Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opinie po #Brexit: Jan Olbrycht: powstanie Europa dwóch prędkości

Redakcja
Jan Olbrycht, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej o tym, czy pogłębianie integracji europejskiej jest jeszcze możliwe oraz o wyzwaniach prawnych, jakie staną teraz przed Wielką Brytanią.

Jest pan zaskoczony, że jednak szala przeważyła po stronie przeciwników trwania Wielkiej Brytanii w strukturach Unii Europejskiej?

Nie jestem zaskoczony. Obserwowałem to, co dzieje się w Parlamencie Europejskim po stronie posłów brytyjskich i muszę powiedzieć, że wynik ten absolutnie nie jest dla mnie zaskoczeniem. Niestety, gdyby mnie wczoraj ktoś zapytał o przewidywany wynik referendum, powiedziałbym, że tak to się właśnie skończy.

Czy to oznacza, że Unia Europejska drży w posadach?

Na pewno kończy się etap UE, która była bardzo szeroko planowana; Unii, która wewnątrz miała zarówno państwa, chcące budować silną Europę, jak i państwa, które od samego początku, prezentowały zupełnie inny pogląd jak np. Wielka Brytania właśnie. Przecież od 1973 roku mieliśmy nieustającą dyskusję – najpierw wewnątrz Wspólnoty Europejskiej, później UE – na temat tego, jaka powinna być konstrukcja na przyszłość. Ta dyskusja była bardzo trudna i skomplikowana, ale zawsze kończyła się jakimś kompromisem między zwolennikami silnej UE, a zwolennikami formuły, nazywanej niekiedy „Europą ojczyzn” (koncepcja zakłada, że integracja powinna dotyczyć przede wszystkim kwestii gospodarczych, nie politycznych – przyp. red.). Ten etap się kończy. Poza tym główny przedstawiciel tego międzyrządowego nurtu („Europy ojczyzn” – przyp. red.) zapewne będzie wychodził z UE. To całkowicie zmienia wewnętrzną sytuację i oczywiście pytaniem jest co będzie dalej. Osobiście jestem przekonany, że następnym krokiem będzie podział na Unię dwóch prędkości.

Można zatem powiedzieć, że koncepcja UE jako federacji państw się nie sprawdza, że jednak luźniejsze związki byłyby korzystniejsze? Czy zaciskanie tej współpracy w takim stopniu, w jakim to się odbywało, było zbyt mocne?

Tak jak powiedziałem: byliśmy ciągle świadkami kompromisu. Kompromisy mają to do siebie, że mogą trwać do pewnego czasu. Okazuje się, że społeczeństwo brytyjskie nie akceptuje nawet tego kompromisu, bo przecież UE już od dłuższego czasu nie miała ambicji federalistycznych. Teraz skoro główny przeciwnik pogłębiania integracji odchodzi, to jej zacieśnianie jest ciągle aktualne. Ale nie między wszystkimi. Wewnątrz tej dużej organizacji międzynarodowej, jaką jest UE, będzie tworzyć się wewnętrzna struktura.

Kto mógłby się znaleźć w tej wewnętrznej strukturze?

Według tego co mówią politycy francuscy, niemieccy, to najbardziej prawdopodobne jest, że będą to głównie państwa – założyciele. Chociaż pewne wątpliwości mogą pojawić się w Holandii, bo będzie miała swoje określone oczekiwania. Wszystko zależy też od wyborów, które będą się odbywać w tych krajach. Zakładając jednak, że wygrają w nich środowiska proeuropejskie, to myślę, że najbardziej prawdopodobne będzie zacieśnienie współpracy między szóstką założycielską plus państwa strefy euro (pytanie co z Grecją i Cyprem) oraz te, które wyrażą ochotę, aby brać udział w silniejszej integracji.

Pana zdaniem Polska będzie należeć do tej grupy?

Polska jest obecnie w bardzo trudnej sytuacji. Trzeba będzie się zdecydować czy jesteśmy zwolennikami pogłębiania współpracy, czy jesteśmy za luźniejszymi, bardziej zadaniowymi powiązaniami. Jestem przekonany, że w naszym interesie jest zaciskanie integracji i nie pozwolenie na to, żebyśmy zostali zepchnięci na margines.

Komentarze, przemawiające za Brexitem sprowadzały się do tego, że Wielka Brytania od lat było płatnikiem netto – więcej dokładało do wspólnej, europejskiej kasy niż z tego miała.

Jest różnica czy dyskutujemy na poziomie populistycznym czy merytorycznym. Unia Europejska działa według określonych zasad. Z jednej strony, wchodząc do UE, dla wszystkich otwiera się rynek i na tym bardzo się zyskuje – państwa uzyskują dostęp do nowych rynków zbytu, wzbogacają się, tworzą nowe miejsca pracy. Jednolity rynek europejski musi być zrównoważony, żeby ci, którzy są słabsi – nie popadli w bardzo głębokie kłopoty gospodarcze. Temu służą pieniądze europejskie. Bogatsi płacą więcej do wspólnej kasy, żeby wyrównać te dysproporcje. To nie jest płacenie „komuś”, to transfery finansowe, które są drugą stroną jednolitego rynku europejskiego. To powoduje, że silniejszy wpłacają więcej, oczywiście dostają mniej w sensie pieniędzy, ale zyskują bardzo dużo, jeśli chodzi o nowe rynki. Słabsi natomiast wpłacają mniej, dostają więcej pieniędzy, ale ich początkowa sytuacja jest bardzo trudna, oni muszą te rynki dopiero zbudować.

Sam proces wyjścia Wielkiej Brytanii będzie trwał. Czy myśli pan, że Brytyjczycy ockną się po czasie i stwierdzą: a nie, jednak chcemy zostać w UE?

To bardzo poważny kraj, mający bardzo silną gospodarkę, będący ważnym partnerem na arenie międzynarodowej. Myślę, że jeśli przeprowadzono tam takie referendum, to decyzja zostanie utrzymana. Wielka Brytania nie stosuje tutaj żadnej techniki negocjacyjnej. Czasami zdarza się, że jakieś państwo odrzuca pewien dokument, po to żeby zdobyć więcej dla siebie. W tym wypadku tak nie jest. To poważna debata w Wielkiej Brytanii, która podzieliła społeczeństwo na pół. Nie sądzę, żeby ktoś miał śmiałość podważyć decyzję społeczeństwa brytyjskiego. To jest zbyt poważny kraj, szanujący swoje zasady i społeczeństwo.

Wielka Brytania nie może się teraz odgrodzić murem. Żyjemy w takich czasach, że izolując się, niczego się nie osiągnie. Jakie teraz procedury w relacjach międzynarodowych może wprowadzić Wielka Brytania?

Najsensowniejszą odpowiedzią jest to, że… nie wiem. Nikt nie wie. To pierwszy taki przypadek, bo dopiero Traktat Lizboński wprowadził prawną możliwość wyjścia z UE. Od momentu decyzji, która zapadnie w sensie społecznym, bo jeszcze nie sensie formalnym, będziemy świadkami natychmiastowego rozpoczęcia negocjacji pomiędzy UE a Wielką Brytanią. Negocjacji wszystkiego – kwestii rynku, przepływu pracowników. Nie może być luki między momentem wyjścia, a nowymi zasadami. Na końcu będzie się to musiało zakończyć podpisaniem traktatu o wyjściu, czyli 27 państw, wszyscy członkowie UE, będą musieli ratyfikować ten dokument. Nikt oczywiście nie odważy się temu przeciwstawić, bo każdy ma prawo wyjść, ale może to wpłynąć na kwestie wzajemnych relacji w przyszłości. Już nie wspominam o tym – ale to jest teraz wewnętrzny problem Wielkiej Brytanii, która będzie musiała wynegocjować wszystkie swoje układy międzynarodowe z innymi partnerami na całym świecie. Jeśli Wielka Brytania wyjdzie z UE, to nadal będzie jej poważnym partnerem.

Mówi pan o przepływie osób. Nie da się ukryć, że Polska bardzo skorzystała na otwarciu rynków pracy w ramach UE. Jak teraz możemy odczuć skutki Brexitu?

Tego też nikt do końca nie wie. To kwestia zmiany prawodawstwa brytyjskiego, czyli tego, w jaki sposób Brytyjczycy ustalą swoje prawo w stosunku do imigrantów. Prawdę mówiąc mam taką nadzieję, że ze względu na to, iż będzie to trwało kilka lat, to rozwiązania prawne, które powstaną, będą korzystne dla Polaków, którzy tam są, że nie będą dotknięci tą sytuacją.

*EURO 2016: Transmisje, relacje, zdjęcia i filmy wideo
*Słońce, palmy i sztuczna Rawa. Tylko się nie kąpcie! ZDJĘCIA + WIDEO
*Ranking Uczelni Wyższych Perspektywy 2016: Ale niesamowity skok śląskich szkół!
*Ile zarabiają pielęgniarki? Oto prawdziwe paski wynagrodzeń
*Nowy abonament RTV, czyli opłata audiowizualna z rachunkiem za prąd ZASADY, KWOTY, ZWOLNIENIA!
*WNIOSKI I DOKUMENTY na 500 zł na dziecko w ramach Programu Rodzina 500 PLUS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!