Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażka referendystów niekoniecznie wzmocni prezydenta Bytomia?

PSZ
PSZ
Nieudane referendum pokazało, że mieszkańcy Bytomia są za tym, ażeby Bytom rozwijał się i funkcjonował w ramach, które wytycza prezydent Damian Bartyla i jego ekipa – to opinia Roberta Rabusa, radnego Bytomskiej Inicjatywy Społecznej na temat niedzielnego referendum w sprawie odwołania prezydenta Damiana Bartyli.

19 886 osób poszło w niedzielę zagłosować w referendum w sprawie odwołania prezydenta Bytomia Damiana Bartyli. Taki wniosek poparło 17 300 osób. Referendum jednak jest nieważne, ponieważ wymagana frekwencja przekraczała 26 tysięcy osób.

PISALIŚMY:
Bytom: Bartyla uratowany? Frekwencja zbyt niska
REFERENDUM W BYTOMIU nieważne. Frekwencja wysoka, ale zabrakło głosów.

W referendum nie uzyskano wymaganego minimum frekwencyjnego, czyli 26 177 osób (zagłosowało 19 886 osób), a tym samym było one nieważne. Niemniej za odwołaniem Damiana Bartyli ze stanowiska opowiedziało się 17 300 mieszkańców Bytomia, co – według Małgorzaty Myśliwiec, politolog Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach jest wyraźnym sygnałem ostrzegawczym dla Bartyli.

- Widać tutaj czerwoną kartkę, jaką mu wystawiono. Samo sformułowanie wniosku i przeprowadzenie referendum wskazuje, że wiele elementów w polityce prezydenta się nie podoba. To jednak pokazuje również, że co prawda prezydent Bytomia ma pewną grupę przeciwników, ale nie ma charyzmatycznego polityka, który mógłby mu zagrozić w realnych wyborach – komentuje politolog.

Inicjatorzy referendum, czyli radni opozycyjni, którzy zwołali referendum podejmując we wrześniu uchwałę, mimo nieosiągnięcia wyznaczonego celu, czyli odwołania prezydenta Bytomia, dostrzegają pewne plusy.

- Oczywiście pełnym sukcesem byłoby odwołanie prezydenta, natomiast ponad 17 tysięcy osób, które za tym głosowało, to wyraźny sygnał, którego, zlekceważyć nie można i który pokazuje, że w Bytomiu dzieje się źle – podkreśla Mariusz Wołosz, radny, a zarazem jeden z inicjatorów referendum dodając, że w niedzielę zawiodła przede wszystkim instytucja referendum. - Po ostatnim, kiedy odwołano Piotra Koja, mieszkańcy spodziewali się, że przyjdzie osoba, która będąc twarzą tego referendum uzdrowi miasto i mieszkańców. Tak się nie stało, w związku z tym ludziom trudno było zaufać instytucji referendum po raz drugi.

Samo podjęcie próby usunięcia ze stanowiska Bartyli ma związek z wieloma aferami, jakie w ostatnim czasie przetoczyły się przez miasto. Mowa tu o problemie śmieciowym, finansowym miasta czy wyciekiem pieniędzy z BPK czy upadku Polonii Bytom. Jak podkreśla Robert Rabus, w trakcie rządzenia Bytomiem, popełniono kilka błędów, jednak zostały one dostrzeżone, a odpowiednie wnioski zostały wyciągnięte.

- Nie lekceważymy również żadnego z głosów, jaki został oddany w referendum. Posypaliśmy głowę popiołem w tym sensie, że widzieliśmy błędy w naszym funkcjonowaniu i wyciągnęliśmy wnioski, które teraz wprowadzamy w życie. Jesteśmy przekonani, że będzie tego pozytywny efekt – mówi Rabus, dodając, że od samego początku przewidywał, że niedzielne referendum nie uzyska wymaganej frekwencji. - Przypuszczam, że gdyby frekwencja nie osiągnęła 10 tysięcy, to byłaby to sromotna porażka dla organizatorów. Jeśli frekwencja przekroczyłaby 20 tysięcy, to byłby dla nas jakiś większy sygnał, ale nie ukrywamy, że z tego referendum wyciągnęliśmy wnioski.

A wnioski, jakie należy po referendum wyciągnąć są takie, że prezydent Bytomia nie ma obecnie aż tak mocnej pozycji w mieście, jak to mogło się wcześniej wydawać. Referendum pokazało, że jest w Bytomiu grupa mieszkańców, która w niedzielę była zdeterminowana usunąć go ze stanowiska.

- Biorąc pod uwagę wynik referendum, gdzie jest to znaczna liczna osób, które w wyborach opowiedziałyby się przeciwko niemu, Bartyla musi to wziąć pod uwagę i poważnie przemyśleć. Mimo, że wynik referendum dla prezydenta Bytomia jest dobry, to jest to wyraźny sygnał, że nie może być niczego pewnym a posiadany mandat nie jest dany raz na zawsze, tylko jest weryfikowany – podkreśla Małgorzata Myśliwiec.

To też dostrzega sam Bartyla, który mimo sukcesu, jakim dla niego było nie uzyskanie frekwencji przez referendystów, dostrzegł, że znalazło się sporo osób, które chciałyby go odwołać.

- Przez najbliższe miesiące zrobię wszystko, aby odzyskać zaufanie tych, którzy poszli i zagłosowali za moim odwołaniem. Jednocześnie dziękuję wszystkim tym mieszkańcom, którzy nie poszli na referendum i nie dali się wciągnąć w polityczną awanturę – mówi prezydent Bytomia.

Dlatego też tak obecne władze, jak i opozycja, mają teraz czas do tego, aby się przegrupować i ustalić plan na kolejne miesiące. Jak podkreśla opozycja, najbliższe dni poświęcone zostaną na analizę tego, co wydarzyło się w czasie referendum oraz określenie kolejnych działań na rzecz miasta.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Tak wygląda Maluch dla Toma Hanksa. Jest cudny i biały ZDJĘCIA

MAYDAY Katowice Spodek 2017 ZDJĘCIA + WIDEO

Czy dostałbyś się do policji? PRAWDZIWE PYTANIA TESTU MULTISELECT

Znasz język śląski? Przetłumacz te zdania QUIZ JĘZYKOWY II

TU BYŁAM odc. 47 - Kasia Kapusta tym razem organizuje koncert zespołu LemON

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!