Pakiet socjalny w Hucie Częstochowa nie do ruszenia

To propozycje zarządu ISD Huty Częstochowa mające pomóc w przetrwaniu kryzysu - takie warunki przedstawił w czwartek związkowcom zarząd huty.

- Nie ma zgody na takie warunki - mówi Marek Lisowski, przewodniczący Solidarności w hucie. - To jest droga do ograniczania zapisów pakiecie socjalnym.

Jacek Łęski, rzecznik ISD Polska nie kryje, że zarząd chce zmienić zapisy pakietu socjalnego.
- Jest recesja i to głębsza niż mogliśmy przewidywać i przygotować na kryzys - twierdzi Łęski. - Chodzi o to, żeby przetrwać ten okres z jak najmniejszymi stratami, żeby załoga nie ucierpiała.

Ale pakiet jest oczkiem w głowie związkowców. To dzięki zgodzie na podpisanie tego dokumentu w 2005 roku związki hutnicze zgodziły się na sprzedaż przedsiębiorstwa ukraińskiemu inwestorowi. A już miesiąc wcześniej Skarb Państwa parafował umowę o sprzedaży huty hinduskiemu Mittalowi. Szefowie koncernu nie chcieli jednak dać takich warunków załodze. Ukraińcy zgodzili się na 10 lat gwarancji zatrudnienia dla wszystkich pracowników Huty Stali Częstochowa i spółek zależnych objętych przetargiem prywatyzacyjnym, jednorazową podwyżkę płac - po 350 zł brutto, wynagrodzenia rewaloryzowane co roku o inflację, a na koniec roku premie z zysku przedsiębiorstwa, w wysokości 10 proc. średniej płacy w hucie.
- Pakiet ma kosztować inwestora przez dziesięć lat 811 mln złotych, ale nie wiemy ile już wydał - mówi Lisowski. - Jak szefowie chcą, żeby zmienić pakiet socjalny, to od ręki są gotowi do podpisania dokumentów, ale jak negocjowaliśmy podwyżki o 90 złotych, to trwało to trzy miesiące.
W kolejnej turze negocjacji, daty nie ustalono, strona związkowa chce, żeby reprezentował ją prawnik. Z powodu problemów ze zbytem produkcji już w maju zarząd huty wprowadził rotacyjne postoje na wydziałach. Nie jest to jeszcze bardzo dotkliwe finansowo dla pracowników (podczas postoju wypłaca się 60 proc. pensji) bo trwają po kilka dni.

- Straciłem jakieś 120 złotych - mówi Stefan Koral z walcowni.
Związki zakwestionowały wprowadzenie postojowego przez zarząd, który twierdzi, że to nie postojowe, ale przerwa w pracy, spowodowana kryzysem, niezawiniona przez pracodawcę i zgodna z kodeksem pracy. Związki zwróciły się do Państwowej Inspekcji Pracy o zbadanie sprawy. Twierdzą, że jest postojowe, a hutniczy układ zbiorowy gwarantuje za czas postoju 120 proc. minimalnego wynagrodzenia.

Wczoraj w hucie byli inspektorzy, ale decyzji nie podjęli, przyjadą ponownie za tydzień.
W hucie najtrudniejsza sytuacja jest w walcowni blach grubych, produkującej między innymi blachy okrętowe, która nie ma zamówień ze stoczni, a to z kolei pociągnęło za sobą zmniejszenie produkcji stalowni do 30 proc. mocy. Nieźle natomiast radzi sobie rurownia i centrum konstrukcyjne.

Skutki kryzysu

Huta Częstochowa ogranicza produkcję głównie z powodu kryzysu w przemyśle stoczniowym.
Ukraińcy z koncernu ISD, którzy są właścicielem częstochowskiego przedsiębiorstwa wprawdzie kupili Stocznię Gdańsk, ale od dwóch lat niewiele tam mogli zrobić ze względu na problemy z kwestionowaną przez Brukselę pomocą publiczną państwa dla stoczni.

Huta produkująca blachy okrętowe mogłaby wytwarzać je dla Stoczni Gdańskiej. Jeszcze przed rokiem prosperowały stocznie niemieckie, zawierały duże kontrakty z naszą hutą.

Dziś i one są w kryzysie. Na produkcji samych rur, między innymi do budowy gazociągów w Rosji cała huta nie może prosperować i wykorzystywać wszystkich mocy produkcyjnych zakładu.