Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina nie wierzy, że były prezydent Zabrza mógł zabić

Teresa Semik
Lucyna Nenow
Przed sądem zeznawały wczoraj: żona, córka i pasierbica byłego prezydenta Zabrza. To był dla nich szczególnie trudny dzień, bo pięć lat temu, 19 listopada Jerzy G. został zatrzymany w swoim domu w Zabrzu pod zarzutem zabójstwa wierzyciela. Odtąd jest w areszcie.

Właśnie od tego dnia zaczynały wczoraj swoje zeznania przed katowickim Sądem Okręgowym: żona oraz dwie córki byłego prezydenta Zabrza i nauczyciela akademickiego Politechniki Śląskiej. G. został skazany nieprawomocnie na 25 lat więzienia w czerwcu 2013 roku. Odwołał się od wyroku. Od początku nie przyznaje się do winy.

- Nie sposób opisać emocji, jakie odczuwa człowiek, kiedy ktoś z członków jego rodziny zostaje zatrzymany - mówiła Justyna, córka oskarżonego.

Była wzruszona i wciąż przerażona tym, co wokół się dzieje. O śmierci znajomego ojca - Lecha Frydrychowskiego, zamordowanego w lesie w Wymysłowie w sierpniu 2008 roku, dowiedziała się od przyrodniej siostry, Małgorzaty. Ona z kolei przeczytała o tym w gazecie.

- Założyłam, że pewnie teraz będziemy pod ostrzałem, bo tata miał motyw - fikcyjną pożyczkę - zeznała.

Wiedziała, że ojciec toczy spory sądowe z Lechem Frydrychowskim o dług w wysokości ćwierć miliona złotych, którego nie było. Tak ją przekonywał. Uważała i nadal uważa, że ofiara chciała naciągnąć jej ojca na pieniądze.

Oskarżony Jerzy G. utrzymuje, że od Frydrychowskiego pożyczył tylko 25 tys. zł, a następnie umowa została sfałszowana, bo pojawiła się na niej kwota 247 tys. zł i dług urósł z odsetkami prawie do miliona.

O tym, że ojciec ma jakieś kłopoty, Justyna raczej się domyślała, bo niespełna trzy tygodnie po odnalezieniu ciała Frydrychowskiego policja wezwała rodzinę na przesłuchanie. Jerzy G. został wówczas zatrzymany na 48 godzin. - Od tego czasu próbowaliśmy jakoś normalnie żyć - dodała.

Według jej zeznań, Jerzy G. w dniu śmierci ofiary, w godzinach popołudniowych, przebywał w jej mieszkaniu w Rudzie Śląskiej. Widziała go tam, bo zaniosła mu obiad przygotowany przez mamę.

Zdaniem prokuratora o godzinie 15.50 oskarżony z ofiarą byli w lesie w Wymysłowie. W tym czasie jego telefon komórkowy zarejestrował się w pobliskiej stacji BTS.

Mógł mieć drugie życie?

Żona Renata starała się nie patrzeć w stronę ławy oskarżonych. Pamięta, że 17 sierpnia 2008 roku, kiedy został zamordowany Frydrychowski, to była niedziela. - Mąż spakował aparat fotograficzny i między godziną 10 a 11 pojechał na Opolszczyznę fotografować skutki trąby powietrznej - zeznała. - Około 13.30 zadzwonił, że skończył robienie zdjęć i wraca. Pojedzie prosto do mieszkania córki. Do domu wrócił około 18.

O zabójstwie dowiedziała się dzień przed ujawnieniem tej wiadomością w prasie, od męża, a on od znajomego prawnika. - Powiedziałam wtedy, że jesteśmy pierwsi na liście podejrzanych - dodała w sądzie. -Już po fakcie dowiedziałam się, że mąż pożyczył od niego 25 tys. zł na remont domu. Nie konsultował tej pożyczki ze mną. Gdy dostaliśmy kredyt, od razu zwrócilismy tę sumę, widziałam potwierdzenie odbioru pieniędzy podpisane przez Fry-drychowskiego. Nie wiem, co się z tym pismem stało, pewnie jest w domu.

Niedługo po tym przyszło sądowe wezwanie do zapłaty 246 tys. zł z odsetkami. Prokuratura uznała, że umowa pożyczki na tę kwotę nie jest sfałszowana, a sąd wydał nakaz zapłaty. Przyszedł komornik. - Myślałyśmy, co ojciec mógł zrobić z taką sumą, bo w domu nie było jej widać - zeznała Małgorzata, pasierbica oskarżonego.


*Kto wygrał wybory w Twoim mieście? ZOBACZ WYNIKI WYBORÓW 2014
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku
*Zielony młody jęczmień najlepszy na odchudzanie. Jak przyrządzić? [WIDEO]
*Górnik Zabrze na dnie. Komu zależy na upadku klubu? Socios Górnik chce go ratować

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!