Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Musioł: Czucie i wiara ważniejsze niż szkiełko i oko [KOMENTARZ]

Rafał Musioł
Rafał Musioł
- Sędziowie w meczach Lechia - Legia oraz ZAKSA - ONICO wspomagali się techniką i to właśnie zapisy wideo tak naprawdę doprowadziły ich do katastrofy - pisze Rafał Musioł, zastępca szefa działu sportowego Dziennika Zachodniego.

Dwie najpopularniejsze w Polsce dyscypliny i dwie afery. W obu przypadkach w głównych rolach wystąpili sędziowie i w obu zostali później odesłani na przymusowy odpoczynek. Wyniki spotkań zostały jednak utrzymane, a traf chciał, że oznaczały one porażki drużyn pokrzywdzonych, i to w meczach mogących mieć decydujące znaczenie dla losów tytułów mistrzowskich.

Mowa oczywiście o starciu Lechii Gdańsk z Legią Warszawa i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z ONICO Warszawa. W pierwszym przypadku sędzia Daniel Stefański doprowadził do największej kontrowersji w polskiej piłce w ostatnich latach uznając, że obrona piłki ręką przed linią bramkową nie zasługuje na rzut karny i czerwoną kartkę, tylko na… rzut sędziowski. W drugim Wojciech Maroszek narobił w tie-breaku gigantycznego bałaganu, najpierw przyznając, potem odbierając punkt gościom, dodatkowo pokazując jednemu z nich czerwoną kartkę za ekspresyjne zachowanie, co właściwie rozstrzygnęło spotkanie na korzyść kędzierzynian.

Trener ONICO, Stephane Antiga, oświadczył, że po meczu arbiter złożył samokrytykę w krótkich wojskowych słowach, czyli „Przepraszam, zje….”. O podobnej deklaracji ze strony Stefańskiego nic nie wiadomo, ale wyrazy ubolewania dla Lechii, jej kibiców, piłkarzy i trenerów wyartykułował prezes PZPN, Zbigniew Boniek. Opinię złagodził jednak przekonaniem, że nie była to sytuacja decydująca o końcowym wyniku. Tę kwestię trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, tym niemniej można mieć pewność, że wyrok mieszkającego w Warszawie sędziego z Bydgoszczy miał na przebieg meczu olbrzymi wpływ.

Dodatkowego smaczku dodaje tym wydarzeniom fakt, że sędziowie wspomagali się techniką i to właśnie zapisy wideo tak naprawdę doprowadziły do katastrofy. Obaj przed spojrzeniem do monitora podjęli już przecież decyzje, które nie budziły emocji i z pewnością dałyby się obronić. Arbiter piłkarski prawdopodobnie – kłania się brak komunikacji ze spikerem, który mógłby wyjaśnić sprawę widowni – zamierzał jedynie upewnić się, że nie było spalonego (co miało związek z kolejnym błędem, popełnionym przez jego asystenta), a siatkarski przyznał już punkt warszawianom. Dopiero późniejsze interpretacyjne dzielenia włosa na czworo sprowadziło ich na manowce.

Wniosek? Wideoweryfikacja jest narzędziem, które wymaga określonych umiejętności, ale również zachowania zdrowego rozsądku. W obu przypadkach sędziów nie zawiodło czucie i wiara, a właśnie „mędrca szkiełko i oko”. W efekcie nastąpiły krzywdy, których nie sposób naprawić.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

KKS Katowice rusza na podbój Stadionu Narodowego

W PUNKT ODC. 5 Waldek King zrobił drużynę w Gliwicach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo