Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemiec, który nadzorował więźniów pracujących w kopalniach na Śląsku

Grażyna Kuźnik
Gustav Materne w środku. Czy ktoś coś o nim wie? Czekam na kontakt  pod adresem:  g.kuznik@dz.com.pl
Gustav Materne w środku. Czy ktoś coś o nim wie? Czekam na kontakt pod adresem: [email protected] archiwum rodzinne
80-letniemu Friedhelmowi Materne, z małej miejscowości w Hesji na zachodzie Niemiec, nie daje spokoju życie ojca. Pisze do magistratu w Katowicach, licząc na rozwiązanie wojennej zagadki. Czy mu się to uda, sprawdzała Grażyna Kuźnik.

Gustav Materne nigdy nie opowiadał swoim dzieciom o tym, co robił podczas wojny na Górnym Śląsku. Podobno nadzorował więźniów pracujących w kopalniach węgla. Ale o tym się nie rozmawiało. W ogóle dla tego pokolenia Niemców wojna nie była tematem do rozmów.

Tyle tylko, że jego syn Friedhelm chciał wiedzieć. W liście do polskiego urzędu napisał: "Nie posiadam informacji o ojcu z okresu 1940-1945. Dokumenty wojskowe istnieją do 1940 roku. Czy moglibyście umieścić jego zdjęcie w gazecie? Być może żyją jeszcze ludzie, którzy znali mojego ojca i mogliby coś o nim powiedzieć?"

- To bardzo rzadkie pytanie - mówi historyk prof. Ryszard Kaczmarek z Uniwersytetu Śląskiego. - Nie ma ich ze strony rodzin niemieckich załóg obozów pracy. O ich losy pytają badacze i naukowcy, ale nie krewni.

Friedhelm ma jednak nadzieję, że ktoś tutaj Gustava Materne zapamiętał. Uda się wyjaśnić sprawę kobiety, która pod koniec wojny ostrzegła jego ojca, że nie powinien wracać z urlopu na Górny Śląsk. Bo tam zostanie rozstrzelany. Miała na nazwisko Cichy. Zrobiła to, bo ojciec nie zasługiwał na śmierć, czy dlatego, że oboje mieli coś na sumieniu?

Nie chciałby umrzeć, nie wiedząc tego.

Zachowanie ojca, dobre lub złe

Na dołączonej fotografii stoi trzech mężczyzn w mundurach, chyba żandarmów, na tle kuchni polowej. Ten z lewej rozstawił nogi, ręce założył na plecach, minę ma butną. Jakby właśnie zdobył tę kuchnię. Ten z prawej stawia nogę na skrzyni z pewnością siebie, ma na sobie dopasowany mundur, bryczesy i długie buty. A w środku Gustav Materne w czapce z daszkiem, starszy od nich, z pękatym brzuchem, wąsami, ustawiony do fotografii bez żadnej pozy. Spodnie na nim wiszą, pas ledwo się dopina.

Może syn zdecydował się opublikować właśnie tę fotografię, bo Gustaw Materne wygląda na niej poczciwie? Gdyby nie godło III Rzeszy na bluzie i czapce, można by pomyśleć, że to Szwejk. Może takie zdjęcie daje synowi nadzieję, że ojciec zajmował się tylko aprowizacją?

W liście Friedhelm dodaje: "W szczególności interesuje mnie zachowanie ojca wobec więźniów, niezależnie od tego, czy było ono pozytywne, czy też negatywne".
W Dziale Archiwizacji Dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie, gdzie trafiają zapytania o konkretne osoby z czasów wojny, nie przypominają sobie żadnego podobnego wniosku. Zgłaszają się historycy, dziennikarze, ale nie dzieci funkcjonariuszy niemieckich. Nikt dotąd nie interesował się tym, czy ojciec był ludzki wobec więźniów, czy też nie. Zresztą niełatwo byłoby to ustalić. Wiele nazwisk funkcjonariuszy w ogóle nie figuruje w polskich archiwach. Niemcy uciekając przed Armią Czerwoną niszczyli lub zabierali ze sobą dokumenty. Większość tego, co zostało, zagarnęli Rosjanie.

Nawet gdyby nazwisko strażnika pojawiło się na jakiejś liście, trudno byłoby stwierdzić, jak się zachowywał. Najgorsi z nich byli skazywani albo poszukiwani po wojnie, musieli zmieniać nazwisko, ukrywać się. Niektórzy z nich zginęli z rąk więźniów zaraz po wyzwoleniu obozów. Ale wielu też nie poniosło żadnej odpowiedzialności.

Fotografie zdradzają szokującą prawdę

Kontaktuję się z Friedhelmem Materne. Jest na emeryturze, jego rodzina prowadzi pensjonat. Cieszy się, że ktoś zajmie się jego prośbą. Przeszłość mu doskwiera. Kilka lat temu napisał książkę "Lodowy oddech", o ucieczce zimą 1945 roku z Klarenwald, obecnej Chrząstawy Wielkiej koło Wrocławia. Ale wie, że nie wszystko udało mu się opowiedzieć. Nie znał i wciąż nie zna prawdy o ojcu.

