Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Musioł: Katowicka lekcja dla Ruchu Chorzów. Historia przypomniana ku przestrodze

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Fot Arkadiusz Gola
Cud zmartwychwstania miał wiele wymiarów. Na Blaszoku i Głównej nigdy później nie zasiadało już tyle osób. Piłkarze na fali euforii zaliczali rok po roku awans aż do I ligi. I wtedy nastąpiło uderzenie w sufit - pisze Rafał Musioł, zastępca szefa działu sportowego Dziennika Zachodniego.

Iznów będzie o Ruchu Chorzów. Tym razem jednak n ie o stadionie, nie o polityce miasta i nawet nie o niedzielnej manifestacji szykowanej przez kibiców tego klubu. Po prostu przyszło mi do głowy pewne skojarzenie, które fanom Niebieskich może nie przypaść do gustu, ale którego wartość edukacyjna - moim skromnym zdaniem - jest trudna do przecenienia.

Mowa o historii z początków XXIwieku, a dziejącej się w klubie zza miedzy, mianowicie w Katowicach. GKS skończył właśnie trwający od kilku lat lot ku zagładzie, z hukiem pożegnał się z Ekstraklasą i nie dostał licencji na grę na jej zapleczu. Katastrofa pełnowymiarowa stała się faktem, prezes Piotr Dziurowicz, syn legendarnego „Magnata” Mariana, wysadził w powietrze klub, a potem korupcyjny system w polskiej piłce. Na Bukowej zgasły nadzieja i światło (określenie symboliczne, w tym przypadku miało jednak także znaczenie dosłowne, podobnie jak odcięcie innych mediów w budynku), ale sprawy w swoje ręce wzięli kibice. Pomógł im Śląski Związek Piłki Nożnej dopuszczając Stowarzyszenie „GieKSa” do rozgrywek IV ligi, a twarzą zmian był Jan Furtok, trener, dyrektor, prezes i człowiek-orkiestra.

Cud zmartwychwstania miał wiele wymiarów. Na Blaszoku i Głównej nigdy później nie zasiadało już tyle osób. Piłkarze na fali euforii (nie obyło się też bez patologii, gdy kibole przebrani za ochroniarzy zastraszali w tuneli zespoły gości, a najazdy gieksiarzy na małe miejscowości wywoływały strach wśród mieszkańców, a zwłaszcza sklepikarzy) zaliczali rok po roku awans aż do I ligi. I wtedy nastąpiło uderzenie w sufit. Zdolności finansowe i organizacyjne zostały wyczerpane, zaczęło narastać zadłużenie, a Furtok zaczął mieć kłopoty, bo groziła mu odpowiedzialność majątkowa oraz prawna. Wyjście awaryjne było jedno - przekształcenie klubu w spółkę akcyjną. I w taki właśnie sposób weszli na scenę Ireneusz Król i jego ludzie. Co było później wszyscy zapewne pamiętają: niedocierające nigdy do adresatów wypłaty przelewane z Wiednia i gwarantowane z wycinki drzew na Kołymie, sponsor, który zamienił pomieszczenia w magazyn kafelek, a wreszcie zablokowana - znów przez kibiców - fuzja z Polonią Warszawa. I kolejna odbudowa na zgliszczach...

Co to ma wspólnego z Ruchem Chorzów? Na razie całkiem sporo: szemrani biznesmeni, wielki krach finansowo-sportowy i równie wielka reaktywacja dzięki zapałowi najwierniejszych kibiców ukoronowana bardzo szybką wędrówką z trzeciej do pierwszej ligi. Teraz jednak chodzi o to, żeby kolejne rozdziały wyglądały już inaczej. A jak wiadomo najlepszą nauczycielką życia jest historia. I właśnie po to powstał ten tekst.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera