Mieszkańcy Rybnika kupią inhalator dla chorego Tymka Bugli

Chłopczyk cierpi na nieuleczalną chorobę genetyczną, mukowiscydozę, która atakuje układ oddechowy.
Nietypową akcję zbierania nakrętek, a nie pieniędzy, zapoczątkował Ochotniczy Hufiec Pracy w Rybniku.

- Nie chcieliśmy zbierać pieniędzy, bo takich akcji jest mnóstwo, a ludzie coraz rzadziej wspierają je gotówką. Wymyśliłam więc razem z mężem, że poprosimy ludzi o przynoszenie nakrętek. Znaleźliśmy skup plastiku w Trzebini, który zgodził się od nas przyjąć ich każdą ilość - mówi Magdalena Szrek-Moroń, komendantka OHP w Rybniku.

Organizatorzy akcji chcą kupić za pieniądze uzbierane z ich sprzedaży nowoczesny inhalator ultradźwiękowy, który znacznie ułatwi życie choremu 8-latkowi. W zbiórkę w pierwszej kolejności zaangażowali się podopieczni OHP. Jednocześnie stamtąd wysłano kilkadziesiąt listów do jednostek miejskich, szkół i przedszkoli z terenu Rybnika z prośbą o przyłączenie się do akcji. Na pierwsze efekty apelu nie trzeba było długo czekać.

- Odzew był natychmiastowy. Swoją pomoc deklarowały szkoły, przedszkola, urzędy. Odezwali się też policjanci, strażnicy miejscy, kuratorzy sądowi, adwokaci. Mimo że to dopiero początek akcji, mamy już ponad tonę nakrętek - mówi Magdalena Szrek-Moroń. - Akcja miała być początkowo prowadzona tylko w Rybniku ale odzywają się do nas także instytucje z sąsiedniego Jastrzębia, Wodzisławia, że też chcą pomóc Tymkowi - dodaje.
8-letni Tymek Bugla mieszka w sąsiadującym z Rybnikiem Radlinie. - U syna chorobę wykryto, gdy miał trzy lata. Aż do zeszłego roku jego stan zdrowia był stosunkowo dobry. Dopiero później zaczął chorować częściej. Teraz nie ma miesiąca, żeby nie musiał przyjmować antybiotyków - mówi Irena Witek-Bugla, mama Tymka. Miesięcznie na lekarstwa dla 8-letniego Tymka wydaje na lekarstwa dla syna nawet kilkaset złotych. Gdy chłopiec choruje i wymaga specjalistycznego leczenia, potrzeba nawet 2,5 tysiąca złotych. - Sama bym nigdy o pomoc nie poprosiła, bo pracuję w czterech miejscach i jakoś daje sobie radę. Ale porządny inhalator dla syna naprawdę znacznie ułatwi mu życie - mówi mama chłopca.

Specjalistyczny, nowoczesny inhalator kosztuje około 1,5 tysiąca złotych. Organizatorzy akcji zbierania nakrętek liczą, że pieniądze uda się uzbierać w ciągu najbliższych kilku miesięcy. - 500 nakrętek waży niecały kilogram. Za kilogram plastiku skup płaci 30 groszy, więc jeszcze długa droga przed nami - mówi komendantka OHP w Rybniku. Te liczby nie zniechęcają jednak tych, którzy zdecydowali się wesprzeć akcję. Skrzynka, ustawiona obok dyżurki na komendzie straży miejskiej zapełnia się błyskawicznie.

- Od razu postanowiliśmy działać. Jeden z kolegów zrobił skrzynkę, inny wydrukował plakaty. Ludzie tłumnie pomagają - mówi Leszek Blatoń z rybnickiej straży miejskiej.

Wszyscy chcą pomóc

Zbiórka nakrętek jest prowadzona w kilku sklepach w Rybniku, zakładach pracy, urzędach, bankach, a nawet na kopalniach w całym regionie.

Nakrętki do hufca przynoszą też sami mieszkańcy. Pięć tysięcy nakrętek dołożyli już rybniccy policjanci, dwa tysiące kolejnych dostarczyli też uczniowie Szkoły Podstawowej nr 35 w Chwałowicach, nakrętki przynoszą pracownicy banków, pracownicy młodzieżowego biura pracy z Rybnika i instruktorzy z prywatnych szkół nauki jazdy i miejscowe klubu sportowe. Ludzie przynoszą nakrętki w workach, reklamówkach i kartonowych pudłach. - Po prostu brak mi słów. Do niedawna nie wiedziałam, że są na tej ziemi aniołowie. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie wszystkim się odwdzięczyć - podkreśla wzruszona Irena Witek-Bugla, mama 8-latka.