Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Marcinem Pilisem, autorem powieści "Mnogość rzeczy". To książka o miłości trudnej i nieoczywistej

Bartłomiej Romanek
Bartłomiej Romanek
Marcin Pilis pisze powieści i opowiadania. Jego proza łączy elementy powieści obyczajowej i psychologicznego thrillera, a bohaterowie często znajdują się w sytuacjach granicznych i są zmuszeni do podejmowania trudnych wyborów. Autor m.in. „Zemsty kobiet”, „Łąki umarłych” i „Ciszy w Pogrance”.
Marcin Pilis pisze powieści i opowiadania. Jego proza łączy elementy powieści obyczajowej i psychologicznego thrillera, a bohaterowie często znajdują się w sytuacjach granicznych i są zmuszeni do podejmowania trudnych wyborów. Autor m.in. „Zemsty kobiet”, „Łąki umarłych” i „Ciszy w Pogrance”. Archiwum Marcina Pilisa
Marcin Pilis, autor „Zemsty kobiet”, „Łąki umarłych” i „Ciszy w Pogrance” to pisarz, który lubi stawiać swoich bohaterów w sytuacjach granicznych, ekstremalnych. Jego najnowsza powieść "Mnogość rzeczy" opowiada o miłości. W rozmowie z Dziennikiem Zachodnim pisarz z Myszkowa zdradza, że jego najnowsza powieść niesie pozytywny przekaz.

Mnogość rzeczy” to książka o miłości. Pana zdaniem da się o niej powiedzieć jeszcze coś nowego? To chyba trudne dla pisarza zdefiniować to uczucie na nowo?

Do końca nie jestem przekonany, że chodzi o próbę nowej definicji. Założenie było takie: chcę napisać powieść o miłości. Książkę, w której wątek romantyczny wysuwa się na pierwszy plan, przy czym miłość miała być czymś w rodzaju bramy, przez którą wkraczamy do głębszych pokładów rzeczywistości. Na ułamek sekundy chwytamy coś, co możemy uznać za prawdę o naturze świata, nie potrafimy tego złapać trwale, ale miłość jako krańcowa emocja pozwala nam się z tym zderzyć. To się dzieje w zakresie intuicji bardziej niż zdroworozsądkowego doznania. Najgłębsza, pełna emocja uwalnia umysł lub może utrzymuje go w delikatnym przechyle. Dzięki tej największej emocji doświadczamy czegoś głębszego niż pozwala nam normalny, standardowy tryb, w jakim na co dzień funkcjonujemy. Ale oczywiście, to także książka o relacjach, w których miłość jest jednym z elementów.

Pana bohaterowie zmagają się od lat z różnego rodzaju problemami. Lubi pan chyba stawiać swoich bohaterów w niełatwych sytuacjach życiowych i dziejowych.

Wtedy opowieść jest ciekawa, dobrze się ją czyta, a poza tym, lepiej da się zdiagnozować podejmowaną problematykę. W określonej, trudnej sytuacji, bohaterowie podejmują rozważania, nie są statyczni. Emocjonalnie i czysto rozumowo, znajdują się na granicy swego istnienia, które mocniej do nich dociera. W takich momentach, jakichś zakrętach życiowych, to, co popularnie nazywa się kruchością życia, uderza swoją realnością. Istnienie i nieistnienie wydają się równoważne. Mówiąc inaczej, trudne, złożone sytuacje pozwalają bohaterom lepiej pojąć tzw. kondycję ludzką. W gruncie rzeczy, do tego wszystko się sprowadza. Nie wiemy, dlaczego istniejemy i się nie dowiemy, ale możemy przynajmniej zgłębiać ten fakt, na swoją oczywiście miarę.

Poprzednie książki pana autorstwa przedstawiały świat, w którym – jak to ktoś określił – okrucieństwo nie zna granic. Czy świat z „Mnogości rzeczy” jest nieco lepszy, przyjaźniejszy?

Aż takie padło określenie? Hm, no cóż, rzeczywiście dużo w tych książkach mrocznych skłonności ludzkiej natury. Wydaje mi się, że tak, że jest przyjaźniejszy. Mimo iż zachodzą dramatyczne wydarzenia, większość relacji między bohaterami, a przynajmniej tymi głównymi, ma jasną barwę. Wzajemność uczuć, poświęcenie i coś w rodzaju nadrealnego porozumienia sprawia, że w mroku jest światło, czułość, która zwycięża, choć wydawałoby się, że to niemożliwe. Dlatego jestem zdania, że powieść ta niesie pozytywny przekaz.

