Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Musioł: Czy właściciel Rakowa Częstochowa potrafi liczyć do trzech?

Rafał Musioł
Rafał Musioł
- W planie budowy wielkiego Rakowa zabrakło ostatniego kroku nie w Pradze, a w Częstochowie, gdy w 32. kolejce zremisował z Cracovią wypuszczając z rąk historyczną szansę na tytuł - pisze Rafał Musioł, zastępca szefa działu sportowego Dziennika Zachodniego.

Czy gol stracony w ostatniej akcji kwalifikacji Ligi Konferencji skaleczy Raków nie tylko w sferze mentalnej? Zdają się na to wskazywać słowa trenera Marka Papszuna, który po efektownym zwycięstwie nad Śląskiem Wrocław zapowiedział zmiany w prowadzonym przez siebie zespole. I to zmiany in minus, w dodatku dubeltowe. Po pierwsze brak awansu zaowocuje zaniechaniem zaplanowanych już wzmocnień, a po drugie sprzedażą części piłkarzy już w kadrze obecnych.

W tle tych rozważań tkwiły oczywiście kwestie budżetowe. W Częstochowie pieniądze - wbrew pozorom - liczy się skrupulatnie, a w bilansowaniu klubu nie ma miejsca na fantazję dominującą w ekonomii opartej na funduszach ze środków publicznych. Z tym większą więc uwagą warto śledzić to, co w ekipie wicemistrzów Polski wydarzy się w najbliższych dniach i tygodniach. Trudno przecież oczekiwać, by właściciel Michał Świerczewski minimalizując straty wynikające z braku awansu, nie dążył jednocześnie do utrzymania sportowego poziomu pozwalającego na trzeci szturm w kierunku pucharowej Europy.

To swoisty paradoks, że praski koszmar spadł właśnie na klub zarządzany tak logicznie i konsekwentnie. No i wybitną złośliwością losu były okoliczności dramatu, w dużej mierze niezależne od samych częstochowian, z fatalną pracą sędziego w pierwszym finałowym spotkaniu na czele. Jakże inna była to droga od tej, którą realizacją celu zwieńczył Lech. Ten Lech, który dostał potężny łomot w głębokich kwalifikacjach Ligi Mistrzów, a potem toczył ciężkie i wywołujące u kibiców poczucie zażenowania boje z Islandczykami oraz Luksemburczykami, jednocześnie doznając klęsk na „odcinku ligowym” oraz upokorzeń transferowych. Między innymi od Piasta Gliwice, skąd Wielkopolanie próbowali wyciągnąć Damiana Kądziora. Raków tymczasem budował mocny skład i wygrywał z rywalami z wysokiej półki. A jednak to nie on śmiał się ostatni.

- Mówicie, że nie zasłużyliśmy? Mówicie, że droga była łatwa? Cóż, trzeba było zostać mistrzem Polski. Dziękuję, dobranoc - skomentował ten fakt rzecznik Lecha Maciej Henszel.

I niestety miał rację. Bo w planie budowy wielkiego Rakowa zabrakło ostatniego kroku nie w Pradze, a w Częstochowie, gdy w 32. kolejce zremisował z Cracovią wypuszczając z rąk historyczną szansę na tytuł. I o to teraz chodzi, by pomimo niezbędnych zmian udowodnić, że w polskiej piłce też obowiązuje zasada do trzech razy sztuka. Bo to, że w końcowym rozrachunku liczą się tylko zwycięzcy, jest oczywiste i nie wymaga dowodu.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera