lub "na złość". To tak, jakby Ślązacy chcieli po latach powiedzieć polskiej większości - różnimy się od was, zaakceptujcie i uszanujcie to. Nie próbujcie nas na siłę zmieniać. Chcemy żyć i mówić po swojemu, chcemy pielęgnować naszą historię i zasługi naszych przodków. I pamiętajcie, że do Was, Polaków było nam zawsze szczególnie blisko.

PRZECZYTAJ LIST ERYKA SCHUMANA:
List do DZ: Budowanie "autonomii" Śląska na trupie Polski to zły pomysł

Wszystko to można zrozumieć, patrząc chociażby na wyniki ostatniego Spisu Powszechnego. Niektórym trudno się pogodzić z faktem, że nie wszyscy w Polsce są jednakowi. Wielu z nich podejmuje rzeczową dyskusję na temat śląskości, gdzie argumentacja nie polega na mówieniu nieprawdy i obrażaniu adwersarzy. Ostatnio mam jednak wrażenie, że dyskusja o Śląsku zeszła na boczne tory demagogii i prymitywnego nacjonalizmu. W tym nurcie odnajdują się najlepiej tacy, którzy lubią Ślązaków pouczać ex cathedra i robią to podniesionym głosem. To podejście jest w jakimś sensie modne i praktykowane przez tzw. znawców śląskich spraw w rodzaju prof. Marka. Do grona tego dołączył ostatnio niejaki Eryk Schuman, którego list został opublikowany w Dzienniku Zachodnim. Autor jest człowiekiem młodym. Każdy ma prawo pisać listy do gazet, a redakcje decydować o tym, czy je opublikują. Zaskoczył mnie podpis pod tekstem, gdzie oprócz imienia i nazwiska napisano "student V roku prawa", co czytelników zapewne niewiele obchodzi (być może nie wszystkich, ale o tym później).

Zgodnie z modnym "tryndym" Eryk Schuman przypisuje Ślązakom marzącym o większej samorządności niecne cele, niezgrabnie żonglując wyświechtanymi frazesami i bon motami. Przy okazji wiele prawych osób obraża, przypisując im zamiary jakich nigdy nie mieli i mieć nie będą. Głównym celem ataku Schumana jest, co oczywiste, Ruch Autonomii Śląska - stowarzyszenie, które nie mając możliwości finansowych i organizacyjnych wielkich partii politycznych znalazło się w samorządzie wojewódzkim. Według Schumana na czele RAŚ stoi "wódz", a jego działacze "krzyczą" i mają "kryptoseparatystyczne pomysły".
"Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki" rozpoczyna swój frontalny atak Schuman. "Ci, którzy obecnie krzyczą o autonomii Śląska, takiej jak w II Rzeczpospolitej - niemądrze nawołują do utopii. Nie da się przecież skopiować historii. Zupełnie inne są dziś realia geopolityczne." Idąc tokiem myślowym autora listu, Polska musiałaby nigdy nie odzyskać niepodległości. Albowiem inne były po pierwszej wojnie światowej geopolityczne realia w odniesieniu do tych, z którymi mieliśmy do czynienia, gdy Polska ową niepodległość traciła.

Przede wszystkim jednak, Eryk Schuman serwuje nam wplecione w tekst fundamentalne kłamstwo, które staje się kanwą jego dalszych rozważań. Oto to zdanie "Walcząc o rzekomą "autonomię Ślązaków", polityczne uznanie "narodu śląskiego" czy "języka śląskiego", należałoby upomnieć się również o większość Ślązaków mieszkających obecnie w granicach Niemiec i Czech." Oczywiście kłamstwem jest, że trwa jakaś walka o "autonomię Ś l ą z a k ó w". Owszem, trwa dyskusja, lecz o autonomii Ś l ą s k a, czyli formie samorządności regionu. Autonomia ma służyć wszystkim mieszkańcom, bez względu na poczucie tożsamości. Jestem o tym głęboko przekonany. Natomiast dyskusja o zachowaniu kulturowego dziedzictwa Górnoślązaków, w tym m.in. języka musi się odbywać w Polsce, gdyż w granicach tego Państwa znajduje się obecnie znakomita część historycznego Górnego Śląska.

Uznanie dziedzictwa kulturowego takiego jak język to nie jest, jak pisze Schuman "decyzja polityczna". To stwierdzenie faktu, które powinno za sobą nieść podjęcie stosownych działań, w tym finansowania edukacji z poziomu rządowego, tak jak ma to miejsce na Kaszubach. Nie sposób odnosić tego wszystkiego w stosunku do Ślązaków, którzy z własnej woli lub pod jakimkolwiek przymusem wyjechali do Niemiec. Tam, zachowanie własnej tożsamości oraz dziedzictwa kulturowego zależy jedynie od indywidualnych postaw obywateli.

