Murckowskie Betlejem w Katowicach odwiedziło w święta 500 osób. Żywą szopkę wciąż można podziwiać

Pan Filip Bałazy od zawsze pasjonował się szopkami. Jako dziecko, oglądał szopki bożonarodzeniowe w kościołach wraz z rodzicami. Podobnie jak w ubiegłym roku, również w tym postanowił stworzyć żywą szopkę przy swoim domu.

- Kiedyś tradycją było robienie szopek bożonarodzeniowych w domach. Na Śląsku to była tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie. Teraz ta tradycja już powoli zanika. Natomiast ja zawsze marzyłem by mieć swoją szopkę i mam swoje "Małe Panewniki" - mówi Filip Bałazy.

W szopce, którą pan Filip zbudował przy domu w centralnej części znajdują się oczywiście figury. Jest ich 50. Dalej mamy żywe zwierzęta, a wśród nich gołębie, bażanty, świnki morskie, króliki, owce i dwie kozy. Tylko w świąteczne dni szopkę pana Filipa odwiedziło 500 osób. Wciąż można ją oglądać od godziny 14 do godziny 19. Tuż po zmroku szopka robi jeszcze większe wrażenie, bowiem jest pięknie oświetlona lampkami, które dodatkowo budują wyjątkowy nastrój tego miejsca.

To nie jedyna szopka, jaką pan Filip w tym roku zbudował. W domu mamy szopkę, w której znajduje się 450 figur. Mają one 12 cm wysokości. Jak przyznaje twórca, każdego roku w szopce zarówno tej żywej, jak i tej którą ma w domu przybywa nowych elementów, figur i zwierząt. W przyszłym roku z pewnością będzie podobnie.

- Na pewno będę chciał rozbudować obie szopki. Jednak o tym jak będą wygląda, myślę, że dopiero we wrześniu będę mógł powiedzieć - oznajmia.