Robert Biedroń, europoseł Lewicy, krytykuje tarczę 4.0. Miała chronić przedsiębiorców przed upadkiem, a mamy 150 tys. nowych bezrobotnych

Zdaniem Roberta Biedronia rząd idzie na ilość, a nie na jakość w kwestii tarczy antykryzysowej. - Tarcza jest od tego, żeby chronić ludzi przed różnego rodzaju złymi rzeczami. Rozumiem, że ona była projektowana po to, by w czasie pandemii koronawirusa uchronić nas przed zakażeniami, a ilość zakażeń w Polsce jakoś dramatycznie nie spada. Są najnowsze doniesienia, także ze Śląska, gdzie 4 tysiące górników jest już zakażonych - mówił Robert Biedroń w rozmowie z Marcinem Zasadą.

Rozmówca Radia Piekary przypomniał, że tarcza miała przede wszystkim chronić miejsca pracy. - Ta tarcza miała chronić przedsiębiorców przed upadkami. Tak nie jest. Przybyło 150 tys. bezrobotnych przez ten czas koronawirusa. Bezrobocie w Polsce do końca roku może wynieść 2 mln osób, a dzisiaj już wynosi milion, więc nie rozumiem dlaczego tworzone są kolejne tarcze, a nie wdrażane te wcześniejsze - podsumował Biedroń.

Zdaniem kandydata Lewicy na prezydenta RP, rząd powinien obciąć sobie pensje. - Jeżeli zaproponowali cięcia pensji pracownikom w sferze budżetowej. To niech dadzą dobry przykład - skwitował Biedroń.

Europoseł Lewicy spytany o to, czy europarlamentarzyści też powinni mieć obniżone pensje, stwierdził, że w Brukseli pracuje nad ograniczeniem przywilejów europosłów, by udało się poczynić także tam oszczędności.

Kampania, której nie ma?

Kiepskie notowania dla kandydata Lewicy na prezydenta Polski nie powodują, że Robert Biedroń się poddaje. - Tak naprawdę nie wiadomo czy ta kampania jest czy jej nie ma. (...) Restartuję sztab, który jest gotowy, żeby przeprowadzić tę kampanię. Restartuję nasze siły - stwierdził Robert Biedroń.