Kolejne zdania listu są tyleż kuriozalne, co obraźliwe. "Tak naprawdę pod hasłem "autonomii Śląska" lansuje się polityczny projekt Ruchu Autonomii Śląska. Ma być powrotem do historycznej autonomii; faktycznie jest kryptoseparatystycznym pomysłem na zdobycie władzy." Otóż nie ma nic złego w politycznych projektach, pod warunkiem, że szanujemy demokratyczny porządek prawny. Tak jest w przypadku Ruchu Autonomii Śląska, reprezentowanego w regionalnym samorządzie dzięki głosom wyborców. Użycie nowomowy o wyrazistym, peerelowskim rodowodzie, w typie kanciastych wyrażeń "kryptoseparatystyczny pomysł" nie ma żadnego uzasadnienia. Następne zdanie mówi o "niektórych działaczach" co to przeciwstawiają regionalizm Polsce i Polakom. Nie wiem, co znaczy "niektórzy". Kiedy padają tak poważne oskarżenia trzeba pisać precyzyjnie. Chętnie poznam tych działaczy, którzy "przeciwstawiają". Niestety, mam przekonanie, że oni istnieją jedynie w wyobraźni Schumana, gdzie jest ich wielu.

Kto dokładnie należy do tej wirtualnej grupy nie wiadomo, albowiem Schuman widzi ich dość mgliście:
"W koślawej wersji "autonomii" upowszechnianej przez n i e k t ó r y c h d z i a ł a c z y Ruchu Autonomii Śląska, regionalizm śląski przeciwstawia się Polsce i Polakom."
"C z ę ś c i a k t y w i s t ó w RAŚ już kilkakrotnie wymknęło się, że w istocie dążą do uzyskania przez Śląsk niepodległości."
"Według z n a c z ą c e j c z ę ś c i a k t y w i s t ó w RAŚ, kto jest Ślązakiem - ten nie może być Polakiem."

Używanie de facto nieprecyzyjnych określeń typu: "niektórych działaczy", "części aktywistów" czy też "znaczącej części aktywistów" ma dać czytelnikowi przekonanie o istnieniu poważnego problemu, jakim jest w wyobraźni autora Ruch Autonomii Śląska. Pan Schuman studiuje prawo. Zapamiętał zapewne z wykładów, że takie rozmydlenie daje mu szansę skutecznej obrony przed sądem, gdyby ktoś zarzucił mu, że kłamie. Ja jednak cenię konkrety, szczególnie, gdy stawia się komuś zarzuty takiego kalibru. Dlatego publicznie żądam, aby Schuman wskazał personalnie tych działaczy RAŚ, co to twierdzą, że kto jest Ślązakiem, nie może być Polakiem. I udowodnił, że jest to znacząca część aktywistów stowarzyszenia. Zaznaczam, że przynależność do RAŚ nie ma związku z poczuciem narodowej tożsamości jego członków.

Swój list Eryk Schuman kończy zdaniem, że można. "Można bawić się w rysowanie map przyszłego państwa "Autonomia Śląska", pisać jego konstytucję, projektować hymn, walutę, zawierać zagraniczne sojusze. Tylko po co?" Ależ Panie Eryku, nikt w RAŚ tego nie robi. Nie mamy na to czasu ani ochoty, po prostu od dawna nie jesteśmy już dziećmi. Ma Pan widocznie złą projekcję. Ale Pan napisał, że można, czyli czytelnicy mają się czego bać. Bo a nuż, ktoś już pisze taką "konstytucję"? (oczywiście mam nadzieję, że Pana przekonanie nie wynika z faktu, że zabawia się Pan plastikowymi żołnierzykami w wirtualne państwo z własnym hymnem i plastikową walutą).

W tekście zawarty jest też bon mot o krześle elektrycznym, którym ma być ponoć samorządność, czyli autonomia. Pozwolę sobie go jednak nie komentować.

Czy wszystkie powyższe zdania obrazują rzeczywiste poglądy Eryka Schumana- studenta V roku prawa? Wątpię. Są moim zdaniem raczej rodzajem publicznego manifestu, takiego prasowego listu motywacyjnego. To takie CV bezrobotnego obrońcy polskiej racji stanu. Ta "przenikliwa" diagnoza "zagrożeń", które jakoby płyną ze strony regionalnego stowarzyszenia, opublikowana na łamach Dziennika Zachodniego to dla mnie wyraźny sygnał, że jest człowiek do zagospodarowania. I wtedy podpis "Student V roku prawa" nabiera informacyjnego sensu. To przecież nie to samo, co "emeryt". Myślicie Państwo, że fantazjuję? Być może przesadziłem, ale proszę sobie przypomnieć o tym tekście, gdy za kilka lat Eryk Schuman będzie się podpisywał np. "Wicewojewoda Śląski".

I ostatnia uwaga. Eryk Schuman napisał, że "Budowanie "autonomii" Śląska na trupie Polski to nie jest dobry pomysł na regionalizację." Nie bardzo rozumiem sens tego zdania. Czyżby Polska była w mniemaniu Eryka Schumana trupem? A może ma się nim stać w najbliższym czasie? Możliwe, że autor miał coś zupełnie innego na myśli, a zbitka słowna "trup Polski" wydała mu się po prostu atrakcyjna. Nie rozstrzygniemy tego. Wiem jedno, Polsce, sporemu europejskiemu krajowi taki los z pewnością nie grozi. Jestem natomiast głęboko przekonany, że budowanie nowoczesnej Polski na zgliszczach regionalnych odrębności się nie uda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!