Od początku pandemii wojewoda śląski, uzyskawszy takie uprawnienia, wydał 132 decyzje związane z nakazem pracy dla personelu medycznego.
- W sumie z całej grupy 61 osób stawiło się do pracy. W pozostałych przypadkach lekarze i pielęgniarki składali zwolnienia lekarskie, informowali, że są w kwarantannie albo sami są zakażeni, czy też opiekują się dziećmi albo niepełnosprawnym członkiem rodziny - mówi Alina Kucharzewska, rzecznik prasowy wojewody.
Ostatnie decyzje zostały wydane 7 października: dwie dotyczyły lekarzy o specjalności choroby wewnętrzne, choroby płuc i dla lekarza internisty do szpitala w Raciborzu, który jest szpitalem na pierwszej linii covidowego frontu, bo od początku, jako szpital jednoimienny leczy chorych z koronawirusem. Od jakiegoś czasu w szpitalu brakowało kadry. Lekarze, pielęgniarki odchodzili z powodu przemęczenia i ogromnego stresu związanego z pracą w ciągłym zagrożeniu.
Naczelna Rada Lekarska od początku protestowała przeciwko temu rozwiązaniu. Oceniała go jako nieskutecznie. Dlatego teraz rząd chce w inny sposób zachęcić lekarzy do pracy z pacjentami covidowymi. Za tzw. błędy nieumyślne nie będą karani - to zasada Miłosiernego Samarytanina, wprowadzona już m.in. w USA.
Pojawiły się też argumenty płacowe. Dodatek za pracę przy "koronawirusie" rząd chce zwiększyć do 175 proc. wynagrodzenia. Poza tym ci wszyscy, którzy zakażą się lub będą musieli, albo znajdą się w izolacji sanitarnej dostaną 100 proc. wynagrodzenia.
Musisz to wiedzieć
Swoją propozycję zwiększenia lekarzy przy łóżkach pacjentów zaproponował szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Katowicach. - Mamy w Polsce do dyspozycji ponad 1600 lekarzy, absolwentów uczelni medycznych, posiadających dyplom lekarski, a ze względu na niezdany Lekarski Egzamin Końcowy, nie posiadają oni prawa wykonywania zawodu. Wydaje się, że najbardziej rozsądnym wyjściem jest zmiana przepisów, umożliwiająca przyznanie tym lekarzom prawa wykonywania zawodu i skierowanie ich do pracy w trybie pilnym. Podobne rozwiązania były już przyjęte w przypadku egzaminów specjalizacyjnych - wyjaśnia dr Tadeusz Urban prezes OIL.
Sposobem na "znalezienie" dodatkowych kadr i łóżek ma być też nowe zarządzenie NFZ, który zaleca wtrzymanie przyjęć i zabiegów planowych. W ten sposób szpitale będą mogły przyjąć więcej chorych na covid.
Decyzja NFZ dotyczy zabiegów:
- endoprotezoplastyki dużych stawów
- dużych zabiegów korekcyjnych kręgosłupa
- zabiegów naczyniowych na aorcie brzusznej i piersiowej
- pomostowania naczyń wieńcowych
- zabiegów wewnątrzczaszkowych
- dużych zabiegów torakochirurgicznych
- nefrektomii
- histerektomii.
W komunikacie jednoznacznie stwierdzono, że "ograniczenie nie powinno dotyczyć planowej diagnostyki i leczenia chorób nowotworowych". Poza tym, jak czytamy, "w każdym przypadku odroczenia terminu udzielenia świadczenia, należy indywidualnie ocenić oraz wziąć pod uwagę uwarunkowania i ryzyka dotyczące stanu zdrowia pacjentów, a także prawdopodobieństwo jego pogorszenia oraz potencjalne skutki". Decyzja NFZ ma drugie dno: chodzi, by obecnie, po zabiegach jak najmniej osób musiało trafiać na OIOM-y, które będą potrzebne covidowcom. Na razie jak wiadomo, choć "bitwy o respiratory" jeszcze nie ma to może ich w pewnym momencie zabraknąć.
Nie przeocz
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?