- Jestem pracowity, bo z natury jestem pracoholikiem - bije się w piersi Krzysztof Jazowy, radny PO, który - mimo że odbyło się już pięć sesji - ma czyste konto, jeśli chodzi o interpelacje, ale za nic na świecie nie chce być posądzony o to, że jest radnym- leniuszkiem. Dodaje, że nie odpuścił żadnej sesji, chodzi na posiedzenia komisji i spotkania rad osiedlowych. - Nie mam jednak nawyku, by składać interpelację byle ją złożyć. A pajaca z siebie nie będę robił - wykłada nam swoje credo Jazowy.
Rekordzistką w interpelacjach jest radna Grażyna Staniszewska. Ma ich na koncie cztery, choć ostatnia pochodzi z 31 grudnia ubiegłego roku i dotyczy włączenia się miasta do finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Na drugim miejscu jest Drabek - trzy interpelacje. Na podium znaleźli się też ex aequo Grzegorz Puda i Andrzej Gacek z PiS z dwoma interpelacjami. Jeśli chodzi o statystyki to Roman Matyja złożył jedną, a pozostali nie skalali sobie rąk taką robotą.
- Ciężko oceniać kolegów - wzdycha radny Puda (2 interpelacje). Opowiada, że łatwiej jest przygotować zapytanie o dziurze w drodze czy złamanej gałęzi, a znacznie trudniej o jakimś skomplikowanym problemie. - Nie jestem prawnikiem, muszę się przygotować merytorycznie, co zajmuje dwa, trzy wieczory, a później to spisuję. Interpelacja jest przywilejem i obowiązkiem radnego - mówi Puda.
Samorządowcy, którzy nie złożyli ani jednej interpelacji bronią się, że pracują na rzecz mieszkańców na komisjach lub zwracają się z problemami bezpośrednio do poszczególnych wydziałów i to nie jest tak, że te około 2100 złotych brutto diety biorą za darmo.
- Interpelacje to ważna rzecz, bo gwarantują przejrzystość. Jest pytanie, jest odpowiedź prezydenta miasta. Radni powinni z tego korzystać - mówi Drabek i rzuca na pożegnanie: - Mam nadzieję, że artykuł się uda, a radni wezmą się do pisania interpelacji.
Okiem radnego "leniuszka"
Mówi radny Adam Ruśniak, Komitet Wyborczy Wyborców Jacka Krywulta (0 interpelacji)
Przyjąłem zasadę, że na sesji ma być konkret, a niektórzy radni składają interpelacje - czasami bardzo absurdalne - bo wiedzą, że na sali są media i mogą w nich w ten sposób zaistnieć. Jestem już radnym drugą kadencję i moja filozofia jest taka: radny pracuje w terenie. Dlatego nieustannie spotykam się z mieszkańcami i jak są problemy, to piszę pisma do naczelników wydziałów czy prezydenta miasta lub spotykam się z nimi, wiele spraw załatwiamy też na komisjach. Interpelację każdy potrafi napisać, ale sesje są raz na miesiąc, tymczasem wiele problemów należy rozwiązywać na bieżąco.
Okiem radnego "pracusia"
Mówi radna Grażyna Staniszewska, Komitet Wyborczy Wyborców Grażyny Staniszewskiej (4 interpelacje)
Złożone interpelacje wcale nie świadczą o pracowitości, raczej o liczbie mieszkańców zgłaszających się do radnego. Takie statystyki mogą być bardzo mylące i krzywdzące dla niektórych samorządowców. Należy je traktować z przymrużeniem oka. Wiele spraw można załatwić na komisjach i niekoniecznie trzeba składać interpelacje. Choć z drugiej strony, można zadać pytanie czy przypadkiem radni z klubu rządzącego (Komitet Wyborczy Wyborców Jacka Krywulta, prezydenta Bielska-Białej - red.) nie składają interpelacji na sesjach, bo na przykład nie chcą nękać swojego szefa?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?