Prezes Górnika Zabrze: Skala kibicowskiego hejtu mocno mnie zaskoczyła

Kibice Górnika Zabrze adresują do pana dość jednoznaczne i mocno krytyczne uwagi na temat polityki transferowej klubu.

Wzmocnienia zespołu wciąż są możliwe. To, co napisaliśmy w niedawnym komunikacie, było prawdą. Proszę pamiętać, że transferów nie robi się szybko, one wymagają czasu. My rzeczywiście mieliśmy na stole trzy umowy, właściwie dopięte. Jedna wypaliła, dwie nie. Każda z innych powodów. Pierwszy transfer, intensywnie negocjowany przez dwanaście dni, był gotowy, brakowało tylko podpisów, i w tym momencie dostaliśmy informację zwrotną z podwyższoną kwotą kontraktu. Zdecydowanie nie mogliśmy się zgodzić na takie niepoważne traktowanie. Drugi temat upadł, bo klub zawodnika zaliczył kiepską serię meczów i postanowił piłkarza jednak zatrzymać. Latem jednak będzie już wolny, więc sądzę, że sprawa przejścia do Górnika wróci.

Wiele klubów szczególnie intensywnie poszukuje nowych piłkarzy na rynku ukraińskim. Czy Górnik też idzie w tym kierunku?

Tak, oczywiście.Prowadzimy takie rozmowy od dłuższego czasu. Chcę jednak zaznaczyć, że pozyskać można nie tylko piłkarzy ukraińskich, ale także zawodników, którzy grali w tamtejszej lidze. Generalnie uważam, że te działania mają wymiar nie tylko sportowy, są także ważne dla tych sportowców w kontekście czysto ludzkim, żeby im pomóc, żeby mogli się chociaż na chwilę otrząsnąć z tego szoku, który spadł na nas wszystkich.

Górnik ma w zespole Ukraińca Arsena Hrosu. Rozmawiacie z nim na temat wojny, którą Rosjanie wywołali w jego ojczyźnie?

Właściwie od razu, w momencie kiedy ta straszna wojna się rozpoczęła, Arsen powiedział, że chce wrócić na Ukrainę, bo tam walczy ojciec, walczy brat i on też chce walczyć. Myślałem, że jestem w wieku, w którym trudno już będzie mną wstrząsnąć, a jednak łzy w oczach mi się zakręciły. Na razie jest z nami, trenuje, ale daliśmy mu wolną rękę i każdą decyzję jaką podejmie uszanujemy.

Może pan już sprecyzować o co jeszcze gra Górnik?
Słyszałem już opinie, że sezon się zakończył, że ambicje przepadły, że nie ma już celów. Absolutnie się z tym nie zgadzam. My wciąż mamy o co grać.Zostało dziesięć meczów, czwarte miejsce jest w naszym zasięgu, tracimy do niego cztery punkty a zakładając, że ktoś z czołowej trójki sięgnie po Puchar Polski, może to oznaczać występy w europejskich pucharach. W tej grupie są przecież i Lech, i Raków, więc jest to prawdopodobne.

Nad czym, poza transferami, pracujecie w Górniku szczególnie intensywnie?

Chcemy poprawić i przyspieszyć komunikację między zarządem, Radą Nadzorczą i trenerem. Nie wygląda to źle, ale można ten system jeszcze usprawnić.

Jest pan prezesem Górnika od 1 lutego. Co pana zaskoczyło w bilansie otwarcia?

Większość elementów nie stanowiła niespodzianki, na przykład w kwestiach organizacyjnych, zarządzania czy stricte sportowych. Bardzo zaskoczyły mnie natomiast relacje z kibicami i skala hejtu z tym związana. Myślałem, że fani Górnika wiedzą jak wygląda świat piłki nożnej, jak odbywają się transfery. Tymczasem pojawiła się setka nieprawdziwych informacji, które mnie momentami dołowały, więc w końcu przestałem je czytać.

Ma pan pomysł na nową komunikację z kibicami?

Musimy prowadzić dialog. Na razie nie mam szczegółowego pomysłu, bo musiałem zająć się innymi pilnymi sprawami, sytuacją ogólną, mechanizmami w klubie, kontaktami z trenerem i zawodnikami. Docelowo chciałbym jednak doprowadzić do sytuacji, żeby powstało jedno źródło informacj i komunikacji między kibicami a klubem. Bez tego chaosu, z którym obecnie mamy do czynienia.

Górnik gra o czwarte miejsce. A komu - jako częstochowianin - kibicuje pan w walce o mistrzostwo?

(śmiech). Słyszę w tym pytaniu podpowiedź, ale to nie jest takie proste. Mieszkając w Częstochowie byłem na jednym meczu Rakowa, chociaż mam tam wielu znajomych, podczas gdy na Górniku bywałem często. Powiem tak: jeśli np. w finale Pucharu Polski Raków zagra z Lechem to wtedy będę mu kibicował.