Urodził się w 1932 roku jako ostatnie, piąte dziecko Gustawa Materne. Im jest starszy, tym częściej myśli o sytuacji, którą zapamiętał jako dwunastoletni chłopak. Zbliżał się koniec wojny. Ojciec przyjechał do rodziny na urlop, ale zaraz po nim pojawiała się w domu pewna kobieta. Sekretarka czy też przyjaciółka ojca, nie wiadomo. Ale miała bardzo pilną wiadomość, na wagę życia. Zadała sobie sporo trudu, przyjechała z Górnego Śląska do Wrocławia autostopem. To niebezpieczne. Musiała go jednak ostrzec, że nie może wracać na Górny Śląsk, bo strażnicy będą rozstrzeliwani. Skąd to wiedziała? Może już było wiadomo, co działo się w wyzwalanych obozach.

Gustav posłuchał rady, nie wrócił. Teraz Friedhelm chciałby poznać tajemnicę dawno nieżyjącego ojca. Co robił w tych obozach, gdzie służył, kim naprawdę był? Czuje, że jest ostatnim, który może postarać się o ustalenie prawdy. To ostatnia szansa, że żyje ktoś, kto mógłby rozpoznać Gustawa Materne na fotografii.

Te zdjęcia... Kilka lat temu pewien mieszkaniec Düsseldorfu przeżył wstrząs, gdy podczas wycieczki do Auschwitz na jednym ze zdjęć rozpoznał swojego ojca. Był w mundurze esesmana. Zrobiono mu fotografię, kiedy brał udział w selekcji węgierskich Żydów. Syn nie miał pojęcia, czym ojciec zajmował się w Polsce. Po wojnie był przecież pastorem.

Ginęli pod ziemią albo w komorach gazowych

Na Górnym Śląsku było wiele obozów, w których więźniowie pracowali pod ziemią. Obóz koncentracyjny Auschwitz miał 28 podobozów przemysłowych, a praca w nich była rodzajem eksterminacji. - Załogi takich obozów miały swoje cele do wykonania - dodaje rzeczowo prof. Kaczmarek. - W Auschwitz funkcjonariuszami byli esesmani. Działały też inne obozy, wykorzystujące więźniów do ciężkiej pracy w przemyśle. Dla ludności ze Wschodu, dla Żydów, dla jeńców z całej Europy. W tych ostatnich najgorzej traktowani byli Rosjanie, bo Związek Radziecki nie podpisał konwencji genewskiej. Trudno jednak było przeżyć w każdym z nich. Dochodziło tam do zbrodni. Za to najbardziej winni zostali pociągnięci do odpowiedzialności.

Czy Friedhelm może mieć nadzieję, że jego ojciec jako strażnik w obozach pracy zachował ludzką przyzwoitość?

W kopalni Wujek, gdzie pracowali jeńcy, nikt nie dbał o ich bezpieczeństwo. Kiedy doszło do katastrofy, pozostawiono ich na dole bez pomocy, nie wydobyto ich ciał. Niemcom to się nie opłacało. W śląskich kopalniach pracowali Anglicy, Rosjanie, Francuzi, Ukraińcy i Włosi. Najgorzej oprócz Rosjan traktowani byli Włosi, których Niemcy uważali za zdrajców. Umierali na tyfus i czerwonkę, bo wycieńczeni ciężką pracą i głodem, nie mieli sił do walki z chorobą.

W Libiążu działał obóz jeniecki przy kopalni Janinagrube. Podlegał komendanturze KL Aus-chwitz, a strażnikami byli esesmani. Pilnowali więźniów tylko na terenie obozu i podczas marszów do pracy, na dół nie zjeżdżali. Z tego obozu wywieziono kilkuset chorych wprost do komór gazowych albo do Birkenau, gdzie padali ofiarą kolejnych selekcji.

Zachowało się wspomnienie jednego z więźniów, który pracował w tej kopalni. Zeznawał, że więźniowie umierali z głodu i wyczerpania na dole, około sześciu osób dziennie. Zwłoki wywożono gdzieś samochodami. W grudniu 1944 pozostałych przy życiu ludzi esesmani wywieźli do obozu w Birkenau, a potem do Mauthausen. Tam też wielu zginęło.

W nakręconym niedawno angielskim dokumencie "Dzieci Hitlera", potomkowie nazistowskich zbrodniarzy opowiadają o swoich uczuciach. Mówią o tym, że ich naród nigdy nie zdoła uwolnić się od przeszłości, jeśli nie stanie twarzą w twarz z prawdą. Friedhelm Materne podjął taką próbę. Jest gotowy na przyjęcie tego, czego nie chciał wyznać mu ojciec. Musiało minąć prawie siedemdziesiąt lat.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

*NAJZABAWNIEJSZE ŚLĄSKIE SŁOWA - WYNIKI PLEBISCYTU
*WSTRZĄSAJĄCA HISTORIA ŚMIERCI MAGDY Z SOSNOWCA - POZNAJ SZCZEGÓŁY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


*ALE FUTURYSTYKA! Zobacz jak będą wyglądać Katowice w 2015 roku. WIZUALIZACJE
*Niesamowicie GORĄCE DZIEWCZYNY na mroźne dni. Zobacz FOTKI Queen Śląska i Zagłębia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!