W Polsce do perfekcji opanowano polityczny system operacyjny o nazwie „Niby-landia”. Jest znakomicie skonfigurowanym programem, mającym być gwarantem obywatelskiego złudzenia high life. Podaje na tacy szarym parobkom – poczucie bezpieczeństwa, osobisty rozwój, godne życie, godną starość i śmierć. Pozwala czuć dumę, że po tylu latach wschodniego zamordyzmu, narodziło się obywatelskie państwo, dobrze rokujące na przyszłość. Nic tylko dąć w trąby radości i spijać z kokotka nektar dobrobytu.
Niestety to tylko dobrze zaprogramowany system na potrzeby europejskiego grand prix. Nektarem dobrobytu można się - jeśli nie zatruć – to mocno zawieść miałkim smakiem.
Algorytm jest prosty, a przede wszystkim tani. W Polsce wszystko jest, ale na niby. Jest bezpłatna służba zdrowia – niby jest. Zdrowotne konsultacje z „panami życia i śmierci” należy okupić, przy dobrych wiatrach, godzinami (rekordziści czekają latami) oczekiwań. Pół biedy, jak to tylko grypa – rośnie szansa przeżycia - gorzej, jak to coś poważnego. Wtedy najlepiej sprzedać cały majątek i ze zgromadzoną sumką udać się do prywatnej kliniki. Jest szansa na rzetelną pomoc, a spieniężenia dorobku życia nie ma co żałować, w niby darmowej służbie zdrowia, zapewne akurat nasze dolegliwości nie są refundowane; bez portfela, ani rusz. Gorzej jak się ma lat 60 plus. To już na straty. Szkoda leczyć dziada bo i tak umrze. A najgorzej, jak faktycznie zapuka śmiertka, pozostaje liczyć na rodzinę lub jakąś fundację, bo inaczej trzeba umrzić na placu pod klopsztangą.
Ale jest, wszystko jest. Jest Wojsko Polskie, zadba o bezpieczeństwo. Jest świetnie szkolone na złomowanych przez przyjaciół Amerykanów F-16. Jest policja - rekruci do prewencji, dobierani dzięki fachowości psycholożek promujących wszech-równość, są drobnymi blondynkami w za dużych mundurkach. Ale jest! Są wybitni absolwenci uczelni wyższych – europejska duma magistrów – wytworzona poprzez dramatyczne zaniżanie poziomu kształcenia. Są bezpłatne szkoły podstawowe, dla których komitet rodzicielski zbiera datki na normalne funkcjonowanie. Są darmowe bite drogi, a jak komuś przyjdzie ochota na autostrady, to dorzuci trochę grosza, by sobie postać godzinkę w kolejce do bramek z opłatami. Jest prorodzinna troska – becikowe i zwrot z podatku – pierwsze wystarczy na wózek z szaberplacu, a na drugie trzeba ciężko pracować. A jak nie można pracować przez kalectwo - to jest!!! - kilkaset złotych renty. Ale jest!!
Po upadku komuny także Ślązakom przyszło żyć w Niby-landii. Szybko pojęli, że to świat nie dla nich. Trudno im się dziwić, są sformatowani pod inny system. Praojcowie uczyli ich rzetelności, uczciwości i pokory. Dziś, przy podduszaniu ich tożsamości kreuje się niby Śląsk w niby macierzy. Etnonacjonalizm – o którym pisał niedawno Krzysztof Karwat – być może jest nieszczęściem Ślązaków, ale trzeba zrozumieć skąd się wziął. A wziął się z porażającego negliżu Niby-landii. Nic nie powstaje z niczego.
Ale zapewne, podniesie się larum mędrców, którzy wykrzyczą, że Ślązacy wszystko mają dzięki polskiej samorządności. No NIBY tak!
Teksty Pawła Smolorza również na blogu smolorz.com
agfilm.pl
*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA PAŹDZIERNIK 2013
*Kto najwybitniejszym absolwentem śląskich uczelni? [PLEBISCYT DZ]
*Najpiękniejsze Polki w Kalendarzu Charytatywnym 2014 [ODWAŻNE ZDJĘCIA]
*Najlepsze przepisy na pyszne dania GOTUJ Z DZIENNIKIEM ZACHODNIM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?