List otwarty trafił do ministra Marka Biernackiego wczoraj. Instytut Informatyki Śledczej z Katowic apeluje, by minister przyjrzał się pracy biegłych sądowych, ale też w ogóle temu, czy system walki z pornografią dziecięcą w Polsce nie jest przypadkowo pozorowany, a przynajmniej daleki od tego, co dzieje się w krajach europejskich. Łapiemy wszak głównie płotki.
Stowarzyszenie Instytut Informatyki Śledczej zajmuje się m.in. analizą elektronicznych materiałów dowodowych. Telefony, smartfony, komputery, tablety, cyfrowe aparaty fotograficzne są w toku śledztwa zabezpieczane przez organy ścigania i oddawane biegłym z zakresu informatyki, by odzyskali z nich dane dotyczące pornografii dziecięcej.
Biegły przetwarza dane
"Biegły z zakresu informatyki nie jest znawcą z zakresu antropologii lub seksuologii, dlatego wyodrębnianie danych o charakterze pedofilskim odbywa się bardzo często w oparciu o jego doświad-czenie życiowe, a nie stan faktyczny" - pisze Przemysław Krejza, prezes instytutu w liście do ministra Biernackiego. Co więcej, biegły sądowy przetwarza i przechowuje potem filmy czy zdjęcia zawierające pornografię dziecięcą, a jego praca nie jest w sposób szczególny nadzorowana. Nie wiadomo, na przykład, czy po przeanalizowaniu zawartości komputera i przetworzeniu danych biegły skutecznie je potem usunął.
Zbigniew Engiel z katowickiego laboratorium Mediarecovery, które zajmuje się informatyką śledczą, wysuwa dość śmiałą tezę, że biegłym sądowym nietrudno zostać i może nim być także pedofil czy osoba o takich skłonnościach. Pokusa, żeby przejąć tego typu zdjęcia i filmy jest wtedy duża, jeśli system nie zostanie uszczelniony.
Luki w prawie
Sędzia Bogusław Zając z Sądu Okręgowego w Częstochowie nie podziela tych obaw.
- Biegli są osobami zaufania publicznego i mają świadomość, że nie mogą upowszechniać wiedzy, jaką poznali w czasie wykonywania swoich obowiązków - mówi sędzia Zając. - To sąd decyduje, co zrobić z dowodami po zakończonym procesie. Biegły tej decyzji sądu musi się podporządkować. Gdyby postąpił inaczej i próbował, na przykład, rozpowszechniać te fotografie czy zdjęcia, podlega karze jak każdy inny. Jeszcze nie spotkałem się z takim przypadkiem, by dane wyciekły poza biegłego.
Podobnie mówi sędzia Jarosław Sablik z Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej. Nikt od biegłego nie wymaga wiedzy, co jest pornografią dziecięcą. - Jego zadaniem jest zabezpieczenie plików, a ich ocena należy najpierw do prokuratora, a ostatecznie do sądu - dodaje sędzia Sablik.
Najpoważniejszy zarzut dotyczy jednak tego, że większość spraw związanych z pornografią dziecięcą "jest prowadzona bez porozumienia z innymi jednostkami odpowiedzialnymi np. za poszukiwanie zaginionych czy uprowadzonych dzieci" - pisze prezes Krejza do ministra Biernackiego. To znaczy w praktyce, że w ogóle nie identyfikuje się ofiar ze zdjęć i filmów, nie konfrontuje z wizerunkiem dzieci zaginionych. Nie wiemy więc, czy żyją, są nadal poszukiwane, czy może już bezpieczne.
- Taka konfrontacja byłaby niezwykle trudna, nie będziemy przecież szukać dzieci w Hong-kongu. Nie mamy systemu, który by tę identyfikację ofiar ułatwiał - wyjaśnia Tomasz Gogolin, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
- Taki system powiadamiania różnych służb obowiązuje, na przykład, w Holandii - dodaje Zbigniew Engiel z laboratorium Mediarecovery. - U nas walka z pornografią dziecięcą jest często pozorowana.
Co sugerują autorzy listu do ministra Biernackiego? Żeby analizą nośników zawierających dowody tego typu przestępstw zajmowały się wyspecjalizowane laboratoria, a nie przypadkowi biegli sądowi. Postulują utworzenie spójnego i jednolitego systemu umożliwiającego identyfikację źródeł pedofilii, jej ofiar oraz porwanych dzieci.
Nie drążą tematu
Instytut Informatyki Śledczej zwraca uwagę ministrowi sprawiedliwości na jeszcze jeden problem: skazywani są w przytłaczającej większości jedynie posiadacze pornografii dziecięcej. Rzadko dociera się do wytwórców, którzy funkcjonują również na terytorium Polski.
Przykład? W głośnej sprawie dotyczącej zawalenia się hali Międzynarodowych Targów Katowickich konstruktor Jacek J. został także oskarżony o posiadanie w komputerze treści pornograficznych z udziałem małoletnich dzieci. Przesłuchiwany tłumaczył, że założył się z kolegą, z jaką łatwością tę pornografię można dziś "ściągnąć" na swój dysk. I zakład wygrał.
Nikt więcej w tej sprawie nie został oskarżony. Nie drążono śledztwa.
*SOCZI 2014 - IGRZYSKA OLIMPIJSKIE - RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI
*Najlepsze studniówki 2014 w woj. śląskim ZDJĘCIA + GŁOSOWANIE
*TVP ABC I TV TRWAM NA MULTIPLEKSIE. Jak odbierać, jak przeprogramować dekoder?
*Tak kochają tylko Ślązacy ŚLĄSKI SŁOWNIK MIŁOSNY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?