Miłość w „Mnogości rzeczy” jest przedstawiana bardziej z perspektywy pana doświadczeń życiowych czy może Pana wyobrażenia o wielkim, nieskończonym uczuciu?

O moich doświadczeniach życiowych się nie wypowiadam, choć oczywiście, doświadczenia zawsze dają nam pewną perspektywę. Mam na myśli sam fakt przeżycia, doświadczenia stanów emocjonalnych. Każdy z nas, jak sądzę, ma takie epizody życiowe, a czasem to wcale nie epizody, tylko całe życie. Można jednak powiedzieć, że mniej więcej wiadomo, o co chodzi, co dzieje się w człowieku, kiedy popada w miłość. Książka nie odnosi się do wydarzeń w moim życiu ani do żadnych, o jakich bym słyszał. To po prostu powieść, fikcja, ale też zarazem coś w rodzaju ingardenowskiej rzeczywistości intencjonalnej. Dla mnie, jak już kiedyś stwierdzałem, fikcja jest prawdziwa, choć jest wytworem umysłu. Pamiętajmy jednak, że wszystko, co obserwujemy jest w dużej mierze właśnie wytworem umysłu. Miłość w „Mnogości…” to zarazem jakieś moje wyobrażenie, jakaś myśl, pojęcie, odwzorowanie, relacja symboli w równaniach, ale i namiętność i pragnienie kontaktu. Można powiedzieć, że miłość jako doświadczenie ludzkie jest ze swej natury fikcyjna, dokładnie tak samo, jak fikcyjna jest cała nasza pamięć. Zresztą, motyw życia jako opowieści, ma też duże znaczenie dla treści książki. Jesteśmy opowieścią, jak to mówią mądrzy ludzie. Należy ich słuchać. Ja, w każdym razie, słucham.

Mariusz i Marta przypominają innych bohaterów literackich? Który z pisarzy pojmuje miłość podobnie do Marcina Pilisa. A może takie porównania nie mają sensu?

Na pewnym poziomie Marta i Mariusz przypominają chyba wszystkich romantycznych bohaterów, jakich możemy sobie wyobrazić. Kochają się, są sobie niesamowicie bliscy, cały świat postrzegają jako dowód na to, że są sobie przeznaczeni – choć w bardzo różny sposób o tym mówią. Mariusz przez pryzmat liczb, równań, hipotezy Riemanna. Marta przez próbę spojrzenia na życie jak na sztukę teatralną, w której wszystko jest już zaprogramowane, a ona wie, co się wydarzy i jest bardzo spokojna. I tu, w tym miejscu, zaczyna się coś, co ich wyróżnia. Nie da się tego opowiedzieć, trzeba po prostu przeczytać książkę.

W swoich powieściach często podróżuje pan w czasie, ale po raz pierwszy przenosi pan czytelnika do nieodległej przyszłości. Dlaczego zdecydował się pan na taki zabieg?

A to akurat ze względu na niesamowitości, jakie dzieją się w fizyce kwantowej w ostatnim czasie. Lubię te tajemnicze sprawy, śledzę na bieżąco odkrycia, tendencje, kierunki podążania mechaniki kwantowej, próby znalezienia nowych dróg. W książce perspektywa jest dość krótka, już niedługo osiągniemy ten czas, więc to nic takiego. Chodziło mi o realność działań eksperymentalnych. To wszystko w zasadzie.

Nieco prowokacyjnie – dlaczego „Mnogość rzeczy” jest Pana najlepszą książką?

Prowokacyjne: wszystkie są najlepsze. Tak jak np. wszyscy rekordziści w skoku w dal są najlepsi. Można powiedzieć: byli, ale ja mówię: są.

Jakie plany artystyczne ma Pan na najbliższe miesiące. Pracuje Pan nad kolejną powieścią, a może czeka już ona na publikację?

Jeszcze nie czeka, ale już zaczynam. Będzie to w pewnym stopniu powrót do bohaterów jednej z wcześniejszych książek, ale nie w znaczeniu drugiej części. Będzie można tę książkę czytać bez znajomości innych.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera