Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijackie wybryki to nie miejski gwar. Jaworznianie chcą spokoju na rynku

Anna Zielonka
Anna Zielonka
Mieszkańcy Jaworzna protestują przeciwko letnim ogródkom. Skarga trafiła do urzędników. Co dalej?

- Od czegoś trzeba zacząć - odpowiadają mieszkańcy Jaworzna na pytanie o zbiór informacji, co wolno a czego nie na odnowionym jaworznickim rynku. Urzędnicy przygotowali bowiem specjalny poradnik, który znajdziecie na stronie inter-netowej Miejskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych. Lista jest długa i dotyczy kwestii wjeżdżania na starówkę samochodem, utrzymania czystości (m.in. przez właścicieli ogródków piwnych), zakazu picia alkoholu w miejscu publicznym i... kąpieli w miejskich fontannach. Zakaz ten niestety jest nagminnie łamany, bo niektórzy rodzice pozwalają swoim pociechom na wodne igraszki.

Poradnik to jeden z kilku elementów walki o ład i porządek na rynku w Jaworznie, na którym dzieją się ostatnio dantejskie sceny. Najgorzej jest w piątkowe i sobotnie wieczory i noce, gdy grupy imprezowiczów bawią się w najlepsze w ogródkach piwnych i poza nimi. Kultury w tej zabawie jednak brak. Suto zakrapiane imprezy często kończą się awanturami, bójkami, wzywaniem policji. Niejednokrotnie, następnego dnia po takiej imprezie, na rynku można znaleźć rozbite szkło i inne śmieci.

Co gorsza, niektóre pijane osoby załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne pod murami i w bramach, zamiast udać się do publicznej toalety, znajdującej się na łączniku Sienkiewicza z rynkiem. Czasami można też natrafić na wymiociny. - Raz ktoś wybił mi szybę w drzwiach i je zniszczył. Innym razem znalazłem na murze graffiti. Po każdym weekendzie jest też mnóstwo butelek po piwie - podkreśla jaworznianin Edward Szyndera, który ma mieszkanie przy rynku.

Mieszkańcy mają już tego dość, dlatego razem z przedsiębiorcami napisali protest skierowany do władz miasta. 22 osoby złożyły skargę do urzędników.

- Podczas remontu rynku zostałem zobligowany do odnowienia witryny sklepowej. Teraz klienci pobliskiego pubu niszczą mi parapet, ustawiajac na nim kufle i puszki - komentuje sprawę zegarmistrz Witold Stalmach.

Czy Urząd Miejski każe więc zamknąć któryś ogródek? Taka plotka błyskawicznie rozeszła się po mieście. Jedni mieszkańcy są za, innym nie podoba się taki pomsył. - Obecnie nie ma planów likwidacji ogródków. Ale skarga do nas rzeczywiście dotarła. Na pewno sprawą zajmie się Gmina Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która przeprowadzi kontrole w lokalach. Jest też plan, aby zwiększyć liczbę patroli policyjnych i straży miejskiej na rynku - informuje Marcin Miłek z Urzędu Miejskiego w Jaworznie. - Sprawa zostanie dogłębnie zbadana. Wypowiedzenie umów dzierżawy na ogródki gastronomiczne w tamtym miejscu to ostateczność - dodaje urzędnik.
Nie tylko jaworznianie mają utrapienie z nadmiernym hałasem w weekendy. W sąsiednim Sosnowcu trwa wojna mieszkańców ulicy Modrzejowskiej w centrum miasta w klubem Domówka, którego klienci bardzo często zakłócają sosnowi-czanom ciszę nocną. Władze Sosnowca postanowiły rozwiązać ten problem, wprowadzając wzmożone patrole policyjne w tamtym miejscu. Kilka lat temu wybuchła także awantura w Katowicach. Mieszkańcy ulicy Mariackiej, która stała się deptakiem i popularnym miejscem spotkań, mieli dość nieustających hałasów. Postanowili się wyprowadzić. A katowicki Urząd Miasta zaoferował im w tej sytuacji swoją pomoc.

- Z kolei w Tychach samorząd zobligował właścicieli pubów, aby zamykali ogródki piwne o 22.00. Po tej godzinie klienci muszą więc przenieść się do wnętrza lokali - podkreślił w rozmowie z nami dr Krzysztof Bierwiaczonek, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego. - Taka decyzja jest jedną z opcji rozwiązania konfliktu na linii klienci pubów-mieszkańcy okolicznych budynków - dodał. Podkreśla, że imprezowe strefy w dużych miastach są potrzebne.

Pomagają w ożywieniu biznesu, mają przyciągać klientów, którzy w takich miejscach mogą zażywać rozrywki, zabawić się, dobrze zjeść. Z takich stref korzystają przede wszystkim ludzie młodzi, którzy mają potrzebę zabawy. Istnieje jednak pewna granica, której nie powinno się przekraczać. - To prawda, że miasto jest przestrzenią generującą hałas, i tego nie da się zmienić. Ale jest różnica między zwykłym miejskim gwarem a pijackimi wybrykami. Te drugie są bowiem niepożądane - zaznacza socjolog.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera