Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnia inwazja Kielecczyzny

Michał Smolorz
W poważnej gazecie wychodzącej w Katowicach przeczytałem poważny tytuł o "katowickich taryfach" - i wcale nie chodziło w nim o taryfy przewozowe komunikacji miejskiej, ale o jeżdżące po mieście taksówki.

W drugiej poważnej gazecie wychodzącej w Katowicach przeczytałem równie poważny tytuł o "dworcowych kiblach" i wcale nie chodziło w nim o wiadra, tylko o toalety na stacji PKP. W poważnej telewizji nadającej z Katowic zobaczyłem poważnego urzędnika samorządowego, który mówił, że gdy zabrakło prądu, to urzędował "z bateryjką w ręce" - i nie szło mu o ogniwo alkaliczne, lecz o kieszonkową latarkę.

Nie będę zastępował prof. Miodka, który ma po sąsiedzku stały komentarz; gdzie tam mnie, maluczkiemu, do autorytetu językoznawcy. Zabieram głos wyłącznie w obronie wartości regionalnych, w tym miejscowego języka. Regionalizmy w polskiej mowie są jak najbardziej dopuszczalne i nie uznaje się ich za błąd pod warunkiem, że są używane w swoim regionie. Tymczasem te nieszczęsne "taryfy", równie nieszczęsne "kible" czy "bateryjki" to czysta Kielecczyzna, którą ktoś tu przywlókł i najwyraźniej chce trwale zaszczepić. Pod Łysą Górą niektóre słowa nabierają zupełnie nowych znaczeń. Nasza taksówka, to u nich "taryfa", bo "taksówka" oznacza tam zwykły samochód osobowy. Podobnie jak słowo "pekaes" oznacza tam autokar, a nie autobus PKS. Siła kieleckiej "taryfy" opanowała nawet gwarę warszawską, podobnie jak ów "kibel". U nas "kibel" oznacza wiadro i nic więcej, bo od jakichś stu lat nikt tu do wiadra nie załatwia swoich potrzeb fizjologicznych, a przynajmniej się do tego nie przyznaje. Z "bateryjką" jest podobny zamęt jak z "taryfą": u nas pod tym słowem kryje się bateria zasilająca, a nie cała latarka. Za to w Kieleckiem na baterię mówi się "kwasek", zaś na żarówkę "lampka".

Rozumiem, że na Śląsku zadomowiło się wielu przybyszów z Kieleckiego; przybywali w latach 70. i 80. ubiegłego wieku i zaludniali większość blokowisk. Do dziś - jak szacują badacze - jest ich tu wraz z dziećmi, a nawet wnukami ok. pół miliona. Rozumiem też, że do 1939 r. Zagłębie Dąbrowskie, podobnie jak ziemia częstochowska, należały do województwa kieleckiego, co też nie pozostaje bez wpływu na potoczny język regionu.

Nie mam nic przeciwko temu, aby wszystkie grupy społeczne w swoich wewnętrznych kontaktach posługiwały się takim językiem, jaki im się dobrze kojarzy i który jest ichnią mową serca. Nikomu nie będę narzucał, jakim kodem kulturowym ma posługiwać się w prywatnych kontaktach. Ale dalibóg, protestuję przeciwko wprowadzaniu elementów kieleckiego slangu do obrotu publicznego na Śląsku, który ma własne regionalizmy. A kiedy robią to zawodowe dziennikarki, wówczas wieje grozą. Nie zaglądam Wam - Miłe Panie - do życiorysów, Śląsk jest gościnny, wszystkich z otwartym sercem przyjmuje i nikomu nie ogranicza praw do uprawiania jakiegokolwiek zawodu. Jednak proszę pokornie, nie czyńcie z łamów gazet swojej kieleckiej Heimat, ona została pod Świętym Krzyżem, tam bije jej serce, i tam jest językowa ojczyzna "taryf", "kibli" i "bateryjek".

Niestety, ta choroba jest zaraźliwa, skoro dawno już zapadli na nią warszawiacy. Tam przybyszów z Kielecczyzny jest dużo mniej niż u nas, a jednak zdominowali język proletariackich stołecznych ulic i podwórek. Nie dziw, że zarażają się i rdzenni Ślązacy, nawet mistrzowie tutejszej "godki". W pierwszym wydaniu "Zolytów" Mariana Makuli, niedościgłego wirtuoza śląskich rymowanek, przeczytałem jak to Jorg Ciapała - Ślązak z krwi i kości - zastanawia się wierszem: "Jak tu czmychnońć mom z pułapki? Mantel nawet mi schowali ! Skocza w dół na sztyry łapki, bo taryfa widza w dali..." Są to takie językowe chwasty, które - przywleczone w obce strony - plenią się bez zahamowań, jak słynny barszcz Sosnowskiego - rósł sobie spokojnie na Kaukazie, póki ktoś nie przywiózł go do Polski, gdzie opanował wszystkie przydrożne rowy i opłotki. Teraz parzy skórę ludziom i zwierzętom. Mnie ta nieszczęsna "taryfa" parzy równie dotkliwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!