Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze uciekają z Wodzisławia

Leszek Jaźwiecki
Jakub Jaźwiecki
W polskiej lidze to sytuacja bez precedensu. Kilka dni temu wnioski o rozwiązanie kontraktu z winy klubu w Izbie ds. Rozstrzygania Sporów Sportowych przy Polskim Związku Piłki Nożnej złożyli piłkarze Odry Wodzisław Krzysztof Markowski i Mateusz Szałek, a wkrótce w ich ślady pójdą kolejni. Niewykluczone, że przed rundą wiosenną w klubie zostaną przede wszystkim... działacze. O ile Odra do wiosny w ogóle dotrwa, bo nie jest to wcale pewne.

Chociaż czescy udziałowcy klubu obiecywali wyprowadzenie go na prostą, to na razie ta deklaracja pozostała jedynie w sferze medialnej, a za słowami nie poszły pieniądze. Nic więc dziwnego, że większość piłkarzy straciła cierpliwość. Nie licząc długów powstałych w czasie "polskich" rządów, od pół roku nie otrzymali także wypłat (średnia to 2.500 złotych), premii oraz tzw. wejściówek za grę w meczu (najniższa stawka to 200 złotych) od Czechów. Podobna sytuacja odnosi się także do sztabu szkoleniowego i medycznego. W sumie zaległości przekraczają już milion złotych.

- Zwlekałem z wnioskiem o rozwiązanie kontraktu, licząc, że sytuacja w klubie się unormuje, że w końcu otrzymamy zaległe wypłaty - tłumaczy Szałek. - Niestety, ostatecznie zostałem bez środków do życia i bez mieszkania, bo nie miałem wypłat, żeby uregulować zaległy czynsz, a długi wciąż rosły. Poinformowałem oczywiście o tym prezesów, ale nikt się tym nie przejął, zostałem zlekceważony - opowiada 19-letni pomocnik Odry.

Działacze zapowiedź masowego odejścia swoich piłkarzy starają się bagatelizować.

- Mamy już zawodników na ich miejsce. Będą grali ci, którzy chcą u nas występować - deklarują, dodając, że Szałek mógł przecież odejść z klubu.

To prawda, tyle że zaproponowano mu niespotykane rozwiązanie: mógł odejść pod warunkiem, że zrezygnuje z zaległości, i dodatkowo zapłaci Odrze 70.000 złotych!

- Nigdy nie spotkałem się z takimi praktykami - dziwi się Norbert Sawicki, menedżer zawodnika. - Zarząd nie zdaje sobie chyba sprawy, że ponosi karną odpowiedzialność za łamanie umowy o pracę. Wystąpiliśmy już z pozwem do Sądu Pracy.

Cierpliwość stracił także Markowski, który nie otrzymał pensji od... stycznia.
- W tym roku dostałem tylko jedną wypłatę, dlatego po złożeniu w klubie wezwania do zapłaty i odczekaniu regulaminowych siedmiu dni, złożyłem wniosek o rozwiązanie umowy z Odrą z winy klubu - wyjaśnia piłkarz. - Nie chciałbym, aby ta sprawa znalazła swój epilog w sądzie, jednak chyba nie będzie innego wyjścia. Z tego co wiem, klub nie zamierza ogłaszać upadłości, chce dalej grać w I lidze. Musi więc wywiązać się ze swoich zobowiązań.

- W moim przypadku sprawa też nie podlega dyskusji, nie otrzymałem pensji od kwietnia - dodaje Jan Woś, jeden z weteranów Odry. - Po podpisaniu nowego kontraktu dostałem jedną pensję, nie mam też wypłaconych premii.

W szatni jest jednak jeden szczęściarz. To Daniel Tanżyna. Szefowie klubu przelali mu pięć tysięcy złotych. Okazało się, że traktują to po prostu jako inwestycję. Młodym obrońcą interesuje się podobno Lech Poznań i Legia Warszawa. - Są zapytania o niego, ale konkretnej propozycji jeszcze nie otrzymaliśmy - twierdzi jednak Edward Socha, menedżer zawodnika.

Punkt krytyczny to trzymiesięczne zaległości

Z Adamem Gilarskim, przewodniczącym Izby ds. Rozstrzygania Sporów Sportowych przy PZPN, rozmawia Leszek Jaźwiecki

Do tej pory sprawami związanymi z rozwiązywaniem kontraktów piłkarzy zajmował się Wydział Gier i Dyscypliny PZPN.
Od tego roku należy to do nas, ale zasady są takie same. Piłkarz może starać się o rozwiązanie kontraktu z winy klubu, jeśli zaległości równoważą się z trzymiesięcznym wynagrodzeniem. To dla nas punkt krytyczny.

Piłkarze po tym terminie od razu składają wnioski?
Z reguły piłkarze, widząc taką możliwość, reagują szybko, są też tacy, którzy zachowują spokój. Bywa także, że klub dochodzi do porozumienia z zawodnikiem i wówczas nie musimy interweniować.
Odra Wodzisław nie płaci piłkarzom od kilku miesięcy, piłkarze zapowiadają lawinę wniosków...
Na razie wpłynęło ich pięć. Wysłaliśmy już wezwanie do ustosunkowania się do nich klubu i dopiero później będziemy je kolejno rozpatrywać.

Jak długo zawodnicy muszą czekać na rozwiązanie kontraktu?
Z reguły problem jest rozwiązywany w ciągu trzech tygodni, czasami trwa to dłużej, gdy sytuacja jest bardziej skomplikowana. Mamy nieco ograniczone możliwości, opieramy się jedynie na dokumentach, weryfikowanie ich niekiedy wymaga czasu.

Ile wniosków rocznie wpływa o rozwiązanie kontraktów z winy klubu?
Kilkadziesiąt, dokładnej liczby nie potrafię podać. Na szczęście z roku na rok jest ich mniej.

Klub również może rozwiązać kontrakt z winy piłkarza?
Oczywiście. Na przykład jeśli ten zaniedbuje swoje obowiązki, nie uczestniczy w treningach, nie pojawia się w klubie lub narusza jego regulamin. Jeśli nie ma porozumienia stron, każde rozwiązanie kontraktu musi przejść przez naszą Izbę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!