Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Woś jest zakażony koronawirusem mówi o wyborach: Wszystkie rozwiązania są złe GOŚĆ DNIA DZ

KLM
Michał Woś, minister środowiska, był Gościem Dnia Marcina Zasady w Radiu Piekary. Mówił m.in. o swojej chorobie, zakazie wstępu do lasów, dyscyplinie społecznej w obliczu zagrożenia koronawirusem, a także odniósł się do planowanych wyborów prezydenckich.

Michał Woś, minister środowiska był Gościem Dnia redaktora Dziennika Zachodniego Marcina Zasady w Radiu Piekary. Minister, u którego zdiagnozowano koronawirusa, wrócił do pełnił sił i podkreślił, że czuje się dobrze. - Od ponad tygodnia koordynowałem rzeczy zdalnie z domu, a teraz wróciłem do pracy, bo nie wszystkie rzeczy można zrobić zdalnie, nie wszystko da się zrobić podpisać elektronicznie – wyjaśnił.

Podkreślił, że całe państwo robi wszystko, co może, by powstrzymać pandemię. - To jest najważniejsze wyzwanie, by chronić ludzi, by nie doprowadzić do sytuacja, która była we Włoszech czy Hiszpanii, gdzie lekarz muszą podejmować tę dramatyczną decyzję: czy odłączyć kogoś od respiratora, czy nie. My zyskaliśmy ten miesiąc na lepsze przygotowanie na największe uderzenie, które - niestety - przed nami. Bo apogeum tej zarazy jest przed nami – podkreślił Woś.

Pytany przez Marcina Zasadę o wprowadzone pod jego nieobecność obostrzenia odniósł się do zakazu wstępu do lasu. - Nie byłem entuzjastą tego pomysłu – zaznaczył minister. - Lasy Państwowe zrealizowały wytyczne, polecenie rządowego zespołu zarządzania kryzysowego pod kierownictwem pana premiera i rekomendacje Głównego Inspektora Sanitarnego - podkreślił.

Wskazał, że według ekspertów po zamknięciu w miastach miejsc zielonych – parków i skwerów, ludzie masowo poszli do lasów.
- Zaczęły napływać meldunki o obleganych terenach leśnych, parkingach, szlakach. Było niebezpiecznie, bo nie wszyscy zachowywali tę bezpieczną odległość – powiedział minister Woś.

Zaznaczył, że epidemiolodzy wskazują, iż obecnie obserwowany od czterech dni nagły wzrost zachorowań każdego dna, to skutek jeszcze poprzedniego weekendu, gdy ludzie poszli na zieleńce, do parków, na plaże.

- Kiedy mobilność społeczeństwa jest ograniczona do 40 procent, to epidemia wróci. A jeśli jest ograniczona do 20 procent, to mamy szansę w sposób sensowny trzymać ją w ryzach. A te masowe wycieczki spowodowały transmisje i nowe ogniska zakażeń – ocenił. Zwrócił też uwagę, że zakaz wstępu do lasu został wprowadzony tuż przed tym, gdy okazało się, że niemal w całej Polsce obowiązuje najwyższy stan zagrożenia pożarowego w lasach.

Zdradził, że po Wielkanocy rząd planuje nowe rozwiązania, które pozwolą powoli wychodzić z narodowej kwarantanny. Wyznał, że zaproponował premierowi pakiet rozwiązań. Nie chciał jednak ich zdradzać. - Gdybym uznał, że to sprawa, którą powinniśmy roztrząsać medialnie, zrobiłbym konferencję prasową. Które z tych propozycji zostaną przyjęte, a które z obostrzeń będą utrzymane? To zdecyduje rządowy zespół zarządzania kryzysowego po opinii epidemiologów – powiedział.

Michał Woś zaapelował o samodyscyplinę i pozostawanie w domach. Bo koronawirusa nie wolno lekceważyć. - Sam podchodziłem do tego, że młody i silny organizm poradzi sobie z tym raz dwa. Jednak po dwóch, trzech dniach po zdiagnozowaniu u mnie wirusa, sytuacja pogarszała się z godziny na godzinę. Ucisk w płucach, na klatce piersiowej był taki, że ciężko było złapać oddech. Ta zaraza dotyczy każdego z nas – zaznaczył.

Pytany o to, czy przyjmować mandaty wystawiane przez policjantów za bieganie, jazdę na rowerze czy wyjazd do myjni samochodowej stwierdził, że to indywidualna ocena każdej osoby. - Potem taką sprawę rozstrzygnie sąd. Ci, który mają gigantyczną ochotę pobiegać czy pojeździć na rowerze: powstrzymamy się ten tydzień, dwa. Wytrzymajmy, a świat się nie zawali. Jeśli maksymalnie się sprężymy w krótkim okresie 2-3 tygodni, to są szanse, że zarazę zdusimy – powiedział.

Odnosząc się do wyborów prezydenckich i dyskusji wokół nich zgodził się z Marcinem Zasadą, że jest sto innych ważniejszych spraw w tej chwili. Zdrowie ludzi, a także praca i gospodarka oraz jej ratowanie to priorytety. - Wybory? Wszystkie rozwiązania są złe – powiedział.

Stwierdził, że wprowadzenie stanu wyjątkowego nie spowoduje, że wybory zostaną przesunięte o rok czy dwa, ale na jesień.

- Wyobraźmy sobie, co działoby się tej jesieni, gdy było 100 tys. osób chorych – powiedział Woś wskazując, że głosowanie korespondencyjne jest bezpiecznym rozwiązaniem. Konieczność ich przeprowadzenia to efekt odpowiedzialności za państwo.

- Wybory trzeba zorganizować, by mieć z głowy ten temat. Czy wyobraża pan sobie, że w czasie pandemii, przez najbliższy rok, czy dwa lata mielibyśmy stan permanentnej kampanii wyborczej, gdy opozycja zajmowałaby się kampanią, a nie ratowaniem polskiej gospodarki? Rząd, siłą rzeczy, też myślałby w jakiś sposób o kampanii wyborczej pana prezydenta zamiast skupić się w 100 procentach na zdrowiu i bezpieczeństwu Polaków i ratowaniu polskiej gospodarki. To są tego rodzaju dylematy, na które ciężko znaleźć odpowiedz. Ale mąż stanu musi brać odpowiedzialność i wziąć to „na klatę” – ocenił Michał Woś w rozmowie z Marcinem Zasadą.

Zobacz koniecznie

Nie przegap